|
<<
wróć do archiwum
Wyjazd rowerowy
na wyspę Bornholm - 1998 r.
Uczestnicy: Damian,
Teresa, Kamil, Paweł Szołtysik i Andrzej, Grażyna, Dominika, Rafał
Ciołek.
Z Rudy do Świnoujścia
jechaliśmy autami. W Świnoujściu zostawiliśmy auta i promem Silesia
wraz z setkami (!) innych rowerzystów płynęliśmy 6
godz. na duńską wyspę Bornholm do stolicy Rönne. W mieście tym
(największym na wyspie) jest dobre biuro turystyczne, w którym
zaopatrzyliśmy się w mapy. Wyspa jest cudownym miejscem na
rowerowe wędrówki. 250 km rowerowych ścieżek oplata wyspę wkoło.
Tak więc objechaliśmy wyspę w ciągu tygodnia generalnie wzdłuż
wybrzeży. Wyspa jest bardzo ciekawa pod każdym względem. Piękne
krajobrazy na które składają się morskie klify, rozległe lasy
Almindingen, urocze rybackie porty, wspaniałe plaże. Ścieżki
rowerowe są wzorcowo poprowadzone przez najciekawsze zakątki
wyspy. Tylko pierwszą noc spaliśmy na campingu na północ od Rönne
(25 zł od głowy). Później wszystkie biwaki były na dziko w
terenie. Pogoda nas nie rozpieszczała . Często padało (rzekomo
anomalia). Przez Hasle dojechaliśmy do Hammershus gdzie zwiedziliśmy
ruiny zamku Wikingów. Stąd też zrobiliśmy pieszą wycieczkę na
najdalej na północ wysunięty przylądek wyspy - Hammer Odde.
Krajobraz wyspy jest pofałdowany a na północy granitowe i
piaskowcowe skały opadają klifami do morza. W starych kamieniołomach
są nawet ściany wymagające zdrowej wspinaczki. Dalej jechaliśmy
przez wschodnie połacie wyspy. W Olsker zwiedziliśmy jeden z
czterech obronnych kościołów na wyspie. Bardzo ciekawe były
okolice Helligdomen. Fantastyczny granitowy klif. Są również
wymyte przez fale przyboju jaskinie. Z przepięknego Gudhjem
pojechaliśmy do lasów Almindingen, porastających środkową część
wyspy. Jest to rezerwat przyrody. Bagna i różne ciekawostki
przyrodnicze. Ostatni etap wiódł południowym brzegiem. Piękna
plaża była w okolicach przylądka Dueodde. Biały i sypki jak mąka
piasek zachęcał do odpoczynku. Przegnał nas dopiero deszcz. Po
pokonaniu dystansu 230 km zamknęliśmy pętlę wokół wyspy i wróciliśmy
tym samym promem do Polski.
Tydzień to w sam
raz na spokojne objechanie wyspy (można to zrobić za dzień lecz
wyspa jest zbyt piękna by robić takie głupstwa). Około 30 km
dziennie to akurat tyle by można się delektować wszystkimi
atrakcjami wyspy, odpocząć na plaży, wykąpać się w modrym Bałtyku
oraz zwiedzić malownicze wioski. Rower na wyspie jest bardzo
popularny. Przeróżne wehikuły mijaliśmy po drodze. Wiele rodzin
na rowerach z specjalnymi przyczepami dla małych dzieci. Co najważniejsze
nie musieliśmy tak jak w Polsce bać się o los pozostawionych
rowerów. Niewątpliwie będziemy jeszcze chcieli tam powrócić. (Zdjęcia
z wyjazdu)
|
|