ARCHIWUM > Wyprawa speleogiczna do Hiszpanii w góry Picos de Eurpa

 

<< wróć do archiwum

 

Damian Szołtysik, Henryk Tomanek, Marzenna Widuch.

Wyprawa speleologiczna do Hiszpanii w góry Picos de Europa - 1989 rok

Celem wyjazdu była eksploracja wapiennego masywu Cornion, gdzie przez ostatnie lata nasi koledzy poczynili sporo ciekawych odkryć łącznie z wyeksplorowaniem jaskini Porru la Capilla (-878). 

Był sierpień. Wyprawa z Speleoklubu Gliwice ruszyła trochę wcześniej a nasza trójka w kilka dni później. W drodze do Hiszpanii mieliśmy sporo przygód. Nielegalnie czyli bez wiz przejechaliśmy Belgię. Zwiedziliśmy Paryż i kilka innych zakątków Francji. Po kilku dniach dotarliśmy w Picos. Na dolnej bazie nad jeziorem Enol zostawiliśmy u kolegów auto. Górną bazę założyliśmy za przeł Fragua w masywie Cornion na wys. ok. 2000 m. Tu otaczały nas białe skrzesane ściany wysokich gór. Razem z nami był tu Ryszard i Lorelia Widuch. Pozostali koledzy byli na dolnej bazie. Celem był  znany ale nie badany otwór jaskini A30. Razem z Ryśkiem zjechaliśmy do wstępnej studni. Okazało się, że z ciasnawym przełazem była dalsza kontynuacja jaskini. Po poszerzeniu starego namuliska przeszliśmy do następnych ciągów. Dalej był ciąg studni. Ogarnęła nas radość odkrywców. Nikt przed nami nie postawił tu stopy a światło zagościło tu pierwszy raz od tysięcy lat bytu tej jaskini. Uważnie spitowaliśmy jaskinie, usuwaliśmy luźne głazy i kamienie, które z łoskotem spadały na dno nieznanych studni. Jaskinia puszczała dalej. W tym samym dniu pobiegliśmy z Ryśkiem na dolną bazę po sprzęt. Nazajutrz z większą ilością lin i spitów ruszyliśmy znów do dziury. Rysiek spitował a ja z Jolką mierzyłem odkryte ciągi. Po kilku akcjach dotarliśmy do miejsca (ok - 200), w którym brakło nam i lin i spitów. My zlikwidowaliśmy górny bazę a Andrzej Panów został jeszcze na wrzesień aby kontynuować eksplorację razem z wrocławiakami (najpierw samotnie pociągnął do -350). Obecnie system jest w miarę znany a głębokość A30 sięga 900 m. W masywie Cornion jest tysiące jaskiń. W zasadzie każdy otwór należało by sprawdzić. Będzie tu jeszcze sporo pracy do następnych pokoleń. 

Nad Enolem tym czasem została tylko nasza baza, którą pilnował Andrzej z Sprytnym. Wszystkich inny ludzi "wyrzucono", gdyż miał tu przylecieć papież. Nawet próbowaliśmy się z nim spotkać lecz uzbrojeni funkcjonariusz Gurdia Cyvil nie dopuścili nas do Jana Pawła II. 

Z Picos jedziemy jeszcze na południe Hiszpanii. W Saragossie odwiedzamy znajomego grotołaza. Potem przez Andorę wracamy do Francji. Prosto znad morza Śródziemnego jechaliśmy pod Mt. Blanc. W dwa dni weszłem na szczyt po strasznej nocy w schronie Valott (wysokość dawała znać o sobie). Na dół schodzimy w kilka godzin. Potem jeszcze nielegalny przejazd przez Szwajcarię i problemy z opuszczeniem tego kraju (dobrze, że Marzena umiała dogadać się z funkcjonariuszami na granicy). Przez RFN i NRD wracamy na początku września do Polski. (Zdjęcia z wyjazdu)