|
<<
wróć do wypraw
Dolomity: opis
| zdjęcia
Dolomity' 07
Dolomity'07
Dolomity
21 lipca - 1 sierpnia 2007
Uczestnicy:
Antoni Wyciślik, Wojtek Wyciślik, Maciej Dziurka (Extreme Zabrze,
RKG Nocek)
W
tym roku z powodu plam na słońcu nie udaje mi się wyjechać na
wyprawę w Hoher Goll, co zrobić tak bywa. Przeprowadzam szybkie
rozpoznanie, krótka rozmowa z Wojtkiem i decyduje się, że ten
pomysł będzie najlepszy- w tym roku bez dziur. Mózgiem całego
przedsięwzięcia byli Wyciślikowie, powód prosty- poznali już dość
dobrze Dolomity. Zabieramy podstawowy szpej na via ferraty i
zimowo-lodowcowy. W planach jest zrobienie ciekawszych via ferrat,
wejście na Marmolade, oraz w razie możliwość przeskoczenie na
Monte Bianko.
21
lipca.
Pakujemy
się w asterkę i pod wieczór po przejechaniu 1067km jesteśmy na
miejscu.
Zatrzymujemy
się na kampingu w Misurinie (7E osoba, 9 auto+ namiot), standard
dobry dookoła szczyty aż miło patrzyć.
22
lipca.
Plan
dnia: ”rozchodzić się trochę”, cel – zobaczyć Tre Cime di
lavaredo. Z kampingu zostajemy dowiezieni pod bramki drogi płatnej
do schroniska (20E), i stamtąd spacerkiem po asfalcie do
schroniska. Miło- większość turystów podjeżdża, my na nogach.
Częściowo na skróty tniemy serpentyny, później przejście koło
schroniska i dalej szlakiem na przełęczkę. Po wejściu widzimy piękne
ściany, cel nie jednego wspinacza. Pada pomysł, że idziemy dalej,
ładujemy się na ferratę, którą dochodzimy do kolejnego
schroniska. Tutaj przerwa na jedzenie, piękny wgląd na ściany i
szczyty wokoło. Teraz powrót, od razu na przełęcz, szlakiem do
asfaltu. Oczywiście nie mamy zamiaru iść znów 8 km drogą, łapiemy
stopa i podjeżdżamy pod sam kamping.
23
lipca.
Może
teraz coś mocniejszego? Czemu nie – cel Via Ferrata Ivano di
Bona. Zostajemy podwiezieni do Ospitale, wskakujemy na szlak. Dalej
zakosami ciągle w górę, ciekawe piargi a później to tylko
trawersik to góra to dół, kilka miejsc zabezpieczonych ferratą,
ciągle nabieramy wysokość. Dochodzimy do ponad 2900m, później
ciekawy 30-sto metrowy mostek przez przełęcz, i schronisko na 3
tysiącach. Po posiłku smigamy w dół, teraz „szlakiem widmo”
mamy do zrobienia jakieś 1500 m w dół, ciekawe księżycowe
widoki, kupa piargów, piękne ściany. Dalej kilkanaście zakosów
w piargach i ciągle nie widać końca. Kosówka, sporej wielkości
koryto potoku, w końcu las i droga. Padamy na glebę, dalej nie
idziemy. Mamy już dosyć, nogi pulsują, a do obozowiska jeszcze
daleko. Dziś jakoś nie mamy szczęści w łapaniu stopa, dzwonimy
i po 15 min mamy prywatny transport.
24
lipca.
Dziś
się byczymy, zwiedzmy Misurinę. Podziwiamy widoki, oglądamy pamiątki.
Po obiedzie przenosimy się do kolejnego campingu Civetta (7E osoba,
8,5E auto+namiot).
25
lipca.
Wypoczęci
o ósmej rano startujmy z Palafavera szlakiem 474 w kierunku Monte
Pelmo. Szlak prowadzący na szczyt powyżej schroniska na 1946mnpm
zaczyna być wymagający, nie posiada „żelaznej drogi” należy
w paru miejscach przyasekurować się liną (stanowiska z haków,
wiszą poręczówki ze starych lin i repów). Kolejno pokonujemy
kociołek kierując się kopcami, kierujemy się pod ściany na
prawo. Pokonujemy piarg, dalej kaskadowe ścianki z piarżyskami,
dochodzimy do wielkiego kotła z masą śnieżników i niknących
pomiędzy wantami strumieni. Natykamy na dość ciekawą studnię,
widać ze ktoś tam już zjeżdżał. Dalej oczywiście kierując się
mnóstwem kopczyków zmierzamy na przełęcz ( kierujemy się w
lewo). Z przełęczki w prawo kierujemy się granią na sam szczyt
mający 3168 metrów. Z wierzchołka rozpościerają się
niesamowite widoki na Dolomity i Alpy. Czas nas nagli i na dodatek
zaczynają kłębić się chmury wokół nas, zaczynamy schodzić.
Powrót tą samą droga do punktu wyjścia. Podwiezieni przez
kolejnych dobrych ludzi lądujemy około 19 na kampingu.
26
lipca.
Rano
okazuje się ze pogoda znów jest dobra, wiec, co może dziś
kolejny z pięknych wysokich szczytów?. Dzisiejszy cel to Monte
Civetta. Z pod samego kampingu z 1380m wyjeżdżamy kolejka, za 4,5E
na wysokość 1765 m. Kolejno szlakami 585, 586, 557 wchodzimy na
Ferratę Degli Alleghesi i po około 4 h dochodzimy do szczytu
3220m. Kolejny raz ciekawe zjawisko od strony podejścia idziemy w
chmurach, po za grania szczytową w druga stronę piękne niebo.
Pstrykamy fotki, kolejny wpis do księgi i w pogoni za dwójka czechów
w dół. Mijamy urokliwe schronisko M.V.Torrani i dalej tniemy w dół.
Schodząc z ferraty dochodzimy do wniosku ze idziemy skrótem,
widzianym z góry wielkim korytem potoku. Początkowo w piargu,
dalej kosówce (nadrobimy dobre 2 h zejścia). Po drodze napotykamy
na coraz to większe kaskady początkowo do przejścia, ostatnia
okazuje się zbyt wysoka i przewieszona. Obchodzimy ją przez kosówkę,
i problemy są już za nami, na bazie jesteśmy około 21.
27
lipca
Odpoczynek
i przeniesienie się na kolejny kamping Malga Ciapela Marmolada (
trzy gwiazdkowy o najlepszym standardzie, tańszy od pozostałych).
28
lipca
Dziś
masyw Marmolady i wejście na wierzchołek Punta Penia 3343mnpm.
Przejeżdżamy tamę na zalewie (przełęcz passo di Fedaia), dalej
podjeżdżamy kolejką koszową (4,5E) na wysokość 2626 metrów. Z
tego miejsca kilka minut do lodowca, następnie ubieramy raki,
dziaba w rękę i do góry. Początkowo dość duże nachylenie
lodu, dalej kierując się w prawą stronę wchodzimy na ścieżkę
wydeptaną w śniegu. Pokonujemy kilka szczelin lodowych, w końcu
przed najszerszą wiążemy się, pokonujemy ja i dochodzimy związani
do ferraty. Przechodzimy ją, następnie kolejna część lodowco -
śnieżnika. Kolejny raz używamy raków i dla asekuracji dziabki.
Po chwili wchodzimy na szczyt, zachmurzenie dość wysokie, wiele
ludzi i wycieczek. Jedni wyglądają jak nasi pseudo turyści Orlej
Perci, inni oszpejeni po same zęby wyglądają jakby zdobywali
8-mio tysiącznik. Chwila odpoczynku i postanawiamy, że schodzimy
inną drogą, przechodzimy granią koło schronu, dalej zakosami po
piargu do ferraty. Szlak sprowadza nas na kolejny lodowiec, w słońcu
pomiędzy strumieniami wody płynącymi po lodzie schodzimy do karu,
około 17 jesteśmy znów przy tamie. Kolejny złapany stop i chwile
później możemy się delektować ciepłym posiłkiem na kampingu.
29
lipca
Dziś
kolejny dzień odpoczynku, zwiedzamy ciekawą wąską z wysokimi ścianami
dolinkę tuż poniżej dolnej stacji kolejki na Marmoladę (kolejka
20E).
30
lipiec
Dobiega
koniec wyjazdu, dziś wycieczka pod południowe ściany Marmolady.
Zwiedzamy kolejne piękne zakątki Dolomitów, podziwiamy piękne ściany.
31
lipiec
Dziś
opuszczamy Włochy, a po drodze zamierzamy zwiedzić Pragę. W
godzinach wieczornych zatrzymujemy się na stacji benzynowej (około
30km od Pragi) i tutaj nocujemy na dziko śpiąc pod chmurką.
1
sierpień
Po
dość wczesnej pobudce, zjadamy resztki włoskiego pieczywa,
pakujemy śpiwory do auta i w drogę. Już po ósmej rano zaczynamy
zwiedzać najciekawsze zakątki Pragi, później tylko mecząca
droga podrzędnymi drogami przez Czechy. Po drodze zaczyna się sypać
alternator, szczęśliwie udaje nam się dojechać na Kłodnicę.
Zjadamy ciepłą kolację, rozliczamy koszta wyjazdu, no i koniec
urlopu. Jeszcze niespodzianka- asterka nie odpala, zostawiam ją i
odwieziony przez Wojtka ląduje około 23 w domu.
Maciej
Dziurka
|