<<
wróć do wypraw
Francja '05: opis
| zdjęcia
Francja
'05
Francja, Park VERCORS
24.08.2005-7.09.2005
Uczestnicy: Asia
Maciejowska, Tomasz Jaworski, Kasia i Damian Żmuda, Henryk
Tomanek. Aleksandra Skowron, Daniel Bula, Janusz Rudol (Rudi)
Środa
24 sierpnia
Wyjazd z
Grzybowic o godz. 17:00
Czwartek 25 sierpnia
Podróż trwała
cały dzień. W nocy około godz. 2:00 dojechaliśmy na miejsce,
gdzie czekali już na nas Kasia i Damian. Wyjechali oni dzień wcześniej
żeby poszukać dogodnego miejsca na „bazę”. Bazą okazała się
być miejscowość Presles. Jest to mała wioska leżąca na wysokości
około 900 m.n.p.m (a może i więcej) – na wzgórzu, u stóp którego
leży popularna w tym rejonie wioska Choranche. W Presles znajdowało
się parę domów, knajpka i kościół(cały czas zamknięty). Myślę,
że mieszkańców możnaby było policzyć na palcach obu rąk. W każdym
razie było tam dość pusto i przez to bardzo spokojnie. Spaliśmy
na polu należącym do jednego gospodarza. Droga dojazdowa to
niezliczone ilości serpentyn. Pierwszy zjazd był niezwykłym przeżyciem-
bardzo ostre zakręty, wąska droga miejscami mieszcząca tylko
jeden samochód no i jakieś 800 m pod sobą. Rejon Parku Vercors to
głębokie doliny oraz dość wysokie wzniesienia z
charakterystycznymi klifami.
Piątek 26 sierpnia
Po porannym
odpoczynku część ekipy wybrała się na lekką, łatwą i
przyjemną wycieczkę do jaskini ...turystycznej w Choranche. Wstęp
dość drogi, ale za to można zobaczyć-co jest niebywale
rzadkie-typowe organizmy zmieszkujące jaskinie. Przy okazji tej
wycieczki zlokalizowaliśmy otwór jaskini Grotte de Gournier.
Spotkaliśmy tam akurat przewodnika z grupą grotołazów-amatorów
i dowiedzieliśmy się paru przydatnych rzeczy. Odwiedziliśmy też
wioskę Pont-en-Royans.
Sobota 27 sierpnia
Ten dzień poświęciliśmy
jaskini Grotte de Gournier. Otwór jaskini ma szerokość 8 metrów
i stranowi go przepiękne jeziorko. Konieczne było użycie pontonu.
Jaskinia ta ma 15 km długości i dwa ciągi- górny-suchy i dolny,
w którym płynie podziemna rzeka. Ze względu na brak pianek
wybraliśmy suche partie. Z pontonu wchodzi się na małą półkę
skalną i startuje od razu po linie jakieś 10 metrów. Następnie
trawers nad jeziorkiem. Dalsze partie są poziome. W początkowych
partiach widok był bardzo piękny. Bogactwo mis martwicowych wypełnionych
wodą robiło ogromne wrażenie. Widok ogromnej ilości nacieków
nacieszyłby każde oko. Od pewnego momentu jaskinia stawała się
dość monotonna. Doszliśmy do odległych partii, do których
rzadko chodzą nawet tamtejsi grotołazi (jako, że główną
atrakcją jaskini jest rzeka podziemna i w związku z czym
prowadzona jest tam duża liczba wycieczek komercyjnych). Po dojściu
do miejsca bliżej nieokreślonego nazwanego przez nas „Salą
Debat” (w tych partiach jaskinia była się dość zniszczona)
podjęliśmy decyzję o odwrocie.
Czas akcji: 6
godzin
Czas dojścia pod
otwór: 10 minut
Niedziela 28 sierpnia
Po późnym
powrocie z Gournier trochę sobie poleniuchowaliśmy rano.
Wybraliśmy się do wioski dość odległej od naszej bazy- Villard
de Lans. Tam chcieliśmy odwiedzić coś w rodzaju klubu
speleologocznego. Niestety klub był zamknięty, ale na szczęście
spotkaliśmy całkiem przypadkowo pewnego francuskiego grotołaza,
który udzielił nam sporo przydatnych informacji. W drodze
powrotnej namierzyliśmy otwór kolejnej jaskini, którą
chcieliśmy odwiedzić- Grotte de Bournillon.
Poniedziałek 29 sierpnia
Postanowiliśmy
zapuścić się trochę dalej w rejon Vercors poza wioskę Villard
de Lans i odwiedzić dwie mniejsze jaskinie: Scialet des Joufflus
(-112 m.) i Scialet de la Fee Anglaise (-89 m.). Dojazd trwał
prawie godzinę-drogą biegnącą głęboko wciętym dnem doliny.
Droga oczywiście obfitowała w serpentyny i mini –tunele skalne.
Widok był bardzo interesujący aczkolwiek po dłuższym czasie
powodujący mdłości (mnóstwo zakrętów!). Jaskinie te były dość
małe co nie znaczy, że nieciekawe. Dolne partie były bogato
zdobione - ściany dosłownie oblane naciekami.
Czas akcji: 1,5
godz. w każdej
Czas dojścia pod
otwór: 1 i 3 minuty
Wtorek 30 sierpnia
Ten dzień należał
do Grotte de Bournillon. Wejście do jaskini znajduje się pod
ponoć największym okapem skalnym w Europie-rzeczywiście robi wrażenie.
Otwór ogromnych rozmiarów. Niebezpieczeństwo tej jaskini wiąże
się z gwałtownym przyborem wody w czasie deszczu. W kilka
godzin jaskinia może zostać zalana, aż po sam strop. Jaskinia
jest pozioma i łatwa do zwiedzania (6 km). Przemieszczaliśmy się
po typowych zawaliskach i po godzinie dotarliśmy do okresowego
syfonu, który uniemożliwił dalszą wędrówkę. Pewne partie
korytarzy były całe czarne- można było sobie łatwo wyobrazić
dokąd może dojść woda w okresach deszczowych. Miło było wyjść
na zewnątrz i ujrzeć błękitne niebo mimo, iż wycieczka należała
do łatwych i krótkich.
Czas akcji: 2
godziny
Czas dojścia pod
otwór: 40 minut
Środa 31 sierpnia
Po łatwym dniu
przyszła pora na coś poważniejszego. Wybraliśmy się do jaskini
Trou qui Souffle (-650m., 42 km). Jaskinię tą polubiliśmy
od pierwszego wejrzenia i to dosłownie! Po namierzeniu otworu okazało
się, że leży on w odległości ...0,00 m od drogi! Takiej
komfortowej sytuacji nie mieliśmy nigdy i prawdopodobnie nigdy mieć
nie będziemy. Jaskinia ta różniła się znacznie od pozostałych-
nie było w niej tylu nacieków a tak prawdę mówiąc to nie było
ich wcale. Nie znaczy to, że była nieciekawa. Osobiście
najbardziej zapadły mi w pamięć korytarze-szczeliny, przepięknie
wyżłobione przez wodę- takich charakter dominował w tej dziurze.
W pewnym momencie trochę się pogubiliśmy i weszliśmy w błotne
partie. Było to błoto z prawdziwego zdarzenia! Tyle jeszcze nie
widziałam. Błotne Partie w Śnieżnej przy tym to Sahara. No
cóż było to nawet przyjemne doświadczenie (ale chyba tylko ja
jedyna mam takie zdanie). Jest wiele możliwości przejścia tego
systemu. My wybraliśmy według swojego uznania.
Czas akcji: 9
godzin
Czwartek 1 września
Ten dzień
przeznaczyliśmy na mycie sprzętu i lin po ostatniej akcji.
Zjechaliśmy z góry do rzeczki i tam męczyliśmy się dobre 2
godziny zanim doprowadziliśmy wszystko do normalnego wyglądu.
Reszta dnia zeszła nam w Pont-en-Royans na zakupach i w bazie
przy francuskim winku i serach pleśniowych.
Piątek 2 września
Tego dnia musieliśmy
się rozstać. Ja i Tomek wracaliśmy już do domu a reszta ekipy
przeniosła się na kamping do Choranche.
Asia Maciejowska
|