Strona główna | Aktualności | O klubie | Członkowie | Wyjazdy | Wyprawy | Kursy | Biblioteka | Materiały szkoleniowe | Galeria | Inne strony | Dla administratorów

Relacje:Wyprawa eksploracyjna Hagengebirge 2022

Wersja z dnia 21:39, 8 sie 2022 autorstwa AsiaP (dyskusja | edycje) (Utworzono nową stronę "{{wyjazd|Wyprawa eksploracyjna Hagengebirge 2022|uczestnicy wyprawy RKG NOCEK: <u>Asia Przymus</u>, Magda Dacy, Stanisław Dacy oraz około 25 osób zrzeszonych w różn...")
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)

Wyprawa eksploracyjna Hagengebirge 2022

21 07 - 31 07 2022
Uczestnicy: uczestnicy wyprawy RKG NOCEK: Asia Przymus, Magda Dacy, Stanisław Dacy oraz około 25 osób zrzeszonych w różnych klubach

Na wyprawę wyjechałam dzień wcześniej niż większość ekipy. Z Markiem spotykaliśmy się w Gliwicach w czwartek późnym popołudniem. Do Salzburga dojechaliśmy około 1 w nocy. Nocleg w klubie. Rano dołączył do nas Arek i razem pojechaliśmy na Parkplatz Hinterbrand w Niemczech obok Berchtesgaden, skąd startujemy na bazę. Podejście w upale, dlatego ,,u Babci” po drodze raczymy się zimnymi napojami. Na bazie jesteśmy około 12. Przez cały dzień najpierw w trójkę, później w piątkę rozkładamy bazę i okołobazową infrastrukturę by była gotowa na przyjście pozostałej części ekipy oraz przylot bagaży, szpeju i jedzenia.

W noc przed przylotem helikoptera szalała burza i padał deszcz, rano było lepiej, ale prognozy na przylot helikoptera nie były optymistyczne. Pomimo dużego wiatru transport dotarł, tylko z lekkim opóźnieniem i pozostałą część dnia poświęciliśmy na segregowanie i porządkowanie zawartości bigbagów.

Niedziela powitała nas słońcem, w ekipie panował spręż, ludzie rozbiegli się w kilka stron szukając nowych otworów, eksplorując tematy pozostawione w zeszłym roku, idąc na biwak, czy tak jak ja z Karolem, wyruszając na poprawki pomiarów. Działaliśmy w Kitzgrabenschaht, gdzie przemierzyliśmy krótki odcinek meandra, w którym prawdopodobnie doszło do zafałszowania wyników (ach te czołówki z magnesem) i dalej wielkiej 120m studni gdzie również należało sprawdzić pomiary. Na bazę wróciliśmy późno w nocy, kiedy wszystkie zespoły zostały już rozdysponowane na następny dzień.

Dlatego nam w poniedziałek pozostają do wykonania pozostałe prace bazowe, dokończanie infrastruktury i ostatnie porządki. Wtorek z konieczności jest dniem bazowym dla wszystkich. Przez cały dzień leje deszcz.

W Środę znowu poszłam do Kitzgraben, gdzie wraz z drugą Asią kartowałam odkryte przez nią i Filipa ciągi poziome. Przy okazji odnajdujemy jeden potencjalnie ciekawy ciąg boczny, ze znacznym przewiewem. Zostaje oznaczony na przyszłość. Ponieważ obecny główny ciąg się nie kończy, a wręcz rozwidla na coraz więcej wątków. Wieczorem padło pytanie od Kierownika, co chcę robić przez moje ostatnie dwa dni wyprawy. Kategorycznie odmówiłam działania w tej samej jaskini przez dwa kolejne dni, chcąc zobaczyć jakąś inną jaskinię na tej wyprawie ;D

Moje życzenie spełniło się połowicznie, bo w czwartek trafiłam pod otwór.... Kitzgraben! tym razem jednak szykując platformę pod namiot ,,ratunkowy”.

Piątek dołączyłam do dotychczasowej ekipy Magdy, która poszukiwała przez cały tydzień nowych otworów i je weryfikowała. Wszystkie z nich kończyły się bardzo szybko. Naszym zadaniem miało być ,,zamknięcie” znaleziska z poprzedniego dnia. Po krótkim czołganiu po gruzie dochodzi się do studni. Rafał przeporęczował ją i oczyści. Za nim pojechałam ja i Jagna. Czekając na Grzesia ledwo powstrzymałyśmy się by nie pobiec dalej się porozglądać. Okazuje się, ze tym razem to nie żaden ,,parch”, a całkiem przyzwoita i obiecująca jaskinia. Piętro na którym spędzamy najwięcej czasu to tzw. ruinenhohle o bardzo dużej kubaturze, z ogromną salą, jednak w wielu miejscach odchodzą w dół pionowe studnie, które wydają się znacznie młodsze, a na pewno bardziej żywe :D

Wybieramy studzienkę odchodzącą najbliżej miejsca zjazdu. Dalej menaderek i zjeżdżamy na dół około 30m strudną, tu już nie ma mowy o żadnym prehistorycznym martwym ciągu, woda spływa do studni w kilku miejscach i wpada do meandra na końcu którego znajduje się kolejna studnia, niestety zabrakło nam lin na dalszą eksplorację. Rafał mobilizuje nas do skartowania znacznej części jaskini i wróciliśmy na bazę. Wieczorem mała impreza pożegnalna.

W sobotę wstajemy ze Staszkiem i Magdą przed 7. Całą noc i poranek lało. Na szczęście koło 8 ustało i udało nam się zejść całkiem sucho, przy końcu nawet rozbierając się w słońcu. Magda i Staszek podwożą mnie do Peg, gdzie czekają na mnie Iwona z Karolem i Karolcią, wracający z urlopu. Magda i Staszek jadą w stronę Dolomitów, a ja bardzo wdzięczna za podwózkę rodzinie Pastuszków, do Polski.

Mam nadzieję, że Magda oraz Staszek opiszą swoje przeżycia z wyprawy, ponieważ cały wyjazd spędziliśmy w osobnych podgrupach :D

Tę stronę ostatnio edytowano 8 sie 2022, 21:39.
zaloguj się