Relacje:Wyprawa Hagengebirge: Różnice pomiędzy wersjami
Linia 15: | Linia 15: | ||
[[Image:Baza.jpeg|thumb|right|Baza wyprawy]] | [[Image:Baza.jpeg|thumb|right|Baza wyprawy]] | ||
Na górze okazało się, że to tylko fałszywy alarm, ratunek nie był potrzebny, a my niepotrzebnie narażałyśmy się na spotkanie ze stadami krów, które wieczorem poschodziły z gór i lasu w pobliże zabudowań (i dla rozrywki lubią sobie czasami pogonić turystów). | Na górze okazało się, że to tylko fałszywy alarm, ratunek nie był potrzebny, a my niepotrzebnie narażałyśmy się na spotkanie ze stadami krów, które wieczorem poschodziły z gór i lasu w pobliże zabudowań (i dla rozrywki lubią sobie czasami pogonić turystów). | ||
− | W piątek zabieramy się za budowę infrastruktury bazowej. Od rana robimy transporty, później rozpinamy zadaszenie. Nie udaje nam się zdążyć z głównym elementem bazy przed deszczem. Liny naciągamy już w ulewie. Jednak rozpięcie ogromnej plandeki daje komfort działania pod nią, więc już swobodnie stawiamy namiot bazowy, kuchnię itp. Wieczorem skupiamy się na przygotowaniu transportu dla śmigła. W sobotę również pracujemy nad bazą. Jednak | + | W piątek zabieramy się za budowę infrastruktury bazowej. Od rana robimy transporty, później rozpinamy zadaszenie. Nie udaje nam się zdążyć z głównym elementem bazy przed deszczem. Liny naciągamy już w ulewie. Jednak rozpięcie ogromnej plandeki daje komfort działania pod nią, więc już swobodnie stawiamy namiot bazowy, kuchnię itp. Wieczorem skupiamy się na przygotowaniu transportu dla śmigła. W sobotę również pracujemy nad bazą. Jednak przylot śmigła został odwołany z powodu złej pogody panującej w dolinie. Wydaje się to dość nieprawdopodobne dla nas będących na masywie, gdzie świeci słońce, ale wyjście na przełączkę, z której łapiemy zasięg, potwierdza słowa kolegów – widzimy chmury zalegające poniżej nas. Godzimy się z faktem, że działalność jaskiniowa przesunie się na dalsze dni (mój i Asi sprzęt jaskiniowy ma przylecieć ze śmigłem), Rafał i Tomek, którzy podeszli wcześniej przygotowani od razu na działalność, idą eksplorować. Dochodzą kolejni członkowie wyprawy, donoszą świeże produkty na śniadanie. Na obiad udaje nam się wykorzystać zapasy z zeszłego roku. Transport helikoptera kolejnego dnia dalej stoi pod znakiem zapytania. |
Linia 24: | Linia 24: | ||
[[Image:Kitzgraben.png|thumb|right|Przekrój jaskini Kitzgraben]] | [[Image:Kitzgraben.png|thumb|right|Przekrój jaskini Kitzgraben]] | ||
− | Choć ekipa już od paru dni działa w jaskini Odwróconych Egzorcyzmów, to ja dopiero zaczynam swoją działalność. Na start Kitzgrabenschacht. Działam ze Staszkiem i Filipem. Ten ostatni poprawia poręczowanie po drodze, dublując punkty, głównie w największej studni, gdzie na ponad stu metrach, uciekając od potencjalnego spadku wody powstały przepinki ze znacznymi wahadłami. My ze Staszkiem jedziemy przodem. Samych ciągów pionowych jest | + | Choć ekipa już od paru dni działa w jaskini Odwróconych Egzorcyzmów, to ja dopiero zaczynam swoją działalność. Na start Kitzgrabenschacht. Działam ze Staszkiem i Filipem. Ten ostatni poprawia poręczowanie po drodze, dublując punkty, głównie w największej studni, gdzie na ponad stu metrach, uciekając od potencjalnego spadku wody, powstały przepinki ze znacznymi wahadłami. My ze Staszkiem jedziemy przodem. Samych ciągów pionowych jest 300 m, dalej uciekamy w poziome partie, skąd pobieramy sprzęt pozostawiony w Roullette. Cofamy się do Kroczka, będącego na początku poziomych partii. Filip chce sprawdzić wąski przełaz do widocznego meandra, który został ,,porzucony” w poprzednich latach, na rzecz puszczających poziomych gangów. Założyliśmy, że tak jak ekipa z Egzorcysty, która już od pierwszych dni tegorocznej wyprawy zamykała kolejne przodki, tak i my szybko zamkniemy nasz. Jak się okazało, pomimo ciasnego początku, meander rozszerza się i opada znacznie w dół. Jedziemy za Filipem, czyszcząc meander i podziwiając poręczowanie. Wstrzymuje nas koniec liny i brak punktów. |
− | W trakcie odpoczynku przed wyjściem | + | W trakcie odpoczynku przed wyjściem dociera do nas hałas napierającej wody – to skutek ulewy na powierzchni, wiemy już, że na wyjściu zmokniemy, jednak mając nadzieję na przeczekanie pierwszej największej fali, rozsiadamy się wygodnie w małej salce na rozdrożu. W tym czasie w naszych głowach rodzi się przekonanie, że salka, w której się posilamy jest dobrym miejscem na biwak. |
W trakcie podchodzenia po linach napór wody maleje, choć zmoczenia całkowicie nie unikamy. Na powierzchni tymczasowo nie pada, dzięki czemu przebieramy się spokojnie i na sucho, ale ulewa i tak nas dopada w drodze powrotnej. Widzimy również pozostałości popołudniowych opadów w postaci nagromadzeń gradu w niszach i zagłębieniach – drobne kuleczki wyglądające jak popularne swojego czasu lody ‘’iNNE”. Takie same nagromadzenia znajdujemy na bazie w beczkach na wodę. Ekipom działającym w jaskini Odwróconych Egzorcyzmów, w tym Magdzie udaje się wrócić na bazę pomiędzy kolejnymi ulewami. | W trakcie podchodzenia po linach napór wody maleje, choć zmoczenia całkowicie nie unikamy. Na powierzchni tymczasowo nie pada, dzięki czemu przebieramy się spokojnie i na sucho, ale ulewa i tak nas dopada w drodze powrotnej. Widzimy również pozostałości popołudniowych opadów w postaci nagromadzeń gradu w niszach i zagłębieniach – drobne kuleczki wyglądające jak popularne swojego czasu lody ‘’iNNE”. Takie same nagromadzenia znajdujemy na bazie w beczkach na wodę. Ekipom działającym w jaskini Odwróconych Egzorcyzmów, w tym Magdzie udaje się wrócić na bazę pomiędzy kolejnymi ulewami. | ||
[[Image:Mleko wapienne.jpg|thumb|right|Mleko wapienne w jaskini Kitzgraben]] | [[Image:Mleko wapienne.jpg|thumb|right|Mleko wapienne w jaskini Kitzgraben]] | ||
− | Kolejne dwa dni to czas niepogody, wszyscy pozostają na bazie integrując się i zjadając zapasy. Jedynymi szczęśliwcami są chłopaki będący na biwaku w Jaskini Ciekawej- tam niepogoda ich nie dopadła. Wydłużają nawet swój pobyt, żeby nie utknąć na bazie tak jak reszta wyprawy. Po złych dniach przychodzi syta akcja, ponownie w Kitzgrabenschacht. Tym razem w większym składzie. Późne wyjście z bazy nadrabiamy, idąc pod jaskinię krótszą, ale mniej znaną drogą. Po drodze dodatkowe poprawki poręczowania, na dole we wcześniej wspomnianej salce aranżujemy miejsce na biwak. Później dzielimy się zadaniami, Marek odzyskuje wiertarki z przodków, Filip eksploruje dalej, Ja i Staszek kartujemy nowo odkryte ciągi. Meander rozszerza się jeszcze bardziej i zaczyna przeradzać w studnię, Filip ponownie wykończył punkty i przydzieloną linę. Również założony czas na działanie się skończył. Robimy jeszcze domiary od ostatniego punktu i wychodzimy. Tym razem na sucho i na bazę wracamy przy ładnej pogodzie. Podczas zgrywania pomiarów okazało się, że ostatni domiar był kluczowy, bo dzięki | + | Kolejne dwa dni to czas niepogody, wszyscy pozostają na bazie, integrując się i zjadając zapasy. Jedynymi szczęśliwcami są chłopaki będący na biwaku w Jaskini Ciekawej- tam niepogoda ich nie dopadła. Wydłużają nawet swój pobyt, żeby nie utknąć na bazie tak jak reszta wyprawy. Po złych dniach przychodzi syta akcja, ponownie w Kitzgrabenschacht. Tym razem w większym składzie. Późne wyjście z bazy nadrabiamy, idąc pod jaskinię krótszą, ale mniej znaną drogą. Po drodze dodatkowe poprawki poręczowania, na dole we wcześniej wspomnianej salce aranżujemy miejsce na biwak. Później dzielimy się zadaniami, Marek odzyskuje wiertarki z przodków, Filip eksploruje dalej, Ja i Staszek kartujemy nowo odkryte ciągi. Meander rozszerza się jeszcze bardziej i zaczyna przeradzać w studnię, Filip ponownie wykończył punkty i przydzieloną linę. Również założony czas na działanie się skończył. Robimy jeszcze domiary od ostatniego punktu i wychodzimy. Tym razem na sucho i na bazę wracamy przy ładnej pogodzie. Podczas zgrywania pomiarów okazało się, że ostatni domiar był kluczowy, bo dzięki niemu osiągnęliśmy głębokość o metr większą niż najgłębsze dotąd znane miejsce w jaskini, tym bardziej z niecierpliwością czekam na dalsze informacje i wyniki pomiarów z kolejnych szycht na tym przodku! |
[[Image:Po deszczu.jpg|thumb|right|Nareszcie trochę pogody]] | [[Image:Po deszczu.jpg|thumb|right|Nareszcie trochę pogody]] | ||
− | Na swoją ostatnią akcję idę w sobotę. Dla odmiany do jaskini Odwróconych Egzorcyzmów. W związku z tym, że większość przodków już jest zamknięta, towarzyszę Kubie i Asi w akcji foto. Miło było zobaczyć, jak wygląda jaskinia od mojej zeszłorocznej eksploracji, ciekawe również było uczestniczenie w akcji tego typu. Jak się okazuje modeling jaskiniowy to nie taka łatwa praca, jak można przypuszczać po ładnych (mam nadzieję) zdjęciach, które będą ich efektem. Na bazę wracamy tuż przed deszczem, Magda i Saszek, którzy byli na akcji powierzchniowej nie mieli tyle szczęścia. | + | Na swoją ostatnią akcję idę w sobotę. Dla odmiany do jaskini Odwróconych Egzorcyzmów. W związku z tym, że większość przodków już jest zamknięta, towarzyszę Kubie i Asi w akcji foto. Wynosimy też część lin na powierzchnię. Miło było zobaczyć, jak wygląda jaskinia od mojej zeszłorocznej eksploracji, ciekawe również było uczestniczenie w akcji tego typu. Jak się okazuje modeling jaskiniowy to nie taka łatwa praca, jak można przypuszczać po ładnych (mam nadzieję) zdjęciach, które będą ich efektem. Na bazę wracamy tuż przed deszczem, Magda i Saszek, którzy byli na akcji powierzchniowej, nie mieli tyle szczęścia. |
Niestety pogoda i okoliczności w tym roku nie sprzyjały intensywnej działalności, więc czuję niedosyt. Pozostaje życzyć, żeby kolejne dni i tygodnie wyprawy, były bardziej sprzyjające. Mam nadzieję, że ekipa dołoży dużo metrów odkryć! | Niestety pogoda i okoliczności w tym roku nie sprzyjały intensywnej działalności, więc czuję niedosyt. Pozostaje życzyć, żeby kolejne dni i tygodnie wyprawy, były bardziej sprzyjające. Mam nadzieję, że ekipa dołoży dużo metrów odkryć! |
Aktualna wersja na dzień 06:00, 7 sie 2023
AUSTRIA - Hagengebirge 2023
Moja trzecia wyprawa w masyw Hagengebirge organizowana przez Sopocki Klub Taternictwa Jaskiniowego.
Wynikiem kursu instruktorskiego, moje dni urlopowe wyraźnie się skurczyły, tydzień na wyprawie to bardzo mało, dlatego ratuję się wcześniejszym przyjazdem na rozkładanie bazy.
Wyruszam już w czwartek rano, zaraz po dopakowaniu ostatnich rzeczy do plecaka i ostatnim szybkim spotkaniu w pracy. Na pobliskim MOP’ie spotykam się z drugą Asią i o 9 jesteśmy już w trasie.
9:00 – START – 16:00 – obiad w Salzburgu – 17:10 przepak na Parkplatz Hinterbrand obok Berchtesgaden i – 17:40 – Ruszamy pod górę!
Nie odwlekamy podejścia na bazę do następnego dnia, dostałyśmy informację, że Tomek z Rafałem, będący już od 2 dni w masywie, nie mają palnika.
Na górze okazało się, że to tylko fałszywy alarm, ratunek nie był potrzebny, a my niepotrzebnie narażałyśmy się na spotkanie ze stadami krów, które wieczorem poschodziły z gór i lasu w pobliże zabudowań (i dla rozrywki lubią sobie czasami pogonić turystów). W piątek zabieramy się za budowę infrastruktury bazowej. Od rana robimy transporty, później rozpinamy zadaszenie. Nie udaje nam się zdążyć z głównym elementem bazy przed deszczem. Liny naciągamy już w ulewie. Jednak rozpięcie ogromnej plandeki daje komfort działania pod nią, więc już swobodnie stawiamy namiot bazowy, kuchnię itp. Wieczorem skupiamy się na przygotowaniu transportu dla śmigła. W sobotę również pracujemy nad bazą. Jednak przylot śmigła został odwołany z powodu złej pogody panującej w dolinie. Wydaje się to dość nieprawdopodobne dla nas będących na masywie, gdzie świeci słońce, ale wyjście na przełączkę, z której łapiemy zasięg, potwierdza słowa kolegów – widzimy chmury zalegające poniżej nas. Godzimy się z faktem, że działalność jaskiniowa przesunie się na dalsze dni (mój i Asi sprzęt jaskiniowy ma przylecieć ze śmigłem), Rafał i Tomek, którzy podeszli wcześniej przygotowani od razu na działalność, idą eksplorować. Dochodzą kolejni członkowie wyprawy, donoszą świeże produkty na śniadanie. Na obiad udaje nam się wykorzystać zapasy z zeszłego roku. Transport helikoptera kolejnego dnia dalej stoi pod znakiem zapytania.
Połączenie z kierownikiem o 6:00 dnia następnego – będzie śmigło!
Ostatnie przygotowania i niecierpliwe czekanie na przylot. W pierwszym nalocie piloci rozpoznają miejsce i wysadzają wsparcie z dołu, dalej dwa transporty z big-bag’ami. Reszta dnia jest dość intensywna – trzeba rozładować pakunki, podzielić i posegregować jedzenie i sprzęt na najbliższe trzy tygodnie.
Choć ekipa już od paru dni działa w jaskini Odwróconych Egzorcyzmów, to ja dopiero zaczynam swoją działalność. Na start Kitzgrabenschacht. Działam ze Staszkiem i Filipem. Ten ostatni poprawia poręczowanie po drodze, dublując punkty, głównie w największej studni, gdzie na ponad stu metrach, uciekając od potencjalnego spadku wody, powstały przepinki ze znacznymi wahadłami. My ze Staszkiem jedziemy przodem. Samych ciągów pionowych jest 300 m, dalej uciekamy w poziome partie, skąd pobieramy sprzęt pozostawiony w Roullette. Cofamy się do Kroczka, będącego na początku poziomych partii. Filip chce sprawdzić wąski przełaz do widocznego meandra, który został ,,porzucony” w poprzednich latach, na rzecz puszczających poziomych gangów. Założyliśmy, że tak jak ekipa z Egzorcysty, która już od pierwszych dni tegorocznej wyprawy zamykała kolejne przodki, tak i my szybko zamkniemy nasz. Jak się okazało, pomimo ciasnego początku, meander rozszerza się i opada znacznie w dół. Jedziemy za Filipem, czyszcząc meander i podziwiając poręczowanie. Wstrzymuje nas koniec liny i brak punktów. W trakcie odpoczynku przed wyjściem dociera do nas hałas napierającej wody – to skutek ulewy na powierzchni, wiemy już, że na wyjściu zmokniemy, jednak mając nadzieję na przeczekanie pierwszej największej fali, rozsiadamy się wygodnie w małej salce na rozdrożu. W tym czasie w naszych głowach rodzi się przekonanie, że salka, w której się posilamy jest dobrym miejscem na biwak. W trakcie podchodzenia po linach napór wody maleje, choć zmoczenia całkowicie nie unikamy. Na powierzchni tymczasowo nie pada, dzięki czemu przebieramy się spokojnie i na sucho, ale ulewa i tak nas dopada w drodze powrotnej. Widzimy również pozostałości popołudniowych opadów w postaci nagromadzeń gradu w niszach i zagłębieniach – drobne kuleczki wyglądające jak popularne swojego czasu lody ‘’iNNE”. Takie same nagromadzenia znajdujemy na bazie w beczkach na wodę. Ekipom działającym w jaskini Odwróconych Egzorcyzmów, w tym Magdzie udaje się wrócić na bazę pomiędzy kolejnymi ulewami.
Kolejne dwa dni to czas niepogody, wszyscy pozostają na bazie, integrując się i zjadając zapasy. Jedynymi szczęśliwcami są chłopaki będący na biwaku w Jaskini Ciekawej- tam niepogoda ich nie dopadła. Wydłużają nawet swój pobyt, żeby nie utknąć na bazie tak jak reszta wyprawy. Po złych dniach przychodzi syta akcja, ponownie w Kitzgrabenschacht. Tym razem w większym składzie. Późne wyjście z bazy nadrabiamy, idąc pod jaskinię krótszą, ale mniej znaną drogą. Po drodze dodatkowe poprawki poręczowania, na dole we wcześniej wspomnianej salce aranżujemy miejsce na biwak. Później dzielimy się zadaniami, Marek odzyskuje wiertarki z przodków, Filip eksploruje dalej, Ja i Staszek kartujemy nowo odkryte ciągi. Meander rozszerza się jeszcze bardziej i zaczyna przeradzać w studnię, Filip ponownie wykończył punkty i przydzieloną linę. Również założony czas na działanie się skończył. Robimy jeszcze domiary od ostatniego punktu i wychodzimy. Tym razem na sucho i na bazę wracamy przy ładnej pogodzie. Podczas zgrywania pomiarów okazało się, że ostatni domiar był kluczowy, bo dzięki niemu osiągnęliśmy głębokość o metr większą niż najgłębsze dotąd znane miejsce w jaskini, tym bardziej z niecierpliwością czekam na dalsze informacje i wyniki pomiarów z kolejnych szycht na tym przodku!
Na swoją ostatnią akcję idę w sobotę. Dla odmiany do jaskini Odwróconych Egzorcyzmów. W związku z tym, że większość przodków już jest zamknięta, towarzyszę Kubie i Asi w akcji foto. Wynosimy też część lin na powierzchnię. Miło było zobaczyć, jak wygląda jaskinia od mojej zeszłorocznej eksploracji, ciekawe również było uczestniczenie w akcji tego typu. Jak się okazuje modeling jaskiniowy to nie taka łatwa praca, jak można przypuszczać po ładnych (mam nadzieję) zdjęciach, które będą ich efektem. Na bazę wracamy tuż przed deszczem, Magda i Saszek, którzy byli na akcji powierzchniowej, nie mieli tyle szczęścia.
Niestety pogoda i okoliczności w tym roku nie sprzyjały intensywnej działalności, więc czuję niedosyt. Pozostaje życzyć, żeby kolejne dni i tygodnie wyprawy, były bardziej sprzyjające. Mam nadzieję, że ekipa dołoży dużo metrów odkryć!
|Tutaj trochę zdjęć z wyprawy, część z nich zapożyczona od Asia i Staszka, za co bardzo dziękuję.