Strona główna | Aktualności | O klubie | Członkowie | Wyjazdy | Wyprawy | Kursy | Biblioteka | Materiały szkoleniowe | Galeria | Inne strony | Dla administratorów

Relacje:Hiszpania 2012: Różnice pomiędzy wersjami

 
(Nie pokazano 8 pośrednich wersji utworzonych przez tego samego użytkownika)
Linia 3: Linia 3:
 
Wybór rejonu nie był zbyt trudny ,gdyż w okolicach Barcelony znajduje się ocean wyśmienitego wspinania, prawdopodobnie jest to najlepsze  miejsce na świecie dla wspinacza sportowego.(Krzyś nie bez powodu przeprowadził się tutaj). We trójkę wylatujemy z Katowic wieczorem we wtorek, natomiast Paulina przyleciała z małym opóźnieniem po południu we czwartek.( w końcu każdemu może się data pomylić:P) Mając do dyspozycji 1,5 dnia decydujemy się na  nocne zwiedzanie zabytków Barcelony, a w środę ruszamy na wspin do pobliskiego nadmorskiego rejonu Garraf, oddalonego o 15min jazdy autem od lotniska!!!  Rejon okazał  się bardzo fajny i malowniczo położony, choć wyślizg na niektórych drogach przypominał nam nasze ojczyste mydełko. Nie mogę nie wspomnieć o wypożyczonym przez nas aucie, mieliśmy zamówione auto klasy VW Golfa, natomiast po krótkich negocjacjach Damiana z pracującym w wypożyczalni Polakiem  otrzymaliśmy za niewielką dopłatą siedmioosobowego Opla Zafirę w dieslu!!!  Od tego moment było już wiadomo że będzie to wyjazd na BOGATO.
 
Wybór rejonu nie był zbyt trudny ,gdyż w okolicach Barcelony znajduje się ocean wyśmienitego wspinania, prawdopodobnie jest to najlepsze  miejsce na świecie dla wspinacza sportowego.(Krzyś nie bez powodu przeprowadził się tutaj). We trójkę wylatujemy z Katowic wieczorem we wtorek, natomiast Paulina przyleciała z małym opóźnieniem po południu we czwartek.( w końcu każdemu może się data pomylić:P) Mając do dyspozycji 1,5 dnia decydujemy się na  nocne zwiedzanie zabytków Barcelony, a w środę ruszamy na wspin do pobliskiego nadmorskiego rejonu Garraf, oddalonego o 15min jazdy autem od lotniska!!!  Rejon okazał  się bardzo fajny i malowniczo położony, choć wyślizg na niektórych drogach przypominał nam nasze ojczyste mydełko. Nie mogę nie wspomnieć o wypożyczonym przez nas aucie, mieliśmy zamówione auto klasy VW Golfa, natomiast po krótkich negocjacjach Damiana z pracującym w wypożyczalni Polakiem  otrzymaliśmy za niewielką dopłatą siedmioosobowego Opla Zafirę w dieslu!!!  Od tego moment było już wiadomo że będzie to wyjazd na BOGATO.
 
   
 
   
W drodze na lotnisko po Paulinę dostrzegliśmy bardzo ładnie wyglądającą plażę, pomysł plażowania był odważny ze względu na temperaturę powietrza i silny wiatr, ale nadzwyczaj kuszący. Na szczęście okazało się ,że temperatura wody jest zbliżona do temp. powietrza co pozwoliło na beztroską zabawę z całkiem nie małymi falami. Na plaży nie licząc desperatów z Polski  dominowali kate-serferzy ubrani w pianki, wykorzystujący wyjątkowo silnie wiejący wiatr. Następnie kierujemy się już do Margalefu, gdziejest ekipa poznańsko-hiszpańska w postaci Pulki z Zimnym i Carlos z dziewczyną. Nasza miejscówką był dach pustelni , po wyrażeniu moich obaw, że  dach może nie wytrzymać obciążenia dwoma namiotami z załogą , zostaje szybko ,,uspokojony’’ przez Carlosa słowami  ,,don’t worry, it’s OK.  i’m architekt ‘’. Tej nocy miałem duży problem ze spokojnym snem, bo jak wiadomo kto jak kto ale architekt o konstrukcji wie wszystko :P . Wspinanie w Margalefie jest specyficzne, żeby nie powiedzieć przewidywalne. Jest to spowodowane oczywiście rodzajem występującej tam skały a mianowicie zlepieńca. Dominują tutaj drogi długie o charakterze ciągowym. Co mnie osobiście nie zachwyciło, gdyż preferuje drogi na których jedynym ciągiem jaki można spotkać,  to ciąg restów. Większość chwytów to dziurki, dominują ostre dwójki i trójki, a więc jeśli masz silne palce i niezłą wytrzymałość  to jesteś w raju!!!  Bardzo trudno w tym rejonie o prawdziwie czystego OS-a , gdyż zamagnezjowane chwyty widać z kilometra, czujesz się po prostu jak na ściance. Brak tu tak popularnych na jurze ukrytych chwytów, które odnajduje się dopiero 15-stego dnia patentowania drogi :P.  Po kilku dniach wspinania w dzień restowy wracamy do zwiedzania Barcelony, tym razem skupiamy się na dziełach Gaudiego (Sagrada  familia, Casa Milà itp.) , choć całkiem przypadkiem odwiedzamy także równie atrakcyjną Telepizzę oraz pijemy kawę po Camp Nou.  
+
W drodze na lotnisko po Paulinę dostrzegliśmy bardzo ładnie wyglądającą plażę, pomysł plażowania był odważny ze względu na temperaturę powietrza i silny wiatr, ale nadzwyczaj kuszący. Na szczęście okazało się ,że temperatura wody jest zbliżona do temp. powietrza co pozwoliło na beztroską zabawę z całkiem niemałymi falami. Na plaży nie licząc desperatów z Polski  dominowali kitesurferzy ubrani w pianki, wykorzystujący wyjątkowo silnie wiejący wiatr. Następnie kierujemy się już do Margalefu, gdzie jest ekipa poznańsko-hiszpańska w postaci Pulki z Zimnym i Carlos z dziewczyną. Nasza miejscówką był dach pustelni , po wyrażeniu moich obaw, że  dach może nie wytrzymać obciążenia dwoma namiotami z załogą , zostaje szybko ,,uspokojony’’ przez Carlosa słowami  ,,don’t worry, it’s OK.  i’m architekt ‘’. Tej nocy miałem duży problem ze spokojnym snem, bo jak wiadomo kto jak kto ale architekt o konstrukcji wie wszystko :P . Wspinanie w Margalefie jest specyficzne, żeby nie powiedzieć przewidywalne. Jest to spowodowane oczywiście rodzajem występującej tam skały a mianowicie zlepieńca. Dominują tutaj drogi długie o charakterze ciągowym. Co mnie osobiście nie zachwyciło, gdyż preferuje drogi na których jedynym ciągiem jaki można spotkać,  to ciąg restów. Większość chwytów to dziurki, dominują ostre dwójki i trójki, a więc jeśli masz silne palce i niezłą wytrzymałość  to jesteś w raju!!!  Bardzo trudno w tym rejonie o prawdziwie czystego OS-a , gdyż zamagnezjowane chwyty widać z kilometra, czujesz się po prostu jak na ściance. Brak tu tak popularnych na jurze ukrytych chwytów, które odnajduje się dopiero 15-stego dnia patentowania drogi :P.  Po kilku dniach wspinania w dzień restowy wracamy do zwiedzania Barcelony, tym razem skupiamy się na dziełach Gaudiego (Sagrada  familia, Casa Milà itp.) , choć całkiem przypadkiem odwiedzamy także równie atrakcyjną Telepizzę oraz pijemy kawę pod Camp Nou.  
  
 
Z Margalefu wyjeżdżamy dzień wcześniej, aby zobaczyć i powspinać się jeszcze w Siuranie. Wspinanie tu jest totalnie inne niż w Margalefie (zlepieniec vs. wapień), pełno tu krawądek, rys i technicznego łojenia. Po monotonii zadawania z dwójek wspinanie w Siuranie zdaje się niezmiernie urozmaicone. Samo miasteczko i jego otoczenie robią olbrzymie wrażenie, jest tam naprawdę pięknie. W dzień odlotu wspinamy się jeszcze w sprawdzonej miejscówce Garraf, lecz po zobaczeniu Margalefu i Siurany nie zachwycamy się tak  już tym miejscem jak na początku wyjazdu.
 
Z Margalefu wyjeżdżamy dzień wcześniej, aby zobaczyć i powspinać się jeszcze w Siuranie. Wspinanie tu jest totalnie inne niż w Margalefie (zlepieniec vs. wapień), pełno tu krawądek, rys i technicznego łojenia. Po monotonii zadawania z dwójek wspinanie w Siuranie zdaje się niezmiernie urozmaicone. Samo miasteczko i jego otoczenie robią olbrzymie wrażenie, jest tam naprawdę pięknie. W dzień odlotu wspinamy się jeszcze w sprawdzonej miejscówce Garraf, lecz po zobaczeniu Margalefu i Siurany nie zachwycamy się tak  już tym miejscem jak na początku wyjazdu.
 +
  
 
Krótkie podsumowanie osiągnięć  sportowych poszczególnych członków ekspedycji:
 
Krótkie podsumowanie osiągnięć  sportowych poszczególnych członków ekspedycji:
  
- Damian: dominacja w grze Jugle, ograniczenie picia kawy z 15-stu na  13,8 filiżanek na każdy dzień wspinaczkowy, potwierdzenie predyspozycji na kierowcę rajdowego
+
- Damian: całkowita dominacja w grze Jungle, ograniczenie picia kawy z 15-stu na  13,8 filiżanek na każdy dzień wspinaczkowy, potwierdzenie predyspozycji na kierowcę rajdowego
  
 
- Kasia:  zwycięska walka z falami o utrzymanie topu stroju kąpielowego, przeżycie 10 dni wspinaczkowych, codzienne mycie głowy bez użycia wody
 
- Kasia:  zwycięska walka z falami o utrzymanie topu stroju kąpielowego, przeżycie 10 dni wspinaczkowych, codzienne mycie głowy bez użycia wody
Linia 15: Linia 16:
 
- Paulina: zakup wymarzonej fioletowej kurtki i czapki mocy , utrzymanie pozycji i stałego ciśnienia w termareście, zużycie 4 rolek papieru toaletowego
 
- Paulina: zakup wymarzonej fioletowej kurtki i czapki mocy , utrzymanie pozycji i stałego ciśnienia w termareście, zużycie 4 rolek papieru toaletowego
  
- Karol:  zjedzenie 50% porcji makaronu z Gorgondzolą, przeżycie dnia restowego  
+
- Karol:  zjedzenie 50% porcji makaronu z gorgonzolą, przeżycie dnia restowego  
 +
 
 +
 
 +
Fotki z wyjazdu: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2012%2FHiszpania%20wspinanie
  
 +
 
Na koniec  kilka ciekawszych przejść :
 
Na koniec  kilka ciekawszych przejść :
  

Aktualna wersja na dzień 22:28, 15 lis 2012

HISZPANIA - wspinanie w rejonie Barcelony

30 10 - 10 11 2012
Uczestnicy: Damian Żmuda, Paulina Piechowiak(WKTJ), Kasia (os. tow.)Karol Jagoda

Wybór rejonu nie był zbyt trudny ,gdyż w okolicach Barcelony znajduje się ocean wyśmienitego wspinania, prawdopodobnie jest to najlepsze miejsce na świecie dla wspinacza sportowego.(Krzyś nie bez powodu przeprowadził się tutaj). We trójkę wylatujemy z Katowic wieczorem we wtorek, natomiast Paulina przyleciała z małym opóźnieniem po południu we czwartek.( w końcu każdemu może się data pomylić:P) Mając do dyspozycji 1,5 dnia decydujemy się na nocne zwiedzanie zabytków Barcelony, a w środę ruszamy na wspin do pobliskiego nadmorskiego rejonu Garraf, oddalonego o 15min jazdy autem od lotniska!!! Rejon okazał się bardzo fajny i malowniczo położony, choć wyślizg na niektórych drogach przypominał nam nasze ojczyste mydełko. Nie mogę nie wspomnieć o wypożyczonym przez nas aucie, mieliśmy zamówione auto klasy VW Golfa, natomiast po krótkich negocjacjach Damiana z pracującym w wypożyczalni Polakiem otrzymaliśmy za niewielką dopłatą siedmioosobowego Opla Zafirę w dieslu!!! Od tego moment było już wiadomo że będzie to wyjazd na BOGATO.

W drodze na lotnisko po Paulinę dostrzegliśmy bardzo ładnie wyglądającą plażę, pomysł plażowania był odważny ze względu na temperaturę powietrza i silny wiatr, ale nadzwyczaj kuszący. Na szczęście okazało się ,że temperatura wody jest zbliżona do temp. powietrza co pozwoliło na beztroską zabawę z całkiem niemałymi falami. Na plaży nie licząc desperatów z Polski dominowali kitesurferzy ubrani w pianki, wykorzystujący wyjątkowo silnie wiejący wiatr. Następnie kierujemy się już do Margalefu, gdzie jest ekipa poznańsko-hiszpańska w postaci Pulki z Zimnym i Carlos z dziewczyną. Nasza miejscówką był dach pustelni , po wyrażeniu moich obaw, że dach może nie wytrzymać obciążenia dwoma namiotami z załogą , zostaje szybko ,,uspokojony’’ przez Carlosa słowami ,,don’t worry, it’s OK. i’m architekt ‘’. Tej nocy miałem duży problem ze spokojnym snem, bo jak wiadomo kto jak kto ale architekt o konstrukcji wie wszystko :P . Wspinanie w Margalefie jest specyficzne, żeby nie powiedzieć przewidywalne. Jest to spowodowane oczywiście rodzajem występującej tam skały a mianowicie zlepieńca. Dominują tutaj drogi długie o charakterze ciągowym. Co mnie osobiście nie zachwyciło, gdyż preferuje drogi na których jedynym ciągiem jaki można spotkać, to ciąg restów. Większość chwytów to dziurki, dominują ostre dwójki i trójki, a więc jeśli masz silne palce i niezłą wytrzymałość to jesteś w raju!!! Bardzo trudno w tym rejonie o prawdziwie czystego OS-a , gdyż zamagnezjowane chwyty widać z kilometra, czujesz się po prostu jak na ściance. Brak tu tak popularnych na jurze ukrytych chwytów, które odnajduje się dopiero 15-stego dnia patentowania drogi :P. Po kilku dniach wspinania w dzień restowy wracamy do zwiedzania Barcelony, tym razem skupiamy się na dziełach Gaudiego (Sagrada familia, Casa Milà itp.) , choć całkiem przypadkiem odwiedzamy także równie atrakcyjną Telepizzę oraz pijemy kawę pod Camp Nou.

Z Margalefu wyjeżdżamy dzień wcześniej, aby zobaczyć i powspinać się jeszcze w Siuranie. Wspinanie tu jest totalnie inne niż w Margalefie (zlepieniec vs. wapień), pełno tu krawądek, rys i technicznego łojenia. Po monotonii zadawania z dwójek wspinanie w Siuranie zdaje się niezmiernie urozmaicone. Samo miasteczko i jego otoczenie robią olbrzymie wrażenie, jest tam naprawdę pięknie. W dzień odlotu wspinamy się jeszcze w sprawdzonej miejscówce Garraf, lecz po zobaczeniu Margalefu i Siurany nie zachwycamy się tak już tym miejscem jak na początku wyjazdu.


Krótkie podsumowanie osiągnięć sportowych poszczególnych członków ekspedycji:

- Damian: całkowita dominacja w grze Jungle, ograniczenie picia kawy z 15-stu na 13,8 filiżanek na każdy dzień wspinaczkowy, potwierdzenie predyspozycji na kierowcę rajdowego

- Kasia: zwycięska walka z falami o utrzymanie topu stroju kąpielowego, przeżycie 10 dni wspinaczkowych, codzienne mycie głowy bez użycia wody

- Paulina: zakup wymarzonej fioletowej kurtki i czapki mocy , utrzymanie pozycji i stałego ciśnienia w termareście, zużycie 4 rolek papieru toaletowego

- Karol: zjedzenie 50% porcji makaronu z gorgonzolą, przeżycie dnia restowego


Fotki z wyjazdu: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2012%2FHiszpania%20wspinanie


Na koniec kilka ciekawszych przejść :

- 2x 6c FL –Damian

- 6a TR –Kasia

- 6b RP –Paulina

- 7b RP , 7a FL - Karol

Tę stronę ostatnio edytowano 15 lis 2012, 22:28.
zaloguj się