Wyjazdy 2021: Różnice pomiędzy wersjami
(→III kwartał) |
|||
Linia 1: | Linia 1: | ||
__NOTOC__ | __NOTOC__ | ||
== IV kwartał == | == IV kwartał == | ||
+ | {{wyjazd|Beskid Żyw. - Pientkula i Piętkula|Esa i <u>Damian Szołtysik</u>|10 10 2021}} | ||
+ | Większość trasy bez szlaków. Z Glinki szybkim tempem leśnymi drogami i ścieżkami na Krawców Wierch (górny odcinek wzdłuż potoku Zaręba). Potem granicznym szlakiem przez kilka wyniosłości m. in. Pientkule i Piętkulę. Następnie trochę przedzierania się przez knieje do dol. Równinowego Potoku. Tu ścieżkami i leśnymi drogami do auta w Glince. Pogoda piękna, tak jak i pejzaże. | ||
+ | |||
+ | Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=./2021/Glinka | ||
+ | |||
{{wyjazd|Tatry - Ptasia Studnia|RKG: <u>Mateusz Golicz</u>, WKTJ: Ola Skowrońska, KKTJ: Michał Ciszewski, Jakub Nowak, Paweł Włoczkowski, ST: Sylwia Solarczyk|9 10 2021}} | {{wyjazd|Tatry - Ptasia Studnia|RKG: <u>Mateusz Golicz</u>, WKTJ: Ola Skowrońska, KKTJ: Michał Ciszewski, Jakub Nowak, Paweł Włoczkowski, ST: Sylwia Solarczyk|9 10 2021}} | ||
Niebanalna akcja do Ptasiej Studni. Podchodzimy do otworu najkrótszą drogą - czyli Progiem Mułowym (!) z Doliny Miętusiej. W jaskini kierujemy się najpierw do Sali Dantego (po depozyt lin), a następnie do Wielkiego Kłamcy, największego w tatrzańskich podziemiach jeziora. Po drodze robimy zdjęcia i dużo pracujemy nad stanem oporęczowania wiszącego na stałe w tej części jaskini. Jak to bywa z Ptasią, zajmuje nam to wszystko sporo czasu: w terenie spędziliśmy w sumie 18 godzin, w tym nocny zjazd Progiem. | Niebanalna akcja do Ptasiej Studni. Podchodzimy do otworu najkrótszą drogą - czyli Progiem Mułowym (!) z Doliny Miętusiej. W jaskini kierujemy się najpierw do Sali Dantego (po depozyt lin), a następnie do Wielkiego Kłamcy, największego w tatrzańskich podziemiach jeziora. Po drodze robimy zdjęcia i dużo pracujemy nad stanem oporęczowania wiszącego na stałe w tej części jaskini. Jak to bywa z Ptasią, zajmuje nam to wszystko sporo czasu: w terenie spędziliśmy w sumie 18 godzin, w tym nocny zjazd Progiem. |
Wersja z 17:55, 10 paź 2021
IV kwartał
Beskid Żyw. - Pientkula i Piętkula
Większość trasy bez szlaków. Z Glinki szybkim tempem leśnymi drogami i ścieżkami na Krawców Wierch (górny odcinek wzdłuż potoku Zaręba). Potem granicznym szlakiem przez kilka wyniosłości m. in. Pientkule i Piętkulę. Następnie trochę przedzierania się przez knieje do dol. Równinowego Potoku. Tu ścieżkami i leśnymi drogami do auta w Glince. Pogoda piękna, tak jak i pejzaże.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=./2021/Glinka
Tatry - Ptasia Studnia
Niebanalna akcja do Ptasiej Studni. Podchodzimy do otworu najkrótszą drogą - czyli Progiem Mułowym (!) z Doliny Miętusiej. W jaskini kierujemy się najpierw do Sali Dantego (po depozyt lin), a następnie do Wielkiego Kłamcy, największego w tatrzańskich podziemiach jeziora. Po drodze robimy zdjęcia i dużo pracujemy nad stanem oporęczowania wiszącego na stałe w tej części jaskini. Jak to bywa z Ptasią, zajmuje nam to wszystko sporo czasu: w terenie spędziliśmy w sumie 18 godzin, w tym nocny zjazd Progiem.
Ostatnim razem byłem przy tafli Kłamcy ponad 12 lat temu. Czas leci. Komin Pustynna Burza, Meander Majowy, Studnia Oddziałowa - kiedy byłem dwudziestolatkiem, wszystkie te miejsca wydawały mi się większe, trudniejsze i straszniejsze. To raczej dobrze, że dziś czuję się w nich swobodniej i spokojniej, choć oczywiście nadal robią na mnie wrażenie... Gorzej, że te dwanaście lat temu po tatrzańskich wyrypach najbardziej bolały mnie mięśnie ud ... a dziś nieodmiennie boli kręgosłup!
Pogoda w sobotę była niemal idealna. Było nieco mroźnie, ale bezchmurnie, mniej więcej bezwietrznie i zupełnie bezdeszczowo. Tatry przeżywają najazd turystów. Spodziewaliśmy się więc pewnych kłopotów na powrocie, który zaplanowaliśmy na niedzielne popołudnie - po śniadaniu i kawce u naszej koleżanki Moni. Oprócz dobrego przemyślenia trasy trzeba było jednak zmierzyć się z poszukiwaniem kluczyków do samochodu! Jak przez mgłę pamiętałem, że kładłem je na stole, ale czy można być tak na sto procent pewnym gdzie się odłożyło kluczyki o 2:30 nad ranem, po niemal 22 godzinach na nogach? Przetrząsnęliśmy wszystkie kieszenie we wszystkich ubraniach i przepatrzyliśmy chodnik biegnący z parkingu do drzwi domu. Monika poszła sprawdzić, czy ktoś nie zostawił kartki w spółdzielni. Miotaliśmy się tak bez ładu i składu, aż w końcu okazało się, że kluczykami najwyraźniej bawił się mały kotek Moni. Kiedy już się znudził, wepchnął je łapką pod szafkę w kuchni. Pod szafką zresztą przy okazji znalazły się też inne kocie skarby... Ostatecznie pojechaliśmy przez Słowację, bo droga przez Kraków już w południe była dosyć "czerwona".
Jura - do źródeł Centurii
Start z Błędowa na rowerach wzdłuż Białej Przemszy obrzeżami Pustyni Błędowskiej (dużo piasku na szlaku więc tu głównie prowadzimy rowery). Od Chechła podjazd i zjazd kamienistym szlakiem i dalej lasami do źródeł rzeki Centurii (prawy dopływ Białej Przemszy). Odcinek źródłowy stanowi piękne uroczysko a samo źródło znajduje się pod dość wysoką skarpą. Stąd lasami i polami docieramy do punktu startu. Pogoda piękna, zaczyna się kolorowa jesień.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FCenturia
Gdynia: "Kolosy"
Trzeci z rzedu weekend, w którym przyszło mi pełnić rolę działacza górskiego zamiast zajmować się działalnością górską. Nie jestem stałym bywalcem festiwali podróżniczych, ale dla dobra sprawy dałem się namówić na wygłoszenie na "Kolosach" prelekcji o eksploracji w Gamssteighöhle podczas corocznych letnich wypraw w masyw Hoher Göll. Samo przygotowanie tej półgodzinnej prelekcji zajęło mi bardzo dużo czasu, plus oczywiście trzeba było dostać się do Gdyni i z powrotem, a to nadal nie jest możliwe drogą błyskawicznej teleportacji. W każdym razie, myślę, że cel został osiągnięty. Choć sponsorzy raczej nie zaczną nagle walić drzwiami i oknami, to może chociaż parę osób dowiedziało się, że w ogóle istnieje coś takiego, jak eksploracja jaskiń - i to tym razem osób nie tak zupełnie przypadkowych. Ku mojemu zdziwieniu okazało się zresztą, że alpinizm jaskiniowy jest czymś dziwnym i egzotycznym nawet dla zdobywców najzimniejszych szczytów Syberii albo podróżników spędzających dwa lata w Andach, przejeżdżając je wzdłuż na rowerze. Za nasze "wyczyny" w Gamssteighöhle otrzymaliśmy od organizatorów wyróżnienie i pamiątkową statuetkę.
III kwartał
SŁOWACJA: Tatry Wys. - dolina Koprowa i Ciemnosmerczyńska
Cudowny dzień pod względem pogody i pejzaży. Z Podbanskiego na rowerach podjeżdżamy doliną Koprową (jest tu szlak rowerowy) a dalej pieszo uroczym szlakiem docieramy do Niżnego Stawu Ciemnosmerczyńskiego. To wg mnie jeden z najpięknejszych i odosobnionych zakątków Tatr. Wracamy tą samą drogą zahaczając jeszcze o Dolny Wodospad Niefcyrki.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FCiemnosmerczynska
Chęciny: Zjazd delegatów klubów jaskiniowych zrzeszonych w PZA
Tym razem pojechałem reprezentować nasz klub na spotkaniu "działaczy" jaskiniowych. Nadal tli się temat wypadku w Śnieżnej z 2019 roku, na tle którego rezygnację złożyły trzy członkinie Komisji Taternictwa Jaskiniowego, reprezentującej jaskinie w PZA. W związku z tym delegaci musieli wybrać skład nowej komisji. Przez chwilę wydawało się, że będzie dużo wzajemnych pretensji, oskarżenia, przekonywanie do takich czy innych racji... nic takiego jednak nie nastąpiło. Bez większych przeszkód udało się wybrać nowych reprezentantów, mających dosyć dobre poparcie w całym środowisku. Delegaci zagłosowali też za rozwiązaniem Grupy Ratownictwa Jaskiniowego w strukturach PZA. To też odbyło się bez większych kontrowersji, ponieważ od pewnego czasu idea tej Grupy jest realizowana poprzez niezależne od PZA stowarzyszenie, którego przedstawiciele również byli obecni na spotkaniu. Padły może niezbyt gorące, ale wzajemne deklaracje o woli współpracy między KTJ PZA a stowarzyszeniem GRJ. Czy coś z tego będzie, nie wiadomo, ale nawet jeśli teraz każdy pójdzie swoją drogą, to będzie to pewnie lepsze od wspólnej podróży z dzikimi awanturami po drodze (... co momentami miało miejsce do tej pory)
Jura - jaskinia na Świniuszce
W piątek po pracy pojawiła się opcja wyskoczyć na jakąś szybką dziurę. Że na Jurę mamy rzut beretem to jedziemy po 16... Tym razem padło na Rodaki i rejon Świnuszki. Jaskinia na Świnuszce była celem nr 1 . W razie gdyby poszło dobrze rozważamy opcję wejścia również do innych pobliskich dziur. Niestety otworu szukamy dość długo. Cała akcja przebiega dość sprawnie. Emil poręczuje zjazdy. Łukasz bada zejście na dno - najgłębszy punkt Jaskini i dotarciu do samego końca. Po wyjściu Łukasz, który dotarł do Końca na dno wybierają się kolejno Emil i Kuba - ednak odpuszczają przeciskanie się do końca. Chłopaki wychodzą prożkiem na górę. Uzupełniamy kalorie i poimy się Emilowym radlerem ananasowym 0% - oj jak on smakował :) Emil idzie pierwszy, Jakub w środku, Łukasz zamyka stawkę i zajmuje się deporęczowaniem. Akcja szybka i sprawna, niestety po wyjściu okazuje się, że jest już zmrok. Stwierdzamy zgodnie, że nie bardzo mamy ochotę szukania pozostałych otworów, które rozważaliśmy po zmroku. Sama jaskinia mimo iż mała i niezbyt wymagająca - bardzo ciekawa. Bardzo ładna i dość dobrze zachowana szata naciekowa, to było fajne zakończenie tygodnia pracy.
Zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FSwiniuszka
Lądek-Zdrój: Walny Zjazd Polskiego Związku Alpinizmu
Udział w obradach Walnego Zjazdu Delegatów PZA. Obecnych było 45 reprezentatów klubów plus jeszcze kilkanaście osób z Zarządu, biura PZA, osób towarzyszących itd. Sam zjazd przebiegł bardzo spokojnie. Sprawozdanie Zarządu oraz sprawozdanie finansowe zostały przyjęte jednogłośnie. Jednogłośnie przegłosowano również zmianę statutu wydłużającą o rok kadencję Zarządu. Temperatura dyskusji podniosła się tylko w momencie omawiania dostępności miejsc noclegowych w "Betlejemce". Niejeden klub chciałby czasem zrobić obóz na Hali Gąsienicowej... i oczywiście ma do tego prawo, ale chętnych na noclegi jest zawsze wielu, koszty utrzymania chatki wysokie, a prowadzone w niej komercyjne szkolenia (... które zajmują łóżka) przynoszą do PZA dobre wpływy. No i przecież może czasem kogos przekonają do zrzeszenia się w klubie wspinaczkowym. PZA ma i powinien mieć na sztandarach tzw. szlachetne górskie ideały, ale od komercji w górach nie da się dziś przecież zupełnie uciec. Na szczęście wszyscy dyskutanci rozumieli, że Zarząd nie ma łatwego zadania próbując pogodzić te światy...
Tatry-Orla Perć
Wyjeżdzamy z Mikołowa o 2:30 i na parkingu w Brzezinach jesteśmy o 4:50. Ku naszemu zaskoczeniu wita nas parkingowy...Szybkim tempem dochodzimy do Murowańca i kierujemy się na Czarny Staw Gąsienicowy. Aby być w stanie wrócić tego samego dnia do domu zaczynamy nie od Zawaratu, lecz od Koziej Przełęczy. Na szlaku mało ludzi, co nas bardzo cieszy. Na Kozi Wierch dochodzimy około 9:20, nie mamy problemu z kolejkami do łańcuchów. Na Granatach podobnie. Korki zaczęły się, gdy schodziliśmy z Granatów w kierunku Przełęczy Krzyżne. Udało się nam jednak wyprzedzić grupkę, która hamowała kilka osób i dzięki temu na Przełęczy jesteśmy o 13:30. Trochę odpoczywamy i cieszymy się piękną pogodą oraz widokami. Podczas zejścia odzywają się dawne urazy, w końcu nie należymy już do 20-latków:). Wyjazd ogólnie był bardzo udany, pogoda wyśmienita, choć obawialiśmy się zapowiadanych burz. Udało się zrobić spory kawał. Jedynym minusem były korki podczas powrotu ale do tego w końcu trzeba niestety przywyknąć. Z ciekawostek to droga do Murowańca z Brzezin została wysypana drobnymi kamyczkami więc na rowery się nadaje i na pewno tam wrócę.
Beskid Żywiecki - spacer
Startujemy z Sopotni Wielkiej, kierując się w stronę hali Miziowej. Stamtąd kierujemy się na Palenicę i przez Trzy Kopce na Rysiankę. Dopiero w tej okolicy zaczyna się robić na szlaku tłoczniej. W schronisku zatrzymujemy się an obiad przy okazji zamieniając kilka słów z Magdą i Staszkiem, którzy w tym tygodniu wspomagają załogę schroniska w pracy. Do samochodu schodzimy niebieskim szlakiem.
zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2Fzywieckibeskid
Tatry - KURS - obóz w Tatrach
Dzień 1 | CZWARTEK - JASKINIA POD WANTĄ
Dzień 2 | PIĄTEK - JASKINIA LITWOROWA
Obóz dzień 2 - jaskinia Litworowa. Wychodzimy z obozowiska na Polanie o 7 oprócz kursantów I Mateusza idzie z nami Łukasz jako dodatkowa para oczu. Ponieważ niesiemy tylko brakujące liny (resztę zdeponowaliśmy dzień wcześniej) - droga dojściowa mija dość szybko i sprawnie. Pod otworem spotykamy ekipę Krakowską, która wchodzi do dziury przed nami korzystając z rozwieszonych lin. My jak na biednych kursantów przystało musimy rozwiesić swoje sznurki. Szybkie worowanie, przebieranie i pierwsza postać ginie w czeluściach Litworki. Zjazdy idą dość sprawnie. Na końcu czeka nas wisienka na torcie czyli trawers nad 40m studnią oraz płytowiec. Dla kursantów to coś nowego. Na dole chwila przerwy na uzupełnienie płynów i kalorii no i trzeba wracać... O ile płytowiec i trawers idą szybko i przyjemnie to "pięćdziesiątki" skutecznie rozładowują nasze akumulatory. A wyjście na powierzchnię to nie wszystko... W końcu około 18 pierwsi meldują się na górze. Szybko zwijamy sznurki i żelastwo i... I w ramach akcji speleo przyjazne kolanom postanawiamy przez Kotliny udać się pod otwór Śnieżnej Studni zostawić depozyt. Pod otwór docieramy już po zmroku... Zostawiamy graty i na lekko grzejemy na dół ile sił w nogach.. Zmęczeni na maksa ale pociesza fakt, że w niedziele pod otwór lecimy na lekko..
Dzień 3 | SOBOTA - DZIEŃ RESTOWY
Zajęcia w podgrupach uzależnione od zapasu energii, który pozostał poszczególnym uczestnikom wyjazdu. Kursanci łapią energię ze słońca na Polanie Rogoźniczańskiej. Łukasz i Asia robią spacer po Dolinie Chochołowskiej.
Dzień 4 | NIEDZIELA - JASKINIA WIELKA ŚNIEŻNA
W Niedzielę ostatniego dnia obozu, wybieramy się do jaskini Wielkiej Śnieżnej. Wypoczęci po dniu restu, zadziwiająco szybko jak na nasze standardy meldujemy się pod otworem. Worowanie lin zostawionych wcześniej w kosówkach (po wyjściu z jaskini Litworowej zeszliśmy pod jaskinię Wielką Śnieżną, gdzie zostawiliśmy część lin potrzebnych do poręczowania) i startujemy. Rurę i Lodospad poręczuje Mateusz (żeby była jakaś szansa na szybkie dotarcie do wyznaczonego celu). Ze względów zdrowotnych po lodospadzie wycofuje się Łukasz, którego na powierzchnię eskortuje Asia. W Wielkiej Studni poręczowanie przejmuje Tomek B i na zmianę z Tomkiem H poręczują drogę do 1 Biwaku. Stąd biegiem przez piękne meandry docieramy do Suchego Biwaku. Krótka pogadanka z Mateuszem na temat tworzenia się jaskiń, ustalenie taktyki wyjścia i ruszamy w górę. Na nasze szczęście wbrew wcześniejszym ustaleniom przy otworze czeka na nas Asia z Łukaszem, żeby pomóc w zniesieniu lin. Teraz już tylko zejście do aut i powrót do domu. Pozostaje spory niedosyt, bo zobaczyliśmy tylko niewielką część tej ogromnej jaskini. W trakcie 4 dniowego obozu udało nam się wejść do 3 jaskiń, pogoda i siły w ekipie dopisały. Wszyscy kursanci wrócili zadowoleni, cali i zdrowi. Serdeczne podziękowania dla Asi, Mateusza i Łukasza za poświęcony czas, pomoc i fachowe rady.
Tu kilka zdjęć: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FOboz
Tatry - KURS - Jaskinia Marmurowa
W sobotę o 9 tej ruszamy z Kir do Jaskini Marmurowej w składzie: Rysiek-instruktor, Damian-pomoc, Mateusz-kierownik i reszta kursantów. Pogoda na podejściu dopisuje i po ok. 3h trafiamy pod otwór, niestety już w okrojonym składzie - bez Mateusza, którego zmogły trudy wycieczki, a tak na poważnie musiał wycofać się z powodu kontuzji. Szybko się szpeimy i rozpoczynamy pierwszy zjazd pod okiem Damiana. Rysiek zabezpiecza tyły. W takiej konfiguracji po kolejnym zjeździe docieramy do Sali Deszczu, gdzie czeka na nas zacisk (kursanci zgodnie stwierdzili, że to był najtrudniejszy element tej jaskini) prowadzący do Studni Kandydata. Teraz już tylko zjazd w ładnej studni i osiągamy cel naszego wyjazdu. Krótka chwila oddechu i zaczynamy mozolne wyjście, ok. 17tej wszyscy meldują się na górze. Przed zmrokiem docieramy do Kir cali i zdrowi. Podziękowania dla Ryśka i Damiana za pomoc i cierpliwość.
http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2Fmarmurowa_kurs
AUSTRIA - Hoher Göll - wyprawka pocieszenia
Z pewnych obiektywnych przyczyn, Ola nie mogła wziąć udziału w tegorocznej "głównej" wyprawie na Gölla. Pojechaliśmy więc na czterodniową wyprawkę eksploracyjną. W sobotę startując od północnych stóp masywu, przez szczyt Kleiner Göll dotarliśmy do bazy w Zakrystii. Miło było przypomnieć sobie trasę przez grań, którą ostatnio miałem okazję przebyć dziesięć lat temu. W niedzielę ruszyliśmy na eksplorację do otworu jaskini "Lubliniec". Studnię tę trzeba było zapręczować od zera, więc byliśmy zaopatrzeni w 320 metrów liny (... które zresztą z bazy trzeba było zanieść na dwa razy). Udało się nam odkryć i skartować 72 metry ciekawego ciągu, dzięki czemu głębokość jaskini wzrosła do -230 m.
Wyprawa w miniaturze nie mogła się obyć bez dnia bazowego, który przypadł w poniedziałek. Zimno było przez cały dzień, a po południu zaczęło konkretnie lać - dzięki czemu mogliśmy bez skrupułów zadekować się w chatce. Jak to w dzień bazowy, herbatkom nie było końca. Następnego dnia wysuszyliśmy co się dało, spakowaliśmy bazę i zeszliśmy standardową drogą na południe, po drodze wymieniając kilka starych lin. Było to moje drugie zwijanie bazy i trzecie zejście z Zakrystii tego roku. Pozostało tylko odzyskać samochód, obchodząc masyw ścieżkami turystycznymi od wschodniej strony. Ponieważ zrobiło się późno, powrót do domu rozłożyliśmy na dwie raty.
Tatry - Świnica i Kasprowy Wierch
Uzupełnienie wycieczki chłopaków z zeszłego tygodnia. Wyjeżdżamy wczas rano w niedzielę. Startujemy z kuźnic około 7 rano w stronę Przełęczy Zawrat. Już od samego rana słońce daje się we znaki. Choć po wyjściu na grań trochę chowa się za chmurami i możemy isć w przyjemniejszych warunkach. Na Świnicy masa ludzi. Dalej na Kasprowy Wiech już luźniej. Wpadam jeszcze na głupi pomysł skorzystania z toalety na stacji kolejki... Łukasz już planował misję ratunkową kiedy mi w końcu udało się wejść do toalety... Dalej na dół już całkiem przyjemnie, choć o dziwo, pomimo godziny 15! ciągle mijamy ludzi wchodzących na górę. Po zejściu, Bogdan odprawił standardowy rytuał namoczenia głowy w potoku.
http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2Fswinica
Beskid. - Czantoria na biegowo
Jako, że trafiła się luźna niedziela - lecimy w góry. Jako, że obóz tatrzański zbliża się wielkimi krokami - trzeba popracować nad kondycją. Podczas gdy ekipa spacerowa zalicza trasę Ustroń polana PKL - Czantoria - Czantoria - Mała Czantoria - Poniwiec - Ustroń Polana, ja robię kilka pętelek po masywie Monte Czanti. Łącznie trzy razy melduję się na szczycie - raz czerwonym Szlakiem i dwa razy Niebieskim, co łącznie dało około 25 km w poziomie i około 1645 m przewyższenia. Oczywiście po takim wysiłku Cieszyńskie Zamkowe smakuje najlepiej :)
Beskid Śl. - marszobieg
Zadanie podzielone na dwie częśći: sportową i poznawczą. Z Wapiennicy podbieg w górę do końca drogi. Następnie podejście sewego rodzaju wąwozem potoku Barbara na szczyt Trzech Kopców (1080). Podchodziliśmy po omszałych głazach lub innych terenowych przeszkodach. Miejsce to wg mnie należy do najpiękniejszych w Beskidach, zwłaszcza środkowy odcinek strumienia. Finalne podejście to bardzo strome zbocze a na koniec plątanina młodnika. Potem znów bieg/marsz na Szyndzielnię i zejście/zbiegnięcie do Wapiennicy. Dystans 14 km i 770 m przewyższenia. Pogoda piękna. Po za szlakiem nie spotkaliśmy nikogo.
Zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FTrzyKopce
Jura - wspin na Sokolicy
Droga Lewy Komin (V+) na Sokolicy w dol. Będkowskiej. Droga 3-wyciągowa, na dole bardzo wyślizgana. Upał i nikogo wokół.
Jura - wspin w dol. Prądnika
Wspinaczka na Skale Zachwytu na drogach w przedziale V - VI.1. Trochę kruszyzny, drogi dość krótkie.
AUSTRIA - Hoher Göll - wyprawa eksploracyjna WKTJ
W tym roku działaliśmy w dosyć skromnym składzie i w dosyć trudnej pogodzie. Z powodu podtopień które nawiedziły podsalzburskie miasteczka, wyprawa rozpoczęła się z opóźnieniem. Gdybyśmy pojechali w terminie, w którym pierwotnie planowaliśmy - i zaparkowali samochody tam, gdzie zwykle - to musielibyśmy szukać ich w rzece. Również pod koniec wyprawy sporo padało; w ostatnim tygodniu w ciągu pięciu dni udało się nam pójść do jaskini tylko raz. W międzyczasie miałem też drobne kłopoty logistyczne, z powodu których musiałem wrócić na trzy dni do Polski...
Mimo tych wszystkich trudności, udało się nam odkryć i udokumentować ponad 1,1 km nieznanych wcześniej korytarzy, a wśród nich najbardziej obszerny jak na razie poziomy ciąg w Gamssteighöhle - Gang do Hali Króla Gór, sięgający w przekroju do 17 m szerokości i 5 m wysokości. Szukaliśmy też kontynuacji poziomych ciągów dolnego piętra, ale tam sukcesy były na razie dosyć ograniczone. Dużą niespodzianką był nowy dla nas otwór "Lubliniec" - prawdopodobnie będący dolnym otworem jaskini "Częstochowaschacht", w której eksploracja została wstrzymana dawno temu. Dotarliśmy tam do poziomego ciągu, na głębokości ok. -180 m. Z niego w głąb masywu prowadzą dwie, najprawdopodobniej niezależne od siebie studnie!
Kilka zdjęć i rysunków zostało opublikowanych w notce na stronie PZA: http://pza.org.pl/news/news-jaskinie/wyprawy/pza-hoher-goll-2021
Tatry - Orla Perć
Długo oczekiwany i kilkukrotnie przekładany wyjazd w góry, wreszcie doszedł do skutku. Żeby się od razu nie zrazić wybieramy tym razem Orlą perć w założeniu do samego końca wykorzystując okienko pogodowe. Wyjazd 1:40, do zakopanego docieramy szybko, bo już parę minut po 4 jesteśmy na szlaku od ronda w Kuźnicach. Na przełęcz Zawrat docieramy około 8 (oczywiście ja bo Łukasz już dawno tam odpoczywa). Tu już rozpoczynają się kolejki na szlaku, a na pierwszych łańcuchach to koszmar, zwłaszcza kiedy przed nami rozpoczynają się przepinki na lonżach. Już w żlebie Honoratki pierwszy wypadek, zsunięcie się gościa (na szczęście bez ofiar), trochę dalej obserwujemy pełny profesjonalizm pilota TOPRu oraz ratownika desantującego do tego żlebu po poszkodowanego. W ten dzień ciągle widzieliśmy latający śmigłowiec. Udaje się nam wyprzedzić grupkę ludzi z lonżami i robi się trochę luźniej na szlaku, ale w dalszym ciągu pełno. Jedynym plusem korków na szlaku to, że można trochę dłużej cieszyć pięknymi widokami Tatr, zwłaszcza przy tak pięknej słonecznej pogodzie. Orlą \perć przechodzimy w miarę szybko, tylko droga od przełęczy Krzyżne do Murowańca, to niekończąca się droga zwłaszcza, kiedy odzywają się odciski palców w butach. Od Murowańca do Kuźnic tłumy, tłumy ludzi. Mimo odcisków już planujemy następną trasę do Zakopanego.
zdjęcia:http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2Forla+perc
Rowerm przez koronę gór Polski
Wyjeżdżając rowerem z domu przemierzyłem wszystkie pasma (28) gór polskich poczynając od Gór Świętokrzyskich poprzez Karpaty, Sudety kończą jazdę przy drzwiach domu. Po drodze była jeszcze Jura Krakowsko-Częstochowska. Ponad 2000 km trudnej ale i ekscytującej, głownie terenowej jazdy (również chodzenia). W zależności od logiki i logistyki na poszczególne, najwyższe szczyty wchodziłem lub wyjeżdżałem rowerem. Z zadaniem uporałem się w 21 dni z czego część górska (od Łysicy po Ślężę) kosztowała 18 dni. Od rana do wieczora wzmożony wysiłek. Zadanie potraktowałem jako cel bardziej sportowy gdyż na większości z tych gór byłem już wiele razy czy to pieszo czy rowerem czy też nartach. W pamięci jednak pozostaną cudowne krajobrazy, skrajny wysiłek, emocjonujące zjazdy i czasem makabryczne podejścia i zejścia. Po drodze też ciekawe spotkania z ludźmi, rozmowy, refleksje.
Szersza relacja w zakładce WYPRAWY: http://nocek.pl/wiki/index.php?title=Relacje:Korona_g%C3%B3r_Polski_rowerm
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FKGP
Wyprawa eksploracyjna Hagengebirge 2021
Szersza relacja w zakładce WYPRAWY:http://nocek.pl/wiki/index.php?title=Relacje:_Wyprawa_Hagengebirge_2021
CZARNOGÓRA: wędrówki górskie
Wyjście na Bobotov Kuk (2523) w Durmitorze oraz na najwyższy szczyt kraju - Zla Kolata (2534) w górach Północnoalbańskich. Objechano kraj dookoła.
Beskid Śl. - Skrzyczne
Po sobotniej Czarnej pozostał pewien niedosyt. Kombinezony wyprane, liny się suszą, a tu taki piękny dzień - wybór może być tylko jeden - w góry na zachód słońca. Tym razem pada na Skrzyczne. Podejście od Ostrego spokojnym tempem i po około godzince meldujemy się na szczycie gdzie czeka nagroda w postaci chłodnego złotego nektaru :). Podziwiamy zachód słońca i żwawym tempem ruszamy w dół. Niestety w połowie drogi okazuje się, że gdzieś na górze został mój kijek. Krótka decyzja wracam sam na lekko i biegowo. Niestety kijka nie znalazłem, ale przynajmniej się troszkę zmęczyłem. Na parking docieramy już po zmroku. Warto robić takie spontaniczne akcje.
Foto: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FSkrzyczne-lato
HISZPANIA: wspin w Arboli
Wspinaczka w rejonie Arboli Siurana i Cornudella (baza wypadowa). Spory rejon wspinaczkowy, dużo ciekawych dróg, wspinanie głównie sportowe. Zrobiliśmy wiele dróg od IV do VI.1. Teren rozległy i rzadko uczęszczany.
Tatry - akcja kursowa w Czarnej
Po pierwszych zmaganiach kursantów w jaskiniach „małych”, przyszedł czas na pierwszą poważną jaskinie - wybór padł na jednego z tatrzańskich klasyków, czyli Jaskinię Czarną. Plan zakładał wyjście z Kir o godzinie 7:00. Tak wiec wstaliśmy rześko przed 6:00, wyjrzeliśmy za okno i przywitała nas…. ściana deszczu. Wizja podejścia i przebierania się pod jaskinią w rzęsistym deszczu, nie nastrajała zbyt pozytywnie ale postanowiliśmy nie zrażać się drobiazgami i rozpoczęliśmy przygotowania do wyjścia. Nasz optymizm został nagrodzony, bo jak na zamówienie o godzinie 6:40 przestało padać, a my zgodnie z planem wyruszyliśmy pod jaskinie.
Po około godzinnym marszu znaleźliśmy się na Hali Pisanej gdzie weszliśmy na żółty szlak prowadzający do Jaskini Smocza Jama, by po chwili zejść z niego na leśną ścieżkę prowadzącą stromym i lesistym zboczem pod otwór Jaskini Czarnej. Na skutek opadów podejście było bardzo mokre, błotniste i śliskie. Po lekko pond godzinnym podejściu stanęliśmy na półce pod głównym otworem jaskini, skąd roztaczał się piękny widok na Dolinę Kościeliską oraz otaczające ją szczyty.
Przebieramy się, szybki podział sprzętu i zabieramy się za poręczowanie pierwszego, lekko ponad 40 metrowego zajazdu, a następnie kierujemy się do Sali Ewy. Stąd udajemy się do Partii Tehuby, które były głównym celem naszego wypadu. Eksploracja wybranych partii jaskini zajmuje nam ok. trzech godzin. Poprzez Korytarz Dziewiczy i rurę za Stalagmitem udaje nam się dotrzeć do Jeziorka Tehuby, stamtąd udajemy się do Syfonu Tehuby, który jest kulminacyjnym punktem naszej wycieczki. Rozpoczynamy odwrót. Wracając po swoich śladach ok godziny 14 pierwsi z nas są już z powrotem pod otworem jaskini, a o 15 jesteśmy już w komplecie. Przebieram się, pakujemy sprzęt i ostrożnie, bo nadal mokro, ślisko i stromo, schodzimy do głównego szlaku w Dolinie Kościeliskiej.
II kwartał
Tatry - Kursanci pierwszy raz w dziurze, czyli Kasprowa Wyżnia i Średnia
Do Kuźnic docieramy przed godziną 9.00. Kursanci są nieco za Kadrowiczami, którzy kilka minut wcześniej wchodzą na szlak. Plan jest prosty. Robimy jaskinię Kasprową Wyżnią a następnie Kasprową Średnią, a pomiędzy czeka niespodzianka :) Żar z nieba leje się już od rana... Oczywiście Kadra instruktorska zadbała o test na orientację. Pierwszy raz schodząc ze szlaku zanim kursanci doszli do miejsca zejścia z niego. Niestety nie udało się zmylić dzielnych kursantów, którzy wchodzą na właściwą ścieżkę i po przedarciu się przez poletko wiatrołomów doganiają kadrę instruktorską. Dalej droga przebiega spokojnie chociaż Pan instruktor jeszcze raz próbował zmylić na pewniaka kursantów.
Żar leje się z nieba, pot z kursantów, jednak twardo drzemy do góry. Po przedarciu się przez las i podejściu po "bardzo przyjemnym" piarżysku cała wesoła gromadka dociera do przebieralni. Wskakujemy w jaskiniowe kostiumiki, uprzęże i resztę złomu no i do akcji! Plan Rysia zakłada atak niczym chłopaków z Gromu czyli dajemy na maksa od razu z dwóch stron do jakże emocjonującej jaskini Kasprowej Wyżniej, a po wykonaniu zadania spotykamy się przy otworze 2 gdzie czeka niespodzianka (najbardziej emocjonująca część tejże wyprawy).
Słońce nie odpuszcza, wody ubywa, potu w gumowcach przybywa, sił ubywa z minuty na minutę...
Niespodzianka - zjazd pomiędzy jaskiniami, po nim szybkie poręczowanie trawersu pod otwór jaskini Kasprowej Średniej. I już po chwili cała gromadka odpoczywa w przyjemnym chłodku otworu jaskini. Teraz jeszcze kilka metrów czołgania i jesteśmy przy studni. Tu szybkie poręczowanie zjazdu, które nie obyło się bez niespodzianek i zaskoczeń i już za jakiś czas wszyscy meldujemy się na dnie studni. Nie było splendoru, a raczej chęć jak najszybszego powrotu na górę, a później jak najszybciej do Goryczkowego Potoku uzupełnić płyny.
I tak o to minął pierwszy tatrzański wyjazd jaskiniowy kursu 2021. Wszyscy cało i zdrowo wrócili do domów. Dla kursantów było na pewno wiele nowych doświadczeń, galeria wstydu i hańby wzbogaciła się o kilka pozycji i to nie tylko w zakładce "kursanci". Ogólnie wyjazd na wielki plus i cała ekipa już nie może się doczekać kolejnych eskapad w tatrzańskich podziemiach.
http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2Fkasprowe
Coroczny Zlot Czarownic
ZLOT ODBYŁ SIĘ na przełomie WIOSNY i LATAJAK CO ROKU Teraz to trafiło z 19- 20 .06 .2021 rz soboty na niedzielę. Pogoda nam w tym roku sprzyjała jak mało kiedy w dzień był upał a nocą było bardzo przyjemnie. Zjawiło się bardzo dużo w tym roku, jak nigdy nowych kandydatek, bo aż 5.
Nie nabyły jeszcze swojego sprzętu latającego 'to nie odbyły się zawody lotów dookoła ogniska.
No i oczywiście nie mieliśmy wspaniałej naszej FOTOGRAFKI AGNIESZKI. Bo niestety ze względów przyrostowych nie mogła przylecieć na coroczny zlot. Nasza Ania S. otrzymała w nagrodę kubek do ziółek, które sobie parzy na odporność żeby ją nie przewiało na latającym sprzęcie. Ale nic straconego NOWE sobie potrenują przez rok. A wspaniałe zdjęcia z lotów będą w przyszłym roku. [tak myślę jako jedna z dwóch założycielek tego klubowego odłamu]
Poza tym było wspaniale, jak zawsze snuły się ciekawe opowieści, plotki, informacje i bankiet z przygotowanych przez nasze czarownice różnorodne sałatki, ciasteczka i tym podobne smakołyki. Nie obyło się bez najważniejszych moich alchemicznych wytworów płynnych, wzmacniających nasze siły witalne i odpornościowe, żeby można było przetrwać i się spotkać za rok w świetnej kondycji.
Zapraszamy w przyszłym roku nasze panie z klubu które zesztywniały i posmutniały w domowych pieleszach, aby się ruszyły ze swoich wygodnych foteli i pośmiały się z nami i powspominały jak było kiedyś i zaczęły snuć plany na przyszłość. Bo nie można tak nudnie żyć i nie spotykać się w naszym gronie , bo już wszystko zaczyna ZANIKAĆ jak w filmie pod tytułem NIEKOŃCZĄCA SIĘ OPOWIEŚĆ . I nic nie pozostanie z przyjaciół, miłych ludzi w tym klubie. Przykro mi o tym mówić.
No ale nie miało być tak smutno. To tylko takie napomnienie dla fajnych koleżanek które kiedyś były i działały. Jak nie ma czasu i siły na działania jaskiniowe to trzeba się spotykać inaczej żeby BYĆ. Na tym kończę krótką relację z tegorocznego ZLOTU. Pozdrawiam i do zobaczenia jak myślę ZA ROK
http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2Fczarownice
Beskid Mł. - górski rajd rowerowy
Niezbyt długa lecz bardzo atrakcyjna przebieżka rowerowa wokół i przez dolinę Wielkiej Puszczy. Start z Porąbki zacnym podejściem Na Plenicę i dalej na Trzonkę (727). Po drodze malownicze, trawiaste hale. Wspaniały zjazd do doliny Puszczy Wielkiej i równie fajny uphill na przełęcz Isepnicką i stromo na Kiczerę (827). Zjazd do Porąbki oferuje niemal wszystkie atrakcje jazdy górskiej co w połączeniu z idealną pogodą stanowi wspaniałą przygodę. Dystans 17 km przy 930 m deniwelacji.
Tu kilka zdjęć: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FWlkPuszcza
Beskid - spacer na Klimczok
Wybraliśmy się na krótki spacer, początkowo w planie było tylko podejście na Błatnią (choć pieseł robił już z nami dłuższe parunastu kilometrowe wycieczki, to był to pierwszy raz w górach), szło się wszystkim dobrze, więc postanowiliśmy wydłużyć wycieczkę. Pogoda mglista i w sumie chłodna, choć podczas chodzenia temperatura ok. Doszliśmy na Klimczok i zeszliśmy przez Chatę Wuja Toma do Brennej gdzie parkowaliśmy.
http://foto.nocek.pl/index.php?path=./2021/klimczok
Jura - wspin w Rusocicach
Aby oprzeć się temu szaleństwu (stanie w kilometrowych korkach) wybraliśmy się do Rusocic na południowej Jurze (w dolinie Wisły). Robimy kilka niezbyt trudnych dróg (Od III do V) na skale Miecz. Miejsce fajne. Pustki. Nikt się tam nie wspinał i tylko kilku pieszych dostrzegliśmy w pobliżu.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FRusocice
AUSTRIA - Tennengebirge - wycieczka poglądowa
W związku z długim weekendem Jacek zaprosił nas do pomocy przy swoim austriackim projekcie. W ciągu roku zamierza on odwiedzić setki jaskiń, zapisując różne obserwacje dotyczące uwarunkowań tektonicznych oraz wyniki pomiarów najbardziej wybitnych struktur (szczególnie uskoków).
Pogoda pozwoliła nam na tylko dwa dni działalności. W czwartek Sebi zaprowadził nas do Spelunki - fenomenalnej chatki należącej do klubu grotołazów w Salzburgu. Po przygotowaniu bazy do bytowania ruszyliśmy na szybką wycieczkę do pobliskiej Röth-Eishöhle. Tam znaleźliśmy nie tylko uskoki, ale też ciekawe kryształy i specyficzną korozję ścian... no i oczywiście masę efektownie prezentującego się lodu! Następnego dnia odwiedziliśmy z kolei górną część legendarnej jaskini Schneeloch. Jak na krótką, rozpoznawczą wycieczkę, bardzo dobrze się przy tym bawiliśmy - we wstępnych partiach jaskini można się i powspinać, i trochę poprzeciskać, i trochę pozjeżdżać na linach ... wszystkiego, co lubimy po trochu. Nasi towarzysze-geolodzy mieli tam bardzo dobry połów - trafili na uskok z przesunięciem aż o 40 centymetrów. Po południu wróciliśmy do chatki, posprzątaliśmy i zeszliśmy do samochodu, kolejną noc spędzając w zwyczajowej kwaterze w pałacu Hellbrunn (... za której udostępnienie jesteśmy oczywiście klubowi bardzo wdzięczni).
Przez te dwa dni pogoda była fantastyczna. W terenie przeszkadzało nam tylko zapadanie się chwilami po pas we wiosennym śniegu. W górach nie spotkaliśmy nikogo, co w wielu miejscach w długi weekend nie byłoby łatwe.
Jura - okolice góry Birów
Rysiek prowadził zajęcia z kursem klubowym (może zrobią opis) więc była okazja do spotkania. Potem zrobiłem rowerem pętelkę wokół góry i dalej do Ryczowa. Na Jurze króluje zieleń. Pogoda w kratkę.
FRANCJA: wspinaczka w Orpierre
Wspinaczka w rejonie Orpierre. Zrobiono kilkanaście dróg w przedziale IV - VI.1. Zrobiliśmy też krótki trekking w parku narodowym Mercantour.
Jura - Szkolenie z podstaw kanioningu PZA
Szkolenie odbywało się w stałym miejscu, na skałkach Pazurka. Pogoda jak przystało na kaniony mokra, tyko woda zamiast płynąć kanionem i schładzać rozgrzane słońcem ciała, kapała z nieba na trzęsących się z zimna kursantów. Na szczęście jako zaprawieni w boju grotołazi mieliśmy w podorędziu odpowiednie na takie sytuacje obuwie i uzbrojeni w kalosze, żadne mokradła były nam nie straszne. Zajęcia zaczęliśmy od omówienia sprzętu używanego w kanioningu, następnie dokonaliśmy prezentacji przywiezionego przez nas ekwipunku. Następnie wykonaliśmy lonże kanioningowi. Po dostosowaniu i konfiguracji sprzętu przeszliśmy do podstawowych zagadnień. Zjazdy na różnych przyrządach, zjazdy przez odciągi itp. Wieczorem ognisko w strugach deszczu i kanonadzie burzy. Następnego dnia w już dużo lepszej pogodzie przeszliśmy do poręczowania zjazdów i zakładania tamponady. Po moim wcześniejszym wyjeździe kursanci przeszli jeszcze do poręczania trawersów...
Beskid Mł. - spotkanie weteranów taternictwa jaskiniowego
To było już 31-sze spotkanie. Poświęcone pamięci zmarłego nie dawno Jerzego Niepsuja. Generalnie działaliśmy w Beskidzie Małym. Ja z Esą dotarliśmy później i wcześniej wyjechaliśmy. Tym nie mniej odbyliśmy fajną przechadzkę doliną potoku Dusica (po drodze spektakularny wodospad) do Groty Kmonieckiego. Początkowo padał deszcz lecz potem zrobiła się przepiękna pogoda. Wspólnie z szanownymi weteranami byliśmy w podziemiach Jasnej Górki a potem na obradach w Soptoni Wielkiej.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=./2021/Weterani
Tu szersza relacja Jurka: https://www.speleobielsko.pl/sprawozdania/item/4908-2021-05-22-23-xxxi-spotkanie-weteranow-taternictwa-jaskiniowego-jaskinia-komonieckiego-jaskinia-strzelista
Tatry - Czarna - pętla przez Partie Wawelskie
Przez Mleczną Studnię zjeżdżamy do Szmaragdowego Jeziorka, a potem wracamy do Ślimaka ciągiem głównym. Dla urozmaicenia zaliczamy jeszcze zjazd Studnią Imieninową. W Partiach Wawelskich już byłem, ale w tak zapętlonej wersji jeszcze nie; zdecydowanie jest to warta polecenia trasa "na rozruch", na ok. 5 godzin w jaskini. Na powrocie niesamowite sceny: aż do Kościeliskiej nie spotkaliśmy nikogo; tylko my, wieczorne słońce i ptactwo.
Jura - Obchody Lecia klubu
Doroczne spotkanie członków i sympatyków kllubu. Wspinanie na skałkach, zwiedzanie pobliskiej jaskini Wielkanocnej, spacery, rozmowy i śpiewy. Podczas wyjazdu przeprowadzony został trening wspinaczki skalnej dla dorosłych członków klubu. Zajęcia odbywały siew ramach cyklu spotkań realizowanych w ramach zadania publicznego ,,Wspieranie i upowszechnianie kultury fizycznej w Rudzie Śląskiej w pierwszym półroczu 2021 roku poprzez uczestnictwo w zorganizowanych formach szkolenia i współzawodnictwa".
http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2Flecie
Jura - Stefanowa Dziura
W ramach 45-lecia klubu w skałkach w pobliżu Piaseczna stacjonowała znaczna rzesza "klubowiczów". My niestety tylko chwilowo gościmy na polanie. Gdy wszyscy odjechali my udajemy się do Stefanowej Dziury w pobliżu Morska. Jaskinię stanowi bardzo przestrzenna sala do której dostajemy się 10-metrowym zjazdem na linie. Pieczara znajduje się w ciekawym kompleksie skalnym.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=./2021/StefanowaDziura
Tatry Zach. - jaskinia Zimna
To już drugie międzyklubowe spotkanie jaskiniowe w maju. Tym razem pogoda i droga w Tatry sprzyjają bardziej i udaje nam się spotkać w częściowo powyprawowym gronie w celu wspólnej akcji jaskiniowej. Po majówkowym rekonesansie nie mamy już wątpliwości, że znamy drogę do otworu. Tym razem Staszek (poszczepionkowo) rezygnuje z udziału w akcji i zostaje bohatersko w bazie, aby pisać magisterkę. Akcję rozpoczynamy spokojnie od budki z pączkami. Po drodze spotykamy grotołazów w pełnym rynsztunku (w południe w Kościeliskiej!) z Tarnowskich Gór wracających z Ponoru. Szybkie podejście. Pakujemy się do środka i przychodzi pora, żeby przypomnieć sobie pośredni (cienkie liny Kacpra). Potem trochę nawigowania i przypominania sobie, gdzie iść. Idzie sprawnie, prożek zaporęczowany, syfon suchy i hyc! do Korkociągu. Ostatnim razem wydawał się gorszy :) Potem Galeriowy, który dzięki wskazówkom Kacpra o klinowaniu tyłka okazuje się nie taki straszny. Lecimy dalej czasem wyprostowani, innym razem ruchami robaczkowymi. Zatrzymuje nas jednak termika, woda za Korkociągiem i czas odwrotu. Po wyjściu okazuje się, że padało i droga z powrotem jest dość czujna. Na bazie czeka na nas pyszna carbonara, którą pochłaniamy bez zastanowienia snując plany na kolejną wspólną akcję WKTJ-Nocek.
Tatry Zach. - grań wsch. Czerwonych Wierchów
Z Kużnic przez dol. Kodratową na przeł. pod Kopą Kondracką. Dalej granią w silnym wietrze. Suche Czuby, Goryczkowa Czuba, zjazd z przełęczy i ponowne podejście na Pośredni Goryczkowy Wierch. Stąd zjazd niemal do samych Kużnic. Pogoda przepiękna, niebo bez chmurki, ciepło. Śnieg czasem hamujacy i mokry lecz w końcu to już maj. Zrobiliśmy 1440 m przewyższenia i 16 km dystansu.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FCzerwoneWierchy
Beskid Śl. - MTB
MTB Trasa Łabajów - Nowa Osada wypożyczenie elektryka dla żoneczki dalej ja na zwykłym żona na elektryku (nowy sport dogonić żonę jadącą na elektryku) Salmopol - stokówki do Przysłupia - Karolówka - Stecówka - Kubalonka - Nowa Osada - oddanie rowerka od żony i do Łabajowa. Łącznie przejechaliśmy 52 km. Pogoda - zimno, mały opad śniegu. Cieszę się że mogliśmy spędzić razem czas i utrzymać podobne tempo jazdy. Po południu zabrałem dzieciaki na wycieczkę i dobiłem jeszcze 15 km.
Zdjęcia - http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FMTBWis%C5%82a
Beskid Śl. - Skrzyczne - rower + narty
Nie wiem czy kiedyś w maju z Skrzycznego zjeżdżałem na nartach. Dysponując krótkim czasem wyskoczyłem jeszcze na szybko na tą górę. Trasa FIS już patrząc z Bielska błyszczała śniegiem. Aby przyśpieszyć akcję zabrałem rower. Od Galerii w Szczyrku podjeżdżam rowerem do granicy śniegu (potem głównie rower prowadziłem bo było stromo i kamieniście). Ukrywam rower w kniei i podchodzę na nartach na Skrzyczne. O dziwo powłoka była ciągła (tylko w jednym miejscu kilka metrów przerwy). Zjazd przepiękny gdyż na twardym śniegu była warstewka świeżego, lekko puszczonego puszku. Błyskawicznie więc śmigam do Dolin, do roweru. Potem przesiadka i niełatwy a zarazem techniczny zjazd dość stromą leśną drogą do Szczyrku. Pogoda wspaniała. 730 m przewyższenia podzielone na rower i narty w proporcjach pół na pół.
Jura - Góra Birów - zajęcia dla kursantów w terenie
Pierwszy kursowy wyjazd na skałki, a zarazem szkolenie z technik linowych. Choć to końcówka majówki to jest strasznie zimno i wietrzenie. Momentami kropi deszcz. To dobrze, kursanci mają przedsmak prawdziwych jaskiniowych przygód.
Na skałkach Rysiek trenuje ich w linowych podstawach. Rolki, szanty, małpy i crolle poszły w ruch. Zagadka zaplątania liny w rolkę została rozwikłana, gorzej poszło z zakładaniem szanta, nie było mnie przez chwilę i chyba bawili się w głuchy telefon beze mnie, szanty wisiały do góry nogami, a Rysiek stał z krzywą miną.
Dla złapania oddechu zrobiłam dwie tury wycieczek dookoła Góry Birów. Po powrocie zaczął się etap trudniejszy. Walka o metry na linie. Pierwsze poległy źle dopasowane lonże i stópki. Szybko przewiązaliśmy sytuację szpejową i zajęliśmy się koordynacją rąk i nóg kursantów. Opanowaliśmy to na tyle, że każdy znalazł się u góry i został zmuszony do zamiany rynsztunku na zjazdowy.
Zmęczeni kursanci w porozumieniu ze zmarzniętym instruktorem zadecydowali o zakończeniu zajęć. Żeby chociaż trochę się rozgrzać po obserwacji tej nierównej walki zaoferowałam deporęcz stanowiska do ćwiczeń. Zrzucając ostatnią linę padły na mnie pierwsze promienie pięknej pogody...
Zajęcia odbywały siew ramach cyklu spotkań realizowanych w ramach zadania publicznego ,,Wspieranie i upowszechnianie kultury fizycznej w Rudzie Śląskiej w pierwszym półroczu 2021 roku poprzez uczestnictwo w zorganizowanych formach szkolenia i współzawodnictwa".
zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2Fgorabirowkurs
Tatry Wysokie - Szpiglasowy i Kozi Wierch
Długi weekend majowy w tym roku nie rozpieszczał pogodą i na turę po Tatrach wedle prognoz nadawał się tylko poniedziałek. Zrobiliśmy przejście krajoznawcze na trasie Morskie Oko, dolina za Mnichem, Szpiglasowy Wierch, dolina Pięciu Stawów Polskich, Kozi Wierch i doliną Roztoki do samochodu. Pokrywa śnieżna po wcześniejszych opadach deszczu zamieniła się w skorupę lodową delikatnie przyprószoną. Marzenia o firnowych śniegach niestety trzeba odłożyć na kolejny sezon. Jedynie zjazd z Koziego dawał więcej frajdy bo południowa wystawa zrobiła swoje i trochę odpuściło. Zrobiliśmy ok. 26 km dystansu i 2070 m. przewyższenia.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FSzpiglas
NIEMCY: Frankenjura - wspinaczka
Zrobiliśmy kilka dróg w przedziale szóstkowym.
Beskid Śl. - marszobieg
Marszobieg, generalnie tzw. Szlakiem Wspomnień, który zaczyna się i kończy w Brennej i poprowadzony jest na południowych zboczach Stołowa. Dystans niespełna 8 km, 311 m przewyższenia. Dobra pogoda. W lasach resztki śniegu.
Beskid Śl. - mtb
Krótkie MTB przed obiadem nad doliną Łabajowa. Trasa Łabajów - Mrózków - Głębce - Łabajów. Pogoda super resztki śniegu trochę błota.
Kilka zdjęć: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FLabajowa
Tatry Zachodnie - Mała Łąka
Poszwendaliśmy się na nartach po dolinie Małej Łąki. Słabnąca widoczność i zmęczenie po ekscesach poprzedniego dnia spowodowały, że nie dotarliśmy do żadnego wybitnego miejsca. Mimo wszystko, było warto; w dolinie było wyjątkowo mało ludzi i mogliśmy w spokoju nacieszać się pewnie już ostatnimi aż tak zimowymi widokami.
Tatry Wysokie - Szpiglasowa i Kozi Wierch
Najlepszy dzień tego sezonu. Od Morskiego Oka podchodzimy na Szpiglasową Przełęcz. Następnie zjeżdżamy cudnym, bardziej lutowym niż kwietniowym śniegiem do Wielkiego Stawu. Ola z Adamem po pikniku zawracają na Szpiglasową, a Magda, Marek i ja kierujemy się na Kozi Wierch. Tuż pod wierzchołkiem doganiamy Furka i Florka, którzy z kolei podchodzili od Wodogrzmotów. Ze szczytu kolejnym, przepysznym zjazdem dostajemy się znów nad staw, po czym ruszamy z powrotem na Szpiglasową. Pod przełęczą spotykamy się z Olą i Adamem, aby w końcu siedmioosobową grupą zjechać do Morskiego Oka. Na tym zjeździe śnieg był już dosyć trudny - to twardy i rozjeżdżony, to z bryłami po zsuwach i lawinkach, to znów ciężki - ale mimo to, narzekać byłoby grzechem. Pogoda trafiła się bardzo dobra; zażyliśmy sporo słońca, ale momentami spore zachmurzenie pomogło uniknąć totalnego odwodnienia. Jedyny problem w tym, że nie dogadaliśmy się, kto ma wziąć do plecaka krem na słońce i na koniec okazało się, że krem został w samochodzie. Skórę twarzy mamy do wymiany...
Tatry Wys. - Wrota Chałubińskiego
Z Palenicy żmudny odcinek drogą do Moka a później na nartach (górny odcinek żlebu w rakach) na Wrota Chałubińskiego (2022). Zjazd generalnie drogą podejścia z odchyłami. W żlebach wiele starych lawinisk pokrytych cienką warstwą śniegu co nie co uprzykrza zjazd lecz też wiele nieskalanych, lotnych śniegów. Od Moka drogą zjeżdżamy dość sporo poniżej serpentyn a potem niestety z buta. Ludzi w górach sporo lecz nie tłumy. Pogoda piękna. Zrobiliśmy 1200 m przewyższenia i 22 km.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FWrotaChalubinskiego
Beskid Śl. - Skitour na Skrzyczne
Korzystamy już chyba ostatni raz z przedłużającej się zimy oraz nietypowych jak na kwiecień warunków w Beskidach. Podchodzimy od Soliska przez Halę Skrzyczeńską do schroniska. Pogoda dość ładna, nawet mocno przygrzewało a śniegu bardzo dużo jak na tę porę roku. Niestety zjazd już nie taki ciekawy: śnieg tępy, nadtopiony operującym w ciągu dnia słońcem i mimo, że jest go bardzo dużo to nie pozwala na szaleństwo. Plusem jest to, że spotykamy niewiele osób- szczególnie podczas zjazdu cieszymy się górami niemalże w samotności, na co ma wpływ późna pora wyjścia. Mimo wszystko, zrobione z dzieciakami 600m przewyższenia w takich warunkach to duży sukces. Oczywiście skitoury z dziećmi w naszym wydaniu to narty na nogach i drugie narty przy plecaku.
Tatry - Jaskinia Czarna
Jak to powiedział podczas planowania akcji Karol: ,,Kto corocznego trawersu nie dokona Ten na ból siusiaka skona". Te słowa (i stan wody w zimowych jaskiniach) przekonał nas do tego pomysłu.
Czego się tym razem dowiedziałam?
1. Dobrze jest słuchać własnych rad i na podejście zabierać dodatkowy zestaw ciuchów (szczególnie przy pięknej zimie, tej wiosny).
2. Obowiązkowo dodatkowa gruba para rękawiczek.
3. Batoników do jaskini nigdy za wiele.
4. Czas na przejście lepiej bardziej rozważnie szacować.
5. Dwa telefony pod otworem to za mało.
6. Rysiu nadal nas kocha i się o nas martwi ❤
7. Psycha sama się nie zrobi.
8. Najfajniejsze kupony w Macu są dostępne do 00:00.
Zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2Fczarna
Beskid Śl. - Przypiór
Szybki wypad w Beskidy, gdyż nie często w kwietniu jest tak śnieżnie. Od parkingu, podążam dol. Czarnej Wisełki a potem doliną potoku Wolny. Byłem sam więc przecieranie w górnych partiach kosztowało sporo sił i czasu. W końcu, w głębokim i kopnym śniegu wywindowałem się na Przypiór (1007) ograniczający od północy dolinę. Śnieg nośny lecz próba zjazdu po porośniętym krzewami terenie kończy się zapadnięciem (śniegu było dużo lecz bez podkładu) i uwięzieniem nart pod jakimiś gałązkami. Później fajny zjazd śnieżną rynną i dalej trasą podejścia do auta. W górach nikogo nie widziałem (z wyjątkiem kolegi z klubu, którego spotkałem na parkingu).
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FPrzypior
Karkonosze - Śnieżka
Trochę zdegustowani sytuacją w Tatrach wybieramy się dalej. Na kamerkach, karkonoska Śnieżka (1604) wyglądała obiecująco pod względem skiturowym. Dwa dni ciepła jednak nieco ten obraz zepsuło choć było całkiem fajnie. Podejście z Karpacza niemal ciągle na nartach żółtym szlakiem przez Młaki pod schronisko Strzecha Akademicka i dalej przez Równię na szczyt Śnieżki. W Białym Jarze olbrzymi depozyt śniegu. Na podejściu pod szczyt śniegu dość mało. Na szlaku nawet sporo pieszych (choć bez tłumów) i żadnych skiturowców. Z uwagi na warunki zjeżdżamy trawersem od pn. strony do Równi i Kopy (1378). Stąd nieczynną nartostradą ładny zjazd (choć śnieg z uwagi na temperaturę dość tępy) do Karpacza.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=./2021/Sniezka
Tatry - Szpiglasowa Przełęcz
Względnie wczesna pora i względnie szybkie tempo pozwoliły mi uniknąć tłumów i załapać się na niezły śnieg (o 8 rano wyruszyłem z parkingu na Palenicy, a po trzech godzinach byłem na Przełęczy). Pogoda doskonała. Śnieg nad Wielkim Stawem był tak super, że podszedłem jeszcze raz na Czerwony Piarg. Nogi mi się zmęczyły, w tym sezonie będąc nienawykłe do takich przewyższeń... Zjazd do Roztoki też całkiem w porządku, ale w lesie już poza ubitą drogą mokro i hamownie.
Jura - wspinanie w Olkuszu
Pierwsze tegoroczne wspinanie i kilka dróg na rozruch. Wybraliśmy się do Olsztyna na jedną ze skał grupy Dziewicy – Owczy Grzbiet. Zrobiliśmy kilka nietrudnych dróg i poćwiczyliśmy operacje linowe. W skalach było trochę wspinaczy, jednak nasza ścianka była mniej oblegana, chyba położona najdalej więc nie doszli... Pogoda również dopisała więc koc też się przydał :)
kilka zdjęć:http://foto.nocek.pl/index.php?showall=&path=.%2F2021%2Folsztyn&startat=1
Jura - dolina Kobylańska
Dalszy ciąg operacji sprzętowych związanych z wspinaczką wielowyciągową na Kuli w dol. Kobylańskiej. Zimno.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FKobylanska
I kwartał
Jura - szkolenie wspinaczkowe w dol. Kobylańskiej
Udział w szkoleniu wspinaczkowym. Ćwiczenia z zakresu asekuracji, zakładania stanowisk, zjazdów i sytuacji awaryjnych.
Tatry Zach. - Małołączniak
Tym razem warunki całkowicie odwrotne od tych sprzed 2 – 3 tygodni czyli niewybaczające błędów.
Od dołu po śniegu doliną Małej Łąki na Przysłop Miętusi i dalej przez Kobylarzowy Żleb na szczyt Małołączniaka (2096). Już na podejściu warunki trudne, zwłaszcza w żlebie duże zalodzenie. Dodatkowo kiepska widoczność. W górnych partiach żlebu trzeba dobrze kopnąć rakiem by przebić zlodzoną powłokę. Brak śladów zmusza do wybijania stopni. U góry duże zalodzone obszary pokryte miejscami cienką warstwą śniegu. Na grani kilka osób. Zjazd z Małołączniaka na Małołącką Przeł. (1924) lawirując po lodowej tarce od płata śniegu do płata aby wytracić przyśpieszenie. Ponieważ jednym z celów był otwór jaskini Śnieżnej to dalej zjazd wprost z przełęczy do Wyżniej Świstówki. Widziane z góry płaty śniegu między zlodziałymi obszarami okazały się w większości przypadków bardzo cieniutką warstwą na czystym lodzie. Trudno było więc załapać przyczepność nawet na kantach nart (razem z kijkami trzymany był czekan). Na dwóch bardziej stromych fragmentach zjazd bokiem na czekanie. Jaskinia zasypana lecz łopata przy kamieniu czeka. Pokonanie w tych warunkach Przechodu na nartach mijało się z celem gdyż jego lewa orograficznie strona (ta którą latem pokonujemy w drodze do jaskini) była jedną zalodzoną połacią. W najniższym punkcie Przechodu założenie liny i przy jej pomocy zejście z nartami na plecach przez fragment największej stromizny. Dalej łatwiej lecz w wielu miejscach narty zakleszczały się w śniegu. Zjazd szlakiem początkowo trochę męczący lecz później mimo twardości można pozwolić się na znaczną szybkość i tak dotrzeć aż do parkingu. Deniwelacja – 1230 m, dystans – 14 km.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=./2021/Malolaczniak
Beskid Żywiecki - Pilsko
Zachęcony entuzjastycznymi raportami z terenu postanowiłem zrobić użytek z moich nienormowanych godzin pracy. Jak zwykle przez Byka, czerwony szlak, a potem leśne ścieżki wchodzę na tzw. polski wierzchołek (Góra Pięciu Kopców). Zjazd tą sama drogą. Zebrałem kilka informacji statystycznych: w górę podchodziłem jakąś godzinę trzydzieści (w tym przerwa w połowie), a zjazd zajął mi 12 minut. Może nie był to zjazd po kolana w puchu, ale i tak było super. Po drodze spotkałem jedną osobę, a w partiach podszczytowych jeszcze sześć. Pogoda na dole niezła, ale na górze marznąca na goglach i na wszystkich częściach odzieży mżawka.
Beskid Śl. - Skrzyczne
Skrzyczne od Ostrego niebieskim szlakiem. Pogoda kiepska. Zjazd terenowy z dużym potencjałem ale niestety nie przy tych warunkach śniegowych. Śniegu znacznie mniej, niż w Beskidzie Żyweckim.
Beskid Żyw. - Majów i Mała Rycerzowa
Na szczęście z pierwszym dniem wiosny przybyło w górach śniegu. Z Rycerek bez szlaków wychodzimy na graniczny Majów (1134) torując w głębokim śniegu. Widoczność nie najlepsza, prószył śnieg. Zjazd z małymi odchyłami drogą podejścia po iście baśniowym śniegu do dol. Rycerki. Zachęceni warunkami podchodzimy jeszcze dol. Dziubaki na Małą Rycerzową (1207). Na otwartym terenie śnieg twardy i przewiany lecz w lesie to poezja. Zjazd po takim śniegu to prawdziwa ekstaza. Do auta docieramy na nartach. Ludzi spotkaliśmy tylko w okolicy Rycerzowych, w terenie nikogo. Zrobiliśmy 950 m przewyższenia i kilkanaście km dystansu.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FMajow
Beskid Żyw. - Pilsko
Wyjazd w Beskid Żywiecki okazał sie być w ten weekend jak wygrana w toto-lotka. Intensywne opady śniegu w ostatnich dniach pozwoliły na istne szaleństwo. Euforia na zjeździe to wciąż za słabe słowo na określenie tego czego można było doświadczyć :) Podchodziliśmy z Sopotni Wielkiej wzdłuż potoku Cebulowego wbijając się na główny szlak beskidzki, następnie odbiliśmy w kierunku szczytu Pilska. Ze szczytu zjeżdzaliśmy dobrze znaną trasą, przez tzw Byka, dosłownie pływając w kopnym śniegu. Bardzo szybko dojechaliśmy do parkingów. No cóż, okazało się, że raz to za mało więc postanowiliśmy podejść raz jeszcze- tym razem kończąc na Hali Miziowej. Po krótkim odpoczynku w schronisku udaliśmy się na czerwony szlak prowadząco w stronę Rysianki. Po niedługim czasie odbiliśmy w kierunku potoku Cebulowego, zaliczając drugi w tym dniu zjazd. Trasa nas nie zawiodła i znów mogliśmy sunąć w białym puchu. Tak wybrane trasy pozwoliły na cieszenie sie górami niemalże w samotności. Zrobiliśmy 1350 m przewyższenia i i ok 20 km dystansu.
Tatry - Zawrat
Z Wodogrzmotów Mickiewicza podchodzimy przez dolinę Roztoki do schroniska w dolinie Pięciu Stawów. Po krótkiej przerwie ruszamy dalej na Zawrat, skąd następnie zjeżdżamy drogą podejścia. Śniegi dosyć dobre, ale pogoda umiarkowanie dobra (zimno, opad śniegu, słaba widoczność). Ludzi całkiem sporo. Około 1000 m przewyższenia.
Beskid Śl. - Zielony Kopiec
Tatry stają się ciasne (po za tym była "trójka") inne góry też oblężone lecz czasem można jeszcze wyszukać prawdziwe perełki. To był znów "strzał w dziesiątkę". Już za pomocą rowerów pokonujemy podjazd doliną Zimnika od Ostrego. Gdy pojawia się śnieg (akurat w miejscu, w którym przewidywałem) chowamy rowery w lesie i dalej na nartach (tylko na króciutkim odcinku musimy je zdjąć) podchodzimy leśnymi duktami aż na szczyt Zielonego Kopca (1154). Mimo trochę zachmurzonego nieba widoczność jest bardzo dobra. Zjazd początkowo drogą podejścia a potem stromym zboczem wprost do niższych partii. Śnieg do zjazdu przewspaniały. Śmigamy szybko w dół. Mimo, że śnieg się mocno skurczył to był to solidny podkład więc nawet na wąskich spłachciach świetnie się zjeżdżało. Od granicy śniegu rozkoszny zjazd rowerami do auta. Większość trasy odbyła się po za szlakiem więc nikogo nie spotkaliśmy. Kilka osób tylko w dolinie choć parkingi były pełne aut. Zrobiliśmy 700 m przewyższenia i 16 km dystansu.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=./2021/ZielonyKopiec
Tatry - skitury
W sobotę Doliną Jarząbczą wchodzimy na Czubik. Zjazd również do Jarząbczej, po świeżym i nieprzejechanym śniegu. Trochę wiało, ale poza tym, pogoda i warunki całkiem się udały. W niedzielę zrobiła się "lampa", a my popełniliśmy błąd i - mając do dyspozycji tylko pół dnia - ruszyliśmy w stronę Hali Gąsienicowej. Tłumy na Boczaniu tym razem odebrały nam przyjemność i skończyło się wycofem przez pewien sekretny skrót.
Tatry Zach. - Przełęcz pod Kopą Kondracką
Startujemy z Kuźnic w stronę schroniska na Hali Kondratowej. Mijamy się z masą skiturowców. Pomimo mrozu w słońcu było dość ciepło. Na Hali kilka chwil oddechu z widokiem na dalszą trasę. Idąc Doliną Kondratową oceniamy warunki i obmyślamy trasę podejścia. Na przełęczy pod Kopą Kondracką przepinamy się do zjazdu. Staszek szybko pomyka na dół zakręcając pięknymi skokami, kiedy ja jeszcze stoję i zastanawiam się jak zabrać się do zjazdu. Na szczęście miejsca jest dużo, tylko ludzie wyjeżdżający zza pleców trochę utrudniają. Nie dojeżdżamy do schroniska tylko odbijamy wcześniej kierując się w stronę nartostrady z Kasprowego Wierchu, którą zjeżdżamy z powrotem do Kuźnic.
zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FPrzeleczPodKopa
Tatry Wys. - Zadni Granat
Przepiękna tura w mekce tatrzańskich wycieczek narciarskich – jedyny minusem jest spora ilość turystów. Startujemy z Brzezin o 7.45 (parking cały już zapchany i auto musimy zostawić na drodze do Murzasichle). Szybko docieramy do Murowańca a następnie od strony „zielonych stawków” podchodzimy na przełęcz Karb. Zjazd na stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego miał dwa oblicza- u góry twardo a na dole przepiękny śnieżek po piątkowych opadach. Szybka przepinka i w stronę Zmarłego Stawu (w żlebie zakładamy raki). Następnie Kozia Dolinka i podejście na Zadni Granat od połowy również w rakach. Po drodze rozeznaliśmy całą trasę zjazdu – niestety słońce zrobiło swoje i nici z tak zachwalanego przez kolegów super zjazdu z zbocza Zadniego Granatu. Za udany za to należy uznać dolny fragment aż do Czarnego Stawu Gąsienicowego. Zaśnieżona w całości droga do Brzezin pozwoliła na szybki zjazd i zakończenie wycieczki przed 15.00. Rozpoznaliśmy sobie kilka celów na przyszłość. Zrobiliśmy ok. 1640 m deniwelacji i 23 km dystansu.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FZadniGranat
Beskid Śl. - Cienków
W Beskidach poniżej 1000 m śniegu prawie nie ma. Bianka zostaje na wyciągu Klepki. Podejście nartostradą na masyw Cienkowa a potem grzbietem spacer na Cienków Wyszni (957) i z powrotem. Kilka ładnie zaśnieżonych polan a na końcu zjazd nartostradą.
Obrazują to te zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FCienkow
Beskid Żyw. - Polica
Na wszelki wypadek na wędrówkę zabieramy narty. Podejście od północy na Policę (1369) od Zawoji Podpolicy bez szlaku. Najpierw idziemy na nartach lecz później w lesie śniegu mało więc narty lądują na plecaki. Dopiero powyżej 1000 m. n. p. m. śniegu jest więcej i na szczyt podążamy narciarsko. W okolicach miejsca gdzie osiągnęliśmy szlak zielony w roku 1969 rozbił się samolot rejsowy PLL LOT. W katastrofie zginęło ponad 50 osób. Początkowo chcemy się przedzierać na wprost do szczytu lecz zbocze jest strome i porośnięte gęstym lasem więc robimy duży zakos szlakiem i wydostajemy się na wierzchołek Policy okrężną trasą. Pięknie widać Tatry. Zjeżdżamy z grubsza drogą podejścia. Poniżej szlaku zjazd trudniejszy. Później znów musimy nieść narty i dopiero w dolnej części zakładam narty (Esa szła z buta) i dojeżdżam do auta. Zrobiliśmy 720 m przewyższenia i ok. 12 km.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FPolica
Góry Opawskie - Biskupia Kopa
Śnieg w górach stopniał więc pojechałem w góry pochodzić pieszo. Najwięcej słońca miało być w Górach Opawskich i tam pojechałem na Kopę Biskupią.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FBiskupiaKopa
Tatry Wys. - Krzyżne i Waksmundzki Wierch
Jeżeli marzenia mogą się spełniać to ten dzień był dobitnym tego przykładem. Boski śnieg, idealna pogoda i fascynująca sceneria. Z Brzezin dol. Suchej Wody podchodzimy pod Murowaniec. Potem zjazd do potoku i trawers Żółtej Turni oraz kolejny zjazd do Czerwonego Stawku w Dol. Pańszczycy. Stąd już niemal ciągłe podejście na samą przełęcz (2112). Górną część żlebu pokonujemy w rakach. Z przełęczy jeszcze podejście na górujący w pobliżu Waksmundzki Wierch (2189) skąd mamy widok na prawie na całe Tatry. Stąd nietkniętym śniegiem śmigamy na przełęcz i dalej stromizną w dół. W dolinie tak regulujemy szybkość by niewielkie wzniesienia pokonać rozpędem (siła odśrodkowa robi wrażenie). Śnieg nośny i stabilny. W takich warunkach można by w Tatrach zrobić wszystko. Aby urozmaicić trasę i uniknąć przepinania fok od Czerwonego Stawku jedziemy ciągle doliną w dół, generalnie wzdłuż Pańszczyckigo Potoku co było strzałem w "dziesiątkę". W końcu wydostajemy się na szlak z Waksmundzkiej Równi i nim do dol. Suchej Wody. Droga w dolinie była ubita i zmrożona więc szybkość jest adekwatna do warunków. W kilka chwil jesteśmy przy aucie. Zrobiliśmy ok. 1400 m deniwelacji i 20 km dystansu. Należy dodać, że ten zakątek Tatr nie jest tak tłumnie odwiedzany jak inne rejony.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FKrzyzne
Tatry - Skitour na Kasprowy Wierch
Niespodziewałam się, że tak szybko wrócę na Kasprowy Wierch. Jednak nadażyła się okazja aby zabrać naszego syna na skitury, więc skorzystaliśmy. Zastosowaliśmy przećwiczoną niedawno kombinację, w której Tomek oprócz swoich nart na nogach ma dodatkową parę nart na plecach:) Podchodziliśmy przez Boczań, gdzie śniegu było już znacznie mniej, niż tydzień temu i zjeżdzaliśmy Goryczkową trawersując do Kondratowej. Pogoda była taka jak nigdy. Grzało niesamowicie, upał trochę dokuczał na podejściu. Zważywszy na to, że Karol nie jest szczególnym sympatykiem gór :( to, że nie narzekał i nawet był zadowolony jest sukcesem. Już dawno zrozumieliśmy, że u nas przysłowiowe jabłko czy jabłka padły raczej dalej niż bliżej od jabłoni... Staramy się jednak przemycać im co nie co z turystyki górskiej w odpowiedniej formie i częstotliwości. Najlepsze dla 12 latka okazały się pierwsze muldy na zjeżdzie z Kasprowego, hopki na trasie z Kondratowej oraz zjazd z zaśnieżonych schodów w Kużnicach. No cóż, ja natomiast delektowałam się przepięknymi widokami i to mi wystarczyło...
Tatry Zach. - jaskinia Miętusia, służbowo u Marwoja
Jaskinia Miętusia robi wszystko, aby wymigać się od udziału w programie badań żwirów. Do badań potrzebna jest próbka zza Marwoja, ale jak się dowiedzieliśmy od ekip które były w jaskini w piątek i w sobotę, nie było na nią żadnych szans (syfon zalany pod strop). Mając poważne wątpliwości, czy wyprawa za Marwoj uda się w tym sezonie, przystapiliśmy do realizacji planu B. Miał on obejmować pobranie próbki znad Błotnych Zamków, zdeporęczowanie Progu Męczenników i wyniesienie zdeponowanych lin oraz testy kolejnego prototypu jaskiniowego radia. Tym razem nie można mówić o paśmie sukcesów. Próbkę pobraliśmy, ale nie rokuje (na oko mało w niej kwarcu); lin było zdecydowanie za dużo, żebyśmy się zabrali z nimi z powrotem... a radio tym razem jakoś nie chciało działać. Prawdopodobnie rozwinęliśmy za krótkie anteny.
Przynajmniej tyle, że poszło nam sprawnie (8h30m "od auta do auta") - oraz że choć trochę się poruszaliśmy. Pogoda przepyszna, ludzi mało - jak to w poniedziałek - a dzięki zabraniu nart oraz uczciwego zalodzenia doliny Kościeliskiej, długi kilometr nie był tym razem aż tak długi.
Beskid Śląski - Skitour na Baranią Górę
Start z Kamesznicy, żółtym szlakiem doliną Janoszki. Teren uroczy. Od Karolówki łagodnie w dół i ponownie w górę na szczyt Baraniej (1220). Pogoda cudowna choć wiatr mocny. Zjazd wprost na południe po niezbyt dobrym śniegu (wysoka temperatura robi swoje) lecz w przepięknym terenie. Na dole łączę się z drogą podejścia i na nartach docieram do samego auta. Deniwelacja - 710 m, dystans - 14 km.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FBaraniaGora
Beskid Żyw. - Skitour na Romankę
Niemal 18 lat temu gdy zaczynaliśmy przygodę z skitouringiem sport ten uchodził za elitarny, dostępny niewielkiej garstce różnej maści miłośników górskiej aktywności. Widok poruszających się pod górę na nartach wędrowców budził nieukrywane zaciekawienie przygodnych turystów. Jednak na przestrzeni kilkunastu lat proporcje zostały odwrócone. Obecnie niektóre górskie pasma są oblężone przez amatorów tego sportu. Tak więc teraz oprócz celu należy brać pod uwagę dostępność danego terenu.
Start z Sopotni Małej bez szlaku był właśnie takim trafionym pomysłem. Ludzi (ani jednego skiturowca) spotkaliśmy tylko na szlaku w okolicach Słowianki i na szczycie Romanki (1366). Podejście dość solidne (w sumie ponad 900 m deniwelacji) w przepięknej pogodzie. Zjazd w nieskalanym terenie miał dwa oblicza. Bardzo urozmaicona konfiguracja od "tatrzańskich" stromizn po rozległe polany i leśne dukty. Niestety po nagłej odwilży śniegi były zmienne, przepadające, szreniaste więc czasem jazda trochę chamska. Przy dobrych śniegach zjazd tym terenem byłby prawdziwym miodem. Tym niemniej byliśmy bardzo zadowoleni bo na nartach zjechaliśmy aż do auta (razem zrobiliśmy ponad 14 km) i poznaliśmy przepiękny zakątek Beskidów.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FRomanka
Tatry - Skitour na Kasprowy Wierch
No cóż można nowego napisać o skiturowaniu na Kasprowy?...Klasyk, ale mimo wszystko dla mnie wciąż jeszcze zachęcający i długo się to nie zmieni. Ponadto mogę dodać, że pogoda była wyśmienita, zjazd z "bananem" na twarzy, wiatr we włosach (choć pod kaskiem) no i wszystkie te standardowe odczucia towarzyszące udanej turze.
Podchodziliśmy przez Boczań i zjeżdzaliśmy Kotłem Goryczkowym trawersując później w kierunku Kondratowej.
P.S. Ilość skiturowców w okolicach Kasprowego podobna do sytuacji opisywanej niedawno przez Mateusza
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FKasprowyWierch
Beskid Śląski - Skitour na Czantorię
Zabraliśmy cały zwierzyniec - cztery foki i psa - a do tego przez pewną część drogi towarzyszyła nam kolumna morsów. Do tej pory wydawało mi się, że skitury ostatnio zrobiły się popularne, ale po zobaczeniu tych półnagich tłumów ciągnących na szczyt Czantorii pod sztandarami swoich klubów, w okolicznościowych koszulkach i perukach może jestem gotów przyznać, że chodzenie na fokach to nadal niszowy sport. Jedna tylko rzecz mnie zastanawia: jeśli nie ma śniegu, to narciarz odwołuje wyjazd na narty... a co robi taki górski mors, jeśli z prognozy na weekend wynika, że na szczycie jednak będzie upał?
Nam w każdym razie upał nie przeszkadzał; choć oczywiście trochę szkoda, że nasz śnieg odpływa już do Bałtyku. W tłumach i w hałasie agregatu zasilającego gastronomię na szczycie było nam ciężko, ale udało się nam też sporo przejść nieoznaczonym na mapie skrótem, na który nikt inny się nie zdecydował. Przy górnej stacji kolejki, przebijając się przez nielegalne zgromadzenie, spotkaliśmy Dominika, z którym mieliśmy przyjemność spotkać się na wyprawie.
Zjazd trasą z psem w plecaku (chwilami budził sensację - i nawet prawie nikogo nie obszczekał). Najważniejszy wskaźnik statystyczny z tej soboty wyniósł 620 m.
Beskid Śląski - Skitour na Malinowską Skałę
Ruszamy szlakiem spod leśniczówki przy potoku Leśnianka. Po ok. 1.5 km odbijamy na długą, leśną drogę łagodnie wznoszącą się po północnych zboczach Kościelca, znaną nam już z innych wycieczek (odbytych w ramach programu "góry przyjazne kolanom"). Tą właśnie drogą - improwizując trochę na sam koniec - docieramy na Malinowską Skałę. Stamtąd fenomenalnym zjazdem w otwartym terenie, przez odcinek specjalny w świerkach, a potem stromym, lecz wygodnym bukowym lasem docieramy na dno doliny Potoku Malinowskiego. Dalej, ku mojemu zaskoczeniu, jedziemy drogą wzdłuż potoku niemalże aż do samochodu (planując trasę byłem przekonany, że nie będzie wystarczająco stromo).
Był to bardzo udany dzień. Moim zdaniem ten zjazd jest jednym ze skiturowych hitów Beskidów, oczywiście o ile jest odpowiednio dużo śniegu. My przez większość trasy zjeżdżaliśmy w 15 - 25 cm grubości warstwie puchu. Dopisywała nam też słoneczna pogoda; w sumie wyszło niecałe 650 m pionu.
Beskid Żywiecki - Skitour na Pilsko
Przez Byka, leśnymi drogami po zboczach doliny Glinnej, a na koniec nawigując po linii prostej wg GPS weszliśmy z Jackiem na nartach na Górę Pięciu Kopców. Tam zastaliśmy bardzo nieprzyjemną pogodę tzn. mgłę i wiatr sypiący nam śniegiem w twarz. Jacek dawno nie jeździł na nartach, więc choć dało się zjechać lasem, to jednak z powrotem do samochodu dostaliśmy się trasami ośrodka narciarskiego. Od Hali Miziowej zaczęło się przecierać i - jak to bywa - kiedy dotarliśmy na parking, warunki pogodowe zrobiły się już całkiem przyjemnie. Cała wycieczka zajęła trzy godziny; z mapy wynika, że zrobiliśmy pewnie nieco ponad 800 m przewyższenia. W tym samym czasie Emek przeszedł się na butach do schroniska na Miziowej i z powrotem.
Dolina Jamny na nartach biegowych
Jamna jest lewym dopływem Kłodnicy. Płynie mocno wciętą doliną o stromych zboczach przez lasy między Mikołowem a Rudą Śląską. Dolina jest przepiękna więc tam kierujemy się na nartach biegowych (startując z Kłodnicy) bo śnieg był przewspaniały na taką wycieczkę a trasa bardzo urozmaicona terenowo. Zataczamy pętlę o dł. ok. 14 km najpierw duktami leśnymi a w drodze powrotnej niemal ściśle doliną pokonując kilka bocznych równie malowniczych parowów zaliczając przy okazji "ciekawe" (jak to na biegówkach bywa) zjazdy. Do auta docieramy już o zmroku. Nie był to sprint lecz poruszaliśmy się krokiem biegowym.
Tu kilka zdjęć: http://foto.nocek.pl/index.php?path=./2021/Jamna
Beskid Żyw. - Pilsko
Z Korbielowa Kamiennej leśnymi duktami przez Byka i Solisko podejście na Pilsko (1557). Po drodze spotykamy może kilkunastu skiturowców a pod szczytem pieszych turystów. Pogoda kiepska a u góry fatalna. Zjazd piękny po dość fajnych śniegach. Początkowo rozeznanym terenem a później inną trasą, zach. stokiem Soliska. W końcowej części wbijamy się na zlodzoną nartostradę i nią aż do auta na nartach. Zrobiliśmy 900 m deniwelacji i 12 km.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=./2021/Pilsko
Tatry Zachodnie - drugie zimowe wejście na Kasprowy Wierch
Mając już dobrze rozpoznaną tę trasę (patrz moja górska przygoda sprzed 2 tyg.) prowadzę towarzyszy przez Boczań na Halę Gąsienicową i dalej na Kasprowy. Zjeżdżamy Doliną Goryczkową. Ludzi spotkaliśmy tym razem mniej (szacunkowo ok. 150). Pogoda z tych gorszych. Śnieg nawet niczego sobie.
Beskid Śląski - Błatnia
Tym razem Tomek postanowił obciążyć się dodatkowo sankami i zdobyć Błatnią. Aura jak z horroru ale i tak było warto wyrwać się w góry. Szlak harcerski oblodzony więc zaliczyłam kilka "orłów".
Tatry - Jaskinia Miętusia
Choć mieliśmy dylemat, czy uda nam się przejść przez Syfon Zwolińskich i czy nie lepiej odbyć pierwszy coroczny obchód Czarnej, to jednak zdecydowaliśmy się zaufać przeczuciu i iść do jaskini Miętusiej. Przed nami 10osbowa ekipa kursowa WKTJ. Udaje nam się wmieszać między nich i w rurze posuwamy się pomiędzy tym wesołym towarzystwem. Syfon Zwolińskich pełen wody, ale udało nam się przejść mocząc się jedynie do pasa. W wiszącym Syfoniku tylko kałuża. Po drodze zbieramy udostępnione nam liny. Poręczujemy Kaskady i Piaskowy prożek. Korzystamy z już powieszonej poręczówki na Progu Męczenników, Progu Klasycznym i Korkociągu. Szybko dochodzimy do MarWoja i choć słyszalny przez nas szum sugeruje, że nie jest on całkowicie zalany, to po wskoczeniu do wody okazuje się, że prześwity nie ma. Zerkamy jeszcze do Syfonu Pawiana i zaczynamy wycof. Poszło całkiem sprawnie. W Syfonie Zwolińskich ubyło około 15/20cm wody, jednak większość z nas wybrała opcję rozebrania się przed przejściem. W rurze tylko niewielkie problemy w okolicy prożka, partie przyotworowe tak śliskie, że potrzeba wychodzić na czterech łapach. Na dworze mróz więc przebieramy się szybko i wracamy do auta.
zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FMietusia
Beskid Żyw. - Orło
Idealna pogoda na narciarską wycieczkę - lekki mrozik, słońce i kompletny brak wiatru. Ruszamy z Rycerki Górnej doliną Rycerskiego Potoku na przeł. pod Orłem. W górnych partiach doliny ślad był przetarty przez naszego klubowego kolegi, który robił dłuższy dystans i wyruszył wcześniej. Potem jednak przecieramy sami. W przecudnej scenerii osiągamy Orło (1120) skąd zjeżdżamy w zsiadłym puchu z powrotem do doliny Rycerki by jeszcze podejść na Śrubity Groń i przepięknym zjazdem osiągamy dol. Śrubity i parking. Tylko kilka osób spotkaliśmy na szlaku granicznym bo w dolinach nikogo. Dziwi to trochę gdyż parkingi w Rycerce były kompletnie zajęte lecz większość pewno poszła na Wlk. Raczę.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=./2021/Orlo
Beskid Żyw. - Wlk.Rycerzowa na skiturach
Pierwszy raz zabieramy naszego syna na skitury, choć na skiturach podchodzę tylko ja i Tomek z przypiętymi nartami zjazdowymi Karola do plecaka. Podchodzimy czarnym szlakiem bardzo sprawnie, lecz niestety najpierw w deszczu, później deszczu ze śniegiem a na koniec w zamięci śnieżnej. Karol jednak nie marudzi a to najważniejsze. Udało się nawet wejść na chwilkę do schroniska i przebrać w cieplejsze ciuchy. Z Rycerzowej już zjeżdżamy przy dobrych warunkach pogodowych, niebieskim szlakiem. Zjazd w puchu bardzo odpowiada Karolowi, więc chyba trzeba będzie to powtórzyć. Ludzi, o dziwo, dość mało a skiturowców jedynie garstka.
Beskid Śl. - Skrzyczne na skiturach
Start z Szczyrku w ulewie niebieskim szlakiem na Skrzyczne. Od schroniska zjazd do Czyrnej nartostradą. U góry fatalna pogoda (mgła, zadymka). W górach wielu pieszych i skiturowców.
Tatry Zachodnie - zimowe wejście na Kasprowy Wierch
Podchodzę na nartach przez Boczań na Halę Gąsienicową i dalej na Kasprowy. Zjazd Doliną Goryczkową. Po drodze w sumie spotkałem kilkuset skiturowców.
Beskid Żyw. - Sokolica
Ciepły front z ostatniego tygodnia wytopił ogromny rezerwuar śniegu. Mimo, że startujemy wysoko, z drugiej serpentyny podjazdu na Krowiarki to i tak około kilometra musimy pokonać z buta. Dalej szlakiem już na nartach na przełęcz Krowiarki a dalej Górnym Płajem i miejscami dość stromym podejściem (z miejscowymi oblodzeniami) na Sokolicę (1367) w masywie Babiej Góry. Wstrzeliliśmy się w okno pogodowe co pozwala na dalekie widoki. Z Sokolicy zjazd szlakiem narciarskim drugą stroną góry z powrotem na Krowiarki po dość parszywym śniegu (rozmiękły śnieg zmarzł i przekształcił się w rodzaj szreni łamliwej). Z przełęczy dalej zjeżdżamy szlakiem pokonując na nartach 3 drewniane mostki. Ostatni odcinek znów z buta trochę innym wariantem do auta. Zrobiliśmy 630 m przewyższenia i 11 km dystansu.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=./2021/Sokolica
Masyw Śnieżnika - skitura na Śnieżnik
Tym razem w mroźny dzień udajemy się do Kotliny Kłodzkiej by na nartach osiągnąć najwyższy szczyt Sudetów Wsch. - Śnieżnik (1423). Start z Kletna (nieopodal jaskini Niedźwiedziej) szlakiem przez Śnieżnicką przełęcz i dalej do zamkniętego z uwagi na Covida schroniska. Tu bardzo dużo osób, wielu na skiturach. Wejście na wierzchołek w mocnym wietrze i zacinającą krupą śnieżną. U góry szybka przepinka i w cudownym puchu pięknym zjazdem z powrotem osiągamy przełęcz. Stąd szlakiem narciarskim o słabym nachyleniu lecz w przepięknej scenerii (wyszło słońce) zjeżdżamy do parkingu. Zrobiliśmy 730 m przewyższenia i 14 km dystansu. Śniegu dużo lecz jeszcze nienależyty podkład.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FSneznik
SZWAJCARIA - Alpy Albulskie - na zboczach Piz Griatschouls
Logistyka tego wyjazdu, jak można się domyślić, była trochę skomplikowana. Tylko na granicy szwajcarskiej pytano nas o to, czy mamy w samochodzie tytoń lub alkohol; na innych granicach pytania były trudniejsze. W sumie w kraju Helwetów spędziliśmy trzy dni, trafiając przez przypadek w epicentrum największych od piętnastu lat opadów śniegu. Każdego dnia na odkopywanie samochodu musieliśmy poświęcić godzinę - przy czym w piątek zrobiliśmy to tylko zapobiegawczo, bo drogi w interesujących nas kierunkach i tak były zamknięte z powodu zalegającego nad nimi nadmiaru śniegu.
Słaba widoczność i czwarty stopień zagrożenia lawinowego spwodowały, że przez dwa dni zdołaliśmy tylko wybrać się na spacer na fokach po dolinie Val da Fain oraz przejść się po odśnieżonych (!) terenach rekreacyjnych miasteczka Scuol. Ostatniego dnia naszego pobytu zrobiły się jednak bajeczne warunki na wycieczki narciarskie - tony puchu, niebieskie niebo, mróz i brak wiatru. W przyjemnym, zimowym słońcu ostrożnie podchodzimy z miasteczka Zuoz po zboczach szczytu Piz Griatschouls. Ola osiąga chatkę na wysokości 2400, a ja wchodzę jeszcze 100 metrów wyżej. Nasz zjazd - o deniwelacji 700 (800) m - przebiega od samego początku do samego końca po uda w puchu. Jak na razie była to wycieczka skiturowa roku!
Beskid Mł. - skitura na Leskowiec
Fajna wycieczka skiturowa z Ponikwi na Leskowiec (918). Ostatnie opady śniegu zwiększyły jego pokrywę lecz brak należytego podkładu utrudniał zjazd. Z Leskowca zjeżdżamy starym szlakiem narciarskim w atrakcyjnym terenie. Zwłaszcza niżej każdy przyhacza o ukryte pod śniegiem kamienie lub korzenie. Docieramy jednak cało do punktu startu z małymi ubytkami w sprzęcie.
Wracając do domu Kamil posłał SMSa o zdobyciu K2 przez Szerpów.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=./2021/Leskowiec
Beskid Śl. - na nartach z Salmopolu na Mł. Skrzyczne
Akcja nocna. Jedno auto zostawiamy na Czyrnej. Drugim Jasiu wywozi nas na przełęcz Salmopolską. Stad już na nartach podążamy stokówką a dalej ścieżką na Malinowską Przełęcz (nawet dobre warunki śnieżne). Po drodze łączymy się świetlnie z Marzenką w Łabajowie. Z Malinowskiej Skały krótki zjazd i finalne dojście na Mł. Skrzyczne. Niebo było pięknie wygwieżdżone, lekki wiaterek i ok. -10 st. Z szczytu zjeżdżamy nartostradami do Czyrnej. Zjazd nieco utrudniały pracujące armatki śnieżne stwarzając sztuczną zadymkę. Potem jeszcze tylko zawożę Jasia i Michała na przełęcz gdzie mieli auto i wracamy swoimi drogami do domów. Zrobiliśmy ok. 10 km dystansu, 400 m w górę a 550 w dół zamykając się w 2 h. Generalnie o tej porze w górach pusto.
Zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FMl-Skrzyczne
Jura - jaskinia Zawaliskowa
Skałki Niegowonickie stanowią dość długi garb skalny, w którym znajduje się niewielka jaskinia Zawaliskowa. Górna część jaskini to jak nazwa wskazuje zawalisko z próżniami. Tą część penetruję. Dolną część stanowią ciasne korytarze, do których się nie wpycham gdyż nie było to moim celem. Po za tym obchodzę ten dość ciekawy teren skalny. Na skałach przy drodze sporo obitych, ciekawych dróg wspinaczkowych.
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FZawaliskowa
Tatry Zachodnie - Jaskinia Zimna - szarpanie żwirów cd.
Okazuje się, że ostatnio zbyt wcześnie odpuściliśmy - trzeba było jednak zjechać Studnią Maurycego. Dzięki wskazówkom naszych przewodników z Krakowa udaje sie nam zlokalizować bardzo dobry materiał do badań. Wyszarpujemy z jaskini około sześć metrycznych kilogramów prima-sort uławiconego piaskowca. W terenie tłumy, a w dziurze syf jak nie-wiem-co!
Jura - nad Białą Przemszą i Białą (mtb)
Pogoda dobra na rower. Robię więc trasę terenową w zbiegu Białej Przemszy i Białej. Start z Sławkowa, dalej doliną Białej Przemszy do Błędowa. Piękna jest również dolina rzeki Białej (lewy dopływ tej pierwszej). Z Błędowa lasami wracam na południe do punktu startu. Trasa bardzo urozmaicona krajobrazowo i atrakcyjna. W pewnym miejscu zapętliłem się w bagiennym terenie (szlak był zatopiony) i musiałem nadłożyć drogi bardzo grząskimi trawami aby wydostać się na suchszy teren. Po drodze ciekawe wzgórza oraz ładne stare drzewa. Interesujące było również pole bitwy powstania styczniowego (1863 r.) gdzie przeciwko Rosjanom walczyli obok polskich powstańców - Włosi (postument upamiętniający śmierć Francesco Nullo)
Tu zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FmtbPrzemsza
Tatry - Przez jaskinię Zimną
Uznaliśmy, że na pierwszą tegoroczną jaskinię wybierzemy Zimną bo dawno tam nie byliśmy, a wybrana przez nas odwrotna wersja trasy wydawała się w naszej wyobraźni całkiem harda! Niestety! Wyobraźnia lubi płatać figle i to co wydawało się duże, ciężkie i wysokie w rzeczywistości wcale takie nie było. Dokładając do tego znaczną ilość zespołów odwiedzających jaskinię tego dnia i które napotykaliśmy co chwilę, jakbyśmy byli na niedzielnym spacerze, tylko spotęgowaliśmy to wrażenie. I na dodatek ponor był całkiem suchy! Nawet w tym miejscu nie dane nam było pomęczyć się z przeciwnościami, dokonać heroicznego czynu przebrnięcia przez lodowatą wodę i ubłocenia się po sam czubek głowy. Wyszliśmy po 3,5h trochę rozczarowani, że nasza ciężka akcja okazała się tylko przyjemnym przemknięciem przez jaskinię. Sytuację uratowało auto Bogdana które troszkę się popsuło w drodze powrotnej i chłopaki naprawiając je naprędce, doznali kilka małych ranek na dłoniach...
Beskid Śl. - Małe Skrzyczne
Wpadliśmy na ten sam chytry pomysł co Mateusz i odwiedziliśmy te same miejsce na skiturach. Nie spotkaliśmy się jednak co potwierdza, że góra dosłownie została oblężona przez nie tyle dzieci z sankami co w przeważającej mierze skiturowców... My również cieszyliśmy się, że korek w kierunku Szczyrku oglądamy z drugiej strony. Wczesne wstawanie popłaca.
Beskid Śl. - Małe Skrzyczne
Podchodzimy na nartach trasą z Soliska na Małe Skrzyczne. Bardzo wielu skiturowców miało taki sam pomysł, a jeszcze więcej startowało z centrum Szczyrku. Oprócz tego ludzie tłumnie wjeżdzali na Halę Skrzyczeńską z dziećmi i sankami jak najbardziej czynną gondolą. Wyjeżdżając obserwujemy gigantyczny korek w stronę miasta i cieszymy się, że wystartowaliśmy w miarę wcześnie. Pogoda dopisała. Zrobiliśmy ok. 560 m deniwelacji.
Beskid Śl. - Malinowska Skała
Krótka noworoczna wycieczka z Salmopola przez Malinów na Malinowską Skałkę i powrót na Salmopol. Trasa częściowo szlakami częściowo na dziko. Pogoda cudna ludzi mnóstwo i mroźnie.
Tu kilka zdjęć: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2021%2FSalmopl