Relacje:Hiszpania 2012: Różnice pomiędzy wersjami
Linia 6: | Linia 6: | ||
Z Margalefu wyjeżdżamy dzień wcześniej, aby zobaczyć i powspinać się jeszcze w Siuranie. Wspinanie tu jest totalnie inne niż w Margalefie (zlepieniec vs. wapień), pełno tu krawądek, rys i technicznego łojenia. Po monotonii zadawania z dwójek wspinanie w Siuranie zdaje się niezmiernie urozmaicone. Samo miasteczko i jego otoczenie robią olbrzymie wrażenie, jest tam naprawdę pięknie. W dzień odlotu wspinamy się jeszcze w sprawdzonej miejscówce Garraf, lecz po zobaczeniu Margalefu i Siurany nie zachwycamy się tak już tym miejscem jak na początku wyjazdu. | Z Margalefu wyjeżdżamy dzień wcześniej, aby zobaczyć i powspinać się jeszcze w Siuranie. Wspinanie tu jest totalnie inne niż w Margalefie (zlepieniec vs. wapień), pełno tu krawądek, rys i technicznego łojenia. Po monotonii zadawania z dwójek wspinanie w Siuranie zdaje się niezmiernie urozmaicone. Samo miasteczko i jego otoczenie robią olbrzymie wrażenie, jest tam naprawdę pięknie. W dzień odlotu wspinamy się jeszcze w sprawdzonej miejscówce Garraf, lecz po zobaczeniu Margalefu i Siurany nie zachwycamy się tak już tym miejscem jak na początku wyjazdu. | ||
+ | |||
Krótkie podsumowanie osiągnięć sportowych poszczególnych członków ekspedycji: | Krótkie podsumowanie osiągnięć sportowych poszczególnych członków ekspedycji: | ||
Linia 16: | Linia 17: | ||
- Karol: zjedzenie 50% porcji makaronu z Gorgondzolą, przeżycie dnia restowego | - Karol: zjedzenie 50% porcji makaronu z Gorgondzolą, przeżycie dnia restowego | ||
+ | |||
Na koniec kilka ciekawszych przejść : | Na koniec kilka ciekawszych przejść : |
Wersja z 19:09, 13 lis 2012
HISZPANIA - wspinanie w rejonie Barcelony
Wybór rejonu nie był zbyt trudny ,gdyż w okolicach Barcelony znajduje się ocean wyśmienitego wspinania, prawdopodobnie jest to najlepsze miejsce na świecie dla wspinacza sportowego.(Krzyś nie bez powodu przeprowadził się tutaj). We trójkę wylatujemy z Katowic wieczorem we wtorek, natomiast Paulina przyleciała z małym opóźnieniem po południu we czwartek.( w końcu każdemu może się data pomylić:P) Mając do dyspozycji 1,5 dnia decydujemy się na nocne zwiedzanie zabytków Barcelony, a w środę ruszamy na wspin do pobliskiego nadmorskiego rejonu Garraf, oddalonego o 15min jazdy autem od lotniska!!! Rejon okazał się bardzo fajny i malowniczo położony, choć wyślizg na niektórych drogach przypominał nam nasze ojczyste mydełko. Nie mogę nie wspomnieć o wypożyczonym przez nas aucie, mieliśmy zamówione auto klasy VW Golfa, natomiast po krótkich negocjacjach Damiana z pracującym w wypożyczalni Polakiem otrzymaliśmy za niewielką dopłatą siedmioosobowego Opla Zafirę w dieslu!!! Od tego moment było już wiadomo że będzie to wyjazd na BOGATO.
W drodze na lotnisko po Paulinę dostrzegliśmy bardzo ładnie wyglądającą plażę, pomysł plażowania był odważny ze względu na temperaturę powietrza i silny wiatr, ale nadzwyczaj kuszący. Na szczęście okazało się ,że temperatura wody jest zbliżona do temp. powietrza co pozwoliło na beztroską zabawę z całkiem nie małymi falami. Na plaży nie licząc desperatów z Polski dominowali kate-serferzy ubrani w pianki, wykorzystujący wyjątkowo silnie wiejący wiatr. Następnie kierujemy się już do Margalefu, gdziejest ekipa poznańsko-hiszpańska w postaci Pulki z Zimnym i Carlos z dziewczyną. Nasza miejscówką był dach pustelni , po wyrażeniu moich obaw, że dach może nie wytrzymać obciążenia dwoma namiotami z załogą , zostaje szybko ,,uspokojony’’ przez Carlosa słowami ,,don’t worry, it’s OK. i’m architekt ‘’. Tej nocy miałem duży problem ze spokojnym snem, bo jak wiadomo kto jak kto ale architekt o konstrukcji wie wszystko :P . Wspinanie w Margalefie jest specyficzne, żeby nie powiedzieć przewidywalne. Jest to spowodowane oczywiście rodzajem występującej tam skały a mianowicie zlepieńca. Dominują tutaj drogi długie o charakterze ciągowym. Co mnie osobiście nie zachwyciło, gdyż preferuje drogi na których jedynym ciągiem jaki można spotkać, to ciąg restów. Większość chwytów to dziurki, dominują ostre dwójki i trójki, a więc jeśli masz silne palce i niezłą wytrzymałość to jesteś w raju!!! Bardzo trudno w tym rejonie o prawdziwie czystego OS-a , gdyż zamagnezjowane chwyty widać z kilometra, czujesz się po prostu jak na ściance. Brak tu tak popularnych na jurze ukrytych chwytów, które odnajduje się dopiero 15-stego dnia patentowania drogi :P. Po kilku dniach wspinania w dzień restowy wracamy do zwiedzania Barcelony, tym razem skupiamy się na dziełach Gaudiego (Sagrada familia, Casa Milà itp.) , choć całkiem przypadkiem odwiedzamy także równie atrakcyjną Telepizzę oraz pijemy kawę po Camp Nou.
Z Margalefu wyjeżdżamy dzień wcześniej, aby zobaczyć i powspinać się jeszcze w Siuranie. Wspinanie tu jest totalnie inne niż w Margalefie (zlepieniec vs. wapień), pełno tu krawądek, rys i technicznego łojenia. Po monotonii zadawania z dwójek wspinanie w Siuranie zdaje się niezmiernie urozmaicone. Samo miasteczko i jego otoczenie robią olbrzymie wrażenie, jest tam naprawdę pięknie. W dzień odlotu wspinamy się jeszcze w sprawdzonej miejscówce Garraf, lecz po zobaczeniu Margalefu i Siurany nie zachwycamy się tak już tym miejscem jak na początku wyjazdu.
Krótkie podsumowanie osiągnięć sportowych poszczególnych członków ekspedycji:
- Damian: dominacja w grze Jugle, ograniczenie picia kawy z 15-stu na 13,8 filiżanek na każdy dzień wspinaczkowy, potwierdzenie predyspozycji na kierowcę rajdowego
- Kasia: zwycięska walka z falami o utrzymanie topu stroju kąpielowego, przeżycie 10 dni wspinaczkowych, codzienne mycie głowy bez użycia wody
- Paulina: zakup wymarzonej fioletowej kurtki i czapki mocy , utrzymanie pozycji i stałego ciśnienia w termareście, zużycie 4 rolek papieru toaletowego
- Karol: zjedzenie 50% porcji makaronu z Gorgondzolą, przeżycie dnia restowego
Na koniec kilka ciekawszych przejść :
- 2x 6c FL –Damian
- 6a TR –Kasia
- 6b RP –Paulina
- 7b RP , 7a FL - Karol