Strona główna | Aktualności | O klubie | Członkowie | Wyjazdy | Wyprawy | Kursy | Biblioteka | Materiały szkoleniowe | Galeria | Inne strony | Dla administratorów

Relacje:Rejs - Wielkie Jeziora Mazurskie

Rejs przez Wielki Jeziora Mazurskie

Foto: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2013%2FRejsWJM

27 07 - 10 08 2013

Uczestnicy: Damian i Teresa Szołtysik, Piotr Górski, Jan Kempny, Barbara Borowiec


27 07

Po całonocnej jeździe docieramy do Rynu gdzie w ośrodku „Wichrowe Wzgórza” znajduje się mazurska baza klubu żeglarskiego „Klar” Zabrze. Okrętujemy się na jachcie „Perła” (klasa Tango 780 S). Jacht bardzo ładny. Po zapoznaniu się z oprzyrządowaniem jachtu ruszamy jeziorem Ryńskim na południe docierając do zatoki Skanał. Tu kotwiczymy wśród szuwarów na zalesionym brzegu. Woda w jeziorach ciepła więc kąpiel jak najbardziej wskazana. W każdy następny dzień był to rytuał. Załoga z wyjątkiem mnie i Piotra nie miała większego żeglarskiego doświadczenia więc sterowaniem zajmowałem się głównie ja. Piotr czuwał nad całością i dobijał do portów. Dziewczyny przyrządzały natomiast znakomite posiłki.

28 07

Przy dość słabym wietrze ruszamy na jezioro Tałty. Tu przez kanał Tałcki (przed kanałami i mostami kładliśmy maszt) na jezioro Tałtowisko i kanałem Grunwaldzkim na jezioro Kotek, dalej kanałem Mioduńskim na jezioro Szymon a następnie kanałem Szymonieckim na jezioro Szymonieckie. Tu na prośbę damskiej załogi (laski były niczego sobie) jachtu (był jeden facet ale chyba bezradny) pomagamy (po uprzednim abordażu) postawić im maszt. Tu też dopada nas flauta. W skwarze posuwamy się w żółwim tempie w dodatku halsując na jezioro Jagodne. Po południu nadchodzi burza a wiatr się wzmaga. Wyremontowana przed rejsem płetwa sterowa łamie się przy pierwszym żwawym zwrocie. Na szczęście była tu mała zatoczka gdzie kotwiczymy i wyjmujemy złamaną płetwę. Dalej popłyniemy na silniku wspomagając sterowanie pagajem przywiązanym do jarzma. Z jeziora Jagodnego po burzy wydostajemy się kanałem Kula na jezioro Boczne (tu Janek żegna się z telefonem komórkowym, który wpadł mu do wody) a dalej na Niegocin. Jego zachodni brzeg jest dość płytki. Nawet udaje nam się zatrzymać na mieczu. Wieczorem docieramy męcząc się ciągle na silniku i pagaju do kanału Niegocińsiego a nim na jezioro Tajty a dokładnie do mariny gdzie byli koledzy Piotra.

29 07

Rano dzięki pomocy znajomego żeglarza zawozimy uszkodzony sprzęt do Giżycka. Naprawa trawa do wieczora (Pijcie sobie piwo! – tak radził nam spędzić czas gość naprawiający ster). Dzień wykorzystujemy na zwiedzenie radzieckiego cmentarza oraz twierdzy Boyen. Po długim spacerze wracamy do mariny. Wieczorem facet przywozi nam nową płetwę. Zostajemy tu na jeszcze jedną noc.

30 07

Z Tajt wpływamy na duże Kisajno a nastepnie na wietrzny Dargin. Chyży wiatr gna nas wartko na północ. Pod mostem przedostajemy się na Kirsajty i wkrótce na rozległe Mamry. Szlak na północ do Węgożewa wyznaczają czerwone i zielone boje. Szybko docieramy do Węgorapy. Na siliniku (takie są wymogi) dopływamy do portu w mieście Węgorzewo. To najdalej na północ wysunięty punkt naszego rejsu. Tu robimy zakupy, kosztujemy ryb z miejscowej smażalni i na noc zatrzymujemy się w marinie przy wyjściu na Węgorapę.

31 07

Kolejny słoneczny dzień. Opuszczamy Węgorzewo uroczym kanałem wśród zieleni. Bierzemy kurs na Mamerki. Półwiatrami lub pełnymi bajdewindami dopływamy szybko do małej zatoczki gdzie kotwiczymy nas jacht. Lasami udajemy się do kompleksu bunkrów, które w latach drugiej wojny światowej zbudowali Niemcy dla swojej generalicji. Teraz wszystko porośnięte lasem. Przechadzamy się obok bunkrów a potem dochodzimy do nieskończonego kanału Mazurskiego. Po tej krótkiej lekcji historii udajemy się na łódź. Dalej żegluga odbywa się wzdłuż wyspy Upałty a potem wprost na wschód na jezioro Święcajty. Na końcu jeziora jest most na Sapinie. Płytką i wąską Sapiną przedostajemy się na urocze jezioro Stręgiel (rezerwat przyrody). Fajnie wieje więc trochę harcujemy po jeziorze. Na biwak zatrzymujemy się na brzegu porośniętej lasem wyspy. Tu robimy też ognisko.

1 08

Rano fajnie wieje. Płyniemy w stronę Stręgielka a potem wracamy z prądem Sapiny na Święcajty. Tu trochę wiatr siada ale i tak nie źle. Wracamy na Mamry a dalej znane Kirsajty i Dargin. Do Sztynortu wchodzimy wielki łukiem omijając zdradliwe płycizny północnej części Dargina. Sztynort to mała dziura nad jeziroem Sztynorckim połączona z nim krótkim kanałem. Marina jest duża oraz droga. Robimy sobie spacer do sklepiku oraz pałacu von Lehndorffa. Jeszcze tego samego dnia wypływamy dalej na zachód na jezioro Łabap. Kotwiczymy w małej zatoczce na północnym brzegu jeziora.

2 08

Wietrzna pogoda. Mkniemy na jezioro Dobskie (rezerwa przyrody). Bardzo mało żaglówek w pobliżu. Okrążamy uroczą wyspę Kormoranów i w trochę szkawlących wiatrach wracamy na główny mazurski szlak. Tym razem przez Kisajno płyniemy wśród wysp zachodniego brzegu. Trochę wirujących szkwałów kładzie nieco naszą łódź co wprawia w „zachwyt” załogantów, zwłaszcza Teresę. Czujnie płynąc na południe wkrótce docieramy pod Giżycko. Tym razem na Niegocin przedostajemy się kanałem Giżyckim z słynnym obrotowym mostem. Na Niegocinie zawijamy do Wilkas by uzupełnić prowiant i paliwo do silnika. Na wskutek silnego odpychającego wiatru dojście do keji nie jest proste. Męczymy jak zresztą każdy dochodzący tu jacht. Jakaś łódź nawet się wywróciła. Stąd bierzemy już definitywnie kurs powrotny na południe. Na noc zatrzymujemy się na południowym brzegu jeziora Bocznego. Wieczorem dobija jeszcze tu jeden jacht z „niemiecką” załogą. Facet krzyczy do kobiety: Skacz!. Ta wykonując polecenie bezdyskusyjnie skacze do dość głębokiej wody i cumuje jacht. Zapraszamy ich później na nasz pokład.

3 08

Znanymi już nam kanałami podążamy z powrotem na jezioro Tałty a potem na Mikołajskie. Przed mostami zatrzymujemy się w uroczym miejscu na kąpiel. Potem dobijamy do stolicy Mazur. Miasteczko dość urokliwe z tą swoją wodniacką atmosferą. Na noc stajemy w małej zatoce przed połączeniem z Bełdanami.

4 08

Dalej lampa. Początkowo słaby wiatr. Potem trochę lepiej. Nie wiele halsując docieramy do jeziora Seksty. Tu wiatr osłabł niemal zupełnie. Dostosowuąc się do humoru wiatru stajemy na kotwicy w małej „lagunie” wśród szuwarów na południowym brzegu. Tu się pluskamy. Dalej kanałem Jeglińskim (5 km) po przejściu śluzy Karwik docieramy na jezioro Roś. Tu chwytamy fajny bajdewind, który szybko przesuwa nas na wschodni kraniec jeziora. Na leśnym cyplu kotwiczymy. Robimy ognisko. Komary tły tu jednak bezlitośnie. W nocy deszcz.

5 08

Wiatr ustał jednak zupełnie i powrót do Piszu wlókł się bez końca. Zdesperowani uruchamiamy silnik i ostatnie 2 km idziemy bez żagli. W Piszu kotwiczymy w tutejszej marinie. Robimy zakupy i zwiedzamy miasteczko.

6. 08

Droga powrotna na Śniardwy odbywa się bez przeszkód. Po wyjściu na Śniardwy chwytamy półwiatry i bagsztagi, które gonią nas na północ. Odbijamy jeszcze na wschód w stronę zatoki Łukniańskiej. W szuwarach znajdujemy fajne miejsce na kąpiel. Nie śpiesząc się docieramy po południu na jezioro Bełdany. W małej zatoce cumujemy. Wieczorem robimy wycieczkę do ośrodka Wierzba gdzie Piotr spotyka znajomych z klubu (tak w ogóle to ciągle kogoś znajomego spotykał, w sumie spędził na Mazurach sporo czasu).

7 08

Bierzemy jeszcze do południa kurs na Bełdany. Tu wiatry się kręcą dosłownie w każdym kierunku. To bardzo wkurzające. Dopiero na Iznocie dostajemy kopa. Dość ostry szkwał w bajdewindzie pozwala sprawdzić dzielność łodzi. Z Iznoty już generalnie wracamy na północ zawijając pod drodze jeszcze raz do Mikołajek. Odwiedzamy tu oczwiście smażalnie. Ostatnie położenie masztu i dalej w stronę jeziora Tałty. Noc spędzamy na brzegu niewielkiej wyspy.

8 08

Dalej to spacer na jezioro Tałty. Kilka godzin zatrzymujemy się na zatoce Skanał. Na noc płyniemy na jezioro Ryńskie do zatoki Rominek. Wieczorem burza.

9 08

Do południa robimy klar na jachcie. Generalne porządki i czyszczenie łodzi. W południe pełnymi wiatrami szybko docieramy do punktu wyjścia czyli do przystani w Rynie. Popołudnie spędzamy na spacerze do jeziora Ołów, zamku, tudzież na spożywaniu rybnych dań. W nocy rozpętała się burza. Kilka razy uderzyło bardzo blisko nas.

10 08

Ostatnia spokojna noc na jachcie. Rano jeszcze kąpiel w jeziorze a potem oczekiwanie na zmienników. Po zdaniu jachtu wracamy w drogę powrotną do domu.

Uwagi:

Z wyjątkiem jeziora Nidzkiego (na którym swego czasu pływałem) obskoczyliśmy większość zakątków naszych Wielkich Jezior. Trafiliśmy na przepiękną pogodę. Nie wiało za mocno ale też i flauty nie było wiele. Pokonaliśmy ok. 300 km.

Jacht. Specyfika tu: http://jachty-zaglowe.pl/tango-780-sport.html

„Nasz” jacht jest własnością klubu żeglarskiego „Klar” - http://www.klar.zabrze.pl/onas.php

Pływa ostro do wiatru. Dość stabilny. Za wyjątkiem nieszczęsnej płetwy sterowej nie można się do niczego przyczepić. Trochę denerwujące „lazy jacki”. Na dojściach do portów czy brzegów należy uważać na płetwę.

Ogólnie ciekawy teren. Ludzi tu nie mało zwłaszcza w okolicach Mikołajek. Trochę buractwa też się widuje. Wkurzające są motorówki . Wystarczy jednak popłynąć gdzieś w bok to od razu lepiej. Można zauważyć ludzi, których trochę przerasta żeglowanie po tych wodach. Niektórzy nie znają dobrze prawa drogi. Śmieci gdzie nie-gdzie też się widuje choć kultura chyba w tym zakresie lepsza niż przed laty (albo sprzątających więcej). Infrastruktura turystyczna dobra.

Ogólnie fajna przygoda. Dla mnie była to okazja do skompletowania jezior na których jakoś nie zdarzyło mi się pływać choć jeszcze trochę zostało. Po za tym nabrałem nowego doświadczenia prowadząc tą łódź (trochę inaczej niż Omega). Piotr nasz „kapitan” okazał się fajnym kompanem i myślę, że nie był to ostatni rejs.


Damian Szołtysik

zaloguj się