Relacje:Kitzsteinhorn 2010
CZARNOGÓRA - wyprawa do wapieni
Przez Czechy, Słowację, Węgry i Chorwację dojeżdżamy do Czarnogóry. Po drodze pławiąc się trochę w Adriatyku. Objeżdżając w nieskończoność zatokę Kotorską docieramy wreszcie do Kotoru gdzie spotykamy się z znajomymi grotołazami Marco Zornją i Meri (akurat mieli brać ślub). W uroczej starówce miasta na jednym z placyków przy ciastkach i napojach dogadujemy szczegóły. Marco załatwia nam bazę w wiosce Erakowiczi. Tu na łące ogrodzonej kamiennym murkiem tudzież skałami rozstawiamy namioty. Johny Popowicz (mieszkaniec wioski ale nie grotołaz) pokazuje nam otwór jaskini eksplorowanej przez Węgrów. Cały obszar wokół to pofałdowany teren z setkami lejów krasowych otoczony wyższymi górami. Jesteśmy na wysokości 1000 m. n. m. 5 km w linii prostej od morza (bo krętą drogą jest 22 km). Najpierw idziemy do „węgierskiej” jaskini. Przerosła nasze oczekiwania. Poziome gangi poprzedzielane studniami i progami. Szliśmy za kablem telefonicznym a i tak nie dotarliśmy do przodka z uwagi na limit światła. Następne dni szukamy i badamy otwory wchodząc i zjeżdżając do każdej nory. Kończą się jednak zawaliskami lub namuliskami albo też ciasnotami nie do przejścia. Jedna studnia przy samym szlaku jest ciekawa. Mimo zabitego spita postanawiamy sprawdzić próżnie. Na dnie było namulisko z śladami rwącej m deszczach wody z mocnym przewiewem powietrza. Przekopujemy namulisko na tyle, że udaje nam się przejść do położonej dalej przestrzennej sali niestety też z namuliskiem, którego bez narzędzi nie przebrniemy i problem zostaje otwarty. Znaczną przeszkodą w poszukiwaniu jaskiń latem jest dość bujna a zarazem ostra roślinność. Kilka dni pobytu w tym miejscu utwierdza nas jednak w przekonaniu, że eksploracja tego terenu może przynieść ciekawe rezultaty.
W dalszej części wyprawy przenosimy się w rejon Durmitoru. W niestety mglistej pogodzie wychodzimy na Bobotov Kuk (2523), najwyższy szczyt Durmitoru i Czarnogóry. W dalszej kolejności bierzemy udział w raftingu rzeką Tarą. Jej kanion jest podobno najgłębszy w Europie. Ciekawostką jest wywierzysko niedaleko mostu na rzece. Woda wypływa spod skał z dużą siłą tworząc od razu górską rzekę. Woda w rzece jest krystaliczna a odcinek, którym płyniemy posiada bystrza lecz nie mieliśmy większych problemów by je pokonać (spływ był komercyjny i na pontonie był „sternik”). Potem odwiedzamy naszych kolegów z TKTJ na bazie powyżej przeł. Sedlo. Baza usadowiona jest na wysokości ponad 2000 m. Zresztą działa tu chyba z 50 grotołazów z Serbii, Anglii, Słowenii i Belgii. Gucio z Karolem oraz Sebastian z dziewczyną wracają wieczorem z eksploracji powierzchniowej. Spędzamy miło wieczór w „bazówie”. Niebawem mają nadciągnąć posiłki na ich wyprawę. Nazajutrz opuszczamy Durmiotr przy przepięknej pogodzie. Wracamy kanionem Tary przez Podgoricę i jezioro Szkoderskie do Adriatyku a stąd prosto do domu.
Podsumowanie: Właściwie cały kraj to teren niezmiernie ciekawy pod względem działalności eksploracyjnej. Odwiedziliśmy rejon Lovczen. Nawiązaliśmy kontakt z Marco Zornją. W każdej chwili możemy się tam udać i podjąć eksplorację terenów powyżej Erakoviczi (tak sugerował Marco). Największym minusem jest odległość , może nie zbyt spora ale jazda jest dość uciążliwa. Chyba warto stawiać na Czarnogórę.