Strona główna | Aktualności | O klubie | Członkowie | Wyjazdy | Wyprawy | Kursy | Biblioteka | Materiały szkoleniowe | Galeria | Inne strony | Dla administratorów

Wyjazdy 2024: Różnice pomiędzy wersjami

(I kwartał)
Linia 1: Linia 1:
 
__NOTOC__
 
__NOTOC__
 
== I kwartał ==
 
== I kwartał ==
 +
{{wyjazd|Tatry Wys. - Hala Gąsienicowa; Szkolenie Zimowe kursantów |Asia Piskorek, Magda Dacy, Staszek Dacy, Mateusz Balcer, Miłosz Pawlik,<u>Michał Przybycień</u> |26 - 29 01 2024}}
 +
No i doczekaliśmy się. Pierwszy kursowy wyjazd Zimowy.
 +
 +
Niestety, tym razem bez jaskini. Wyjeżdżamy w Piątek wieczorem, dojazd do Brzezin - bezproblemowy. Tak samo błyskawicznie docieramy do miejsca naszego noclegu - Betlejemki. My kursanci, jesteśmy tam pierwszy raz - szybkie oprowadzanie, planowanie działań na następny dzień i w kimę - prosto na strych.
 +
 +
'''Sobota.''' Prognozy się potwierdziły - mocny wiatr i duży opad śniegu. Po prostu idealne warunki na szkolenie lawinowe. Zaczynamy od wykładu na temat lawinowego ABC i jego użycia. Posiadając nową wiedzę, wychodzimy ją przećwiczyć. Staszek ze stoperem w ręce obserwował nasze działania (czasami bardziej, czasami mniej udane). Gdy my (kursanci) opanowaliśmy dostatecznie praktyczne wykorzystanie nowych umiejętności - zostaliśmy wysłani na przerwę, z informacją o wieczornej akcji. Chwila na ogrzanie się i wychodzimy. Tym razem na zewnątrz było już ciemno, a warunki atmosferyczne się nie zmieniły - dalej wiało i padało.
 +
 +
Tym razem oprócz standardowego znalezienia i wykopania "Zenka Damiana" (manekina) trenowaliśmy resuscytację krążeniowo-oddechową pod namiotem awaryjnym. Po ogłoszeniu pełnego sukcesu, kończymy sobotnie szkolenie. Ciężki dzień kończymy wizytą w Schronisku Murowaniec.
 +
 +
'''Niedziela.''' Pogoda na zewnątrz dużo lepsza, brak opadów, brak porywistego wiatru. Po szybkim śniadaniu i pobraniu sprzętu, wychodzimy okiełznać zimowe poruszanie się w górach. Szybkie szkolenie pod pilnym okiem naszego instruktora - Asi - chodzenia w rakach, następnie nauka hamowania czekanem i ulubiona część instruktorów - zrzucanie kursantów w przepaść (koloryzowane). Na zakończenie - omówiliśmy i przećwiczyliśmy asekurację w terenie śnieżnym.
 +
 +
Jeszcze raz chcielibyśmy podziękować Magdzie i Staszkowi! Bez nich te szkolenie nie było by tak rozbudowane.
 +
 +
Dziękujemy także instruktorowi - Asi! To był jej instruktorski debiut w Tatrach.
 +
 +
Foto:http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2024%2Fkurs_zima
 +
 
{{wyjazd|Chorzów - IX bieg z sercem - WOŚP|<u>Karol Pastuszka</u>, Daniel Bula|29 01 2024}}
 
{{wyjazd|Chorzów - IX bieg z sercem - WOŚP|<u>Karol Pastuszka</u>, Daniel Bula|29 01 2024}}
 
Bierzemy z Bulim udział w corocznym biegu charytatywnym w ramach finału WOŚP w Chorzowie. Trasa to ok. 7 km pętla wokół Parku Śląskiego z metą w "kotle czarownic". Buli kończy bieg jako drugi zawodnik z czasem ok. 26 min, ja natomiast przybiegam 6 min później na metę. Średnie tempo poprawiono z porównaniu z zeszłym rokiem. Z 5 km/min na 4min 35s km/min, także jestem zadowolony.  
 
Bierzemy z Bulim udział w corocznym biegu charytatywnym w ramach finału WOŚP w Chorzowie. Trasa to ok. 7 km pętla wokół Parku Śląskiego z metą w "kotle czarownic". Buli kończy bieg jako drugi zawodnik z czasem ok. 26 min, ja natomiast przybiegam 6 min później na metę. Średnie tempo poprawiono z porównaniu z zeszłym rokiem. Z 5 km/min na 4min 35s km/min, także jestem zadowolony.  
Linia 20: Linia 37:
  
 
{{wyjazd|CYPR: wędrówki po wyspie|<u>Paweł Szołtsik</u>, Bianka (os. tow.)|14 - 21 01 2024}}
 
{{wyjazd|CYPR: wędrówki po wyspie|<u>Paweł Szołtsik</u>, Bianka (os. tow.)|14 - 21 01 2024}}
 
 
Lądujemy na lotnisku w Larnace. Tego samego dnia zwiedzamy krótko ścisłe centrum miasta Ayia Napa w pd.-wsch. Cyprze gdzie zostajemy na 2 noce. Nazajutrz wynajmujemy rowery (miejskie bo innych nie mieli) i robimy fajną wycieczkę ok. 30 km wzdłuż wybrzeża i wokół przylądka Greco. Następnego dnia wcześnie jedziemy ponownie busem do Nikozji gdzie odbywamy parogodzinny spacer wzdłuż strefy buforowej podzielonej stolicy. Oprowadza nas tam przewodniczka Eleni urodzona na Cyprze ale z polskimi korzeniami. Nocujemy w Nikozji ale po stronie tureckiej już w Cyprze północnym. Następnego dnia rano wynajmujemy samochód w północnej Nikozji (niestety nie można łatwo przekraczać granicy autem wynajętym w Cyprze południowym ponieważ firmy nie chcą brać odpowiedzialności i jest problem z ubezpieczeniem). Na Cyprze północnym odwiedzamy od niedawna udostępnioną część miasta Famagusta-Waroshia. Widoki tam trochę przypominają Czarnobyl. Z Famagusty kierujemy się na pn.-wsch. w kierunku Dipkarapaz z zamiarem dotarcia do Zefer Bunu. Niestety tego dnia do 16-tej musimy oddać auto w Nikozji, przedostać się przez granice i złapać busa do Pafos. Docieramy daleko za Dipkarazapaz do monastyru na wybrzeżu i wracamy wzdłuż północnego Wybrzeża wyspy skąd odbijamy do Nikozji. Zgodnie z planem docieramy wieczorem do Pafos. Nazajutrz jedziemy w góry Troodos gdzie robimy krótki treking wokół najwyższego szczytu Cypru - Olimpu. Na sam szczyt nie można wejść bo jest tam baza wojskowa. Zwiedzamy też okoliczne wioski i wracamy do Pafos. Ostatni pełny dzień schodzi nam na przejście całego kanionu Avakas (na szczęście poziom wody był niski) i okolice miasta Polis na północnym wybrzeżu. Na krótko przed wylotem udaje nam się zwiedzić park archeologiczny w Pafos. Powrót do Polski z lotniska w Pafos.
 
Lądujemy na lotnisku w Larnace. Tego samego dnia zwiedzamy krótko ścisłe centrum miasta Ayia Napa w pd.-wsch. Cyprze gdzie zostajemy na 2 noce. Nazajutrz wynajmujemy rowery (miejskie bo innych nie mieli) i robimy fajną wycieczkę ok. 30 km wzdłuż wybrzeża i wokół przylądka Greco. Następnego dnia wcześnie jedziemy ponownie busem do Nikozji gdzie odbywamy parogodzinny spacer wzdłuż strefy buforowej podzielonej stolicy. Oprowadza nas tam przewodniczka Eleni urodzona na Cyprze ale z polskimi korzeniami. Nocujemy w Nikozji ale po stronie tureckiej już w Cyprze północnym. Następnego dnia rano wynajmujemy samochód w północnej Nikozji (niestety nie można łatwo przekraczać granicy autem wynajętym w Cyprze południowym ponieważ firmy nie chcą brać odpowiedzialności i jest problem z ubezpieczeniem). Na Cyprze północnym odwiedzamy od niedawna udostępnioną część miasta Famagusta-Waroshia. Widoki tam trochę przypominają Czarnobyl. Z Famagusty kierujemy się na pn.-wsch. w kierunku Dipkarapaz z zamiarem dotarcia do Zefer Bunu. Niestety tego dnia do 16-tej musimy oddać auto w Nikozji, przedostać się przez granice i złapać busa do Pafos. Docieramy daleko za Dipkarazapaz do monastyru na wybrzeżu i wracamy wzdłuż północnego Wybrzeża wyspy skąd odbijamy do Nikozji. Zgodnie z planem docieramy wieczorem do Pafos. Nazajutrz jedziemy w góry Troodos gdzie robimy krótki treking wokół najwyższego szczytu Cypru - Olimpu. Na sam szczyt nie można wejść bo jest tam baza wojskowa. Zwiedzamy też okoliczne wioski i wracamy do Pafos. Ostatni pełny dzień schodzi nam na przejście całego kanionu Avakas (na szczęście poziom wody był niski) i okolice miasta Polis na północnym wybrzeżu. Na krótko przed wylotem udaje nam się zwiedzić park archeologiczny w Pafos. Powrót do Polski z lotniska w Pafos.
  
 
{{wyjazd|Gorce - Turbacz |Teresa i <u>Damian Szołtsik</u>, Tomek Hansel, Edyta (KW W-wa) |21 01 2024}}
 
{{wyjazd|Gorce - Turbacz |Teresa i <u>Damian Szołtsik</u>, Tomek Hansel, Edyta (KW W-wa) |21 01 2024}}
 
 
Start na skiturach z Koninek szlakiem przez Suchy Groń i Czoło Turbacza na Turbacz (1310). Na większości podejścia śniegu tylko tyle aby iść na nartach. Sporo kamieni. U góry warunki świetne. W schronisku i obok mnóstwo ludzi i nie wiele mniej psów. Pogoda cud, sąsiednie Tatry w "zasięgu ręki". Z wierzchołka zjazd po fajnym śniegu. Pędząc w dół udało nam się zjechać z zaplanowanej trasy w stronę Solniska. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Korygujemy trasę przez las i polanę Kocurka. Zjazd tym terenem jest boski. Później profil trasy jest lekko w dół lub ciut w górę co bez fok nie jest zbyt komfortowe zwłaszcza dla dziewczyn, na których twarzach rysowała się lekka dezaprobata. Od Obidowca (1106) opuszczamy główny grzbiet i bardzo fajnym zjazdem, miejscami bardziej wymagającym obniżamy się do Tobołowa (tu z 3 krótkie, łagodne podejścia, większość "z łyżwy"). W przeciwieństwie do szlaku podejścia tu śnieg był dobry i ciągły. Spod Tobołowa (994) całkiem przyzwoitą i nawet stroma nartostradą błyskawicznie zjeżdżamy na parking aż do auta na nartach. Całość ok. 17 km i 720 m przewyższenia.
 
Start na skiturach z Koninek szlakiem przez Suchy Groń i Czoło Turbacza na Turbacz (1310). Na większości podejścia śniegu tylko tyle aby iść na nartach. Sporo kamieni. U góry warunki świetne. W schronisku i obok mnóstwo ludzi i nie wiele mniej psów. Pogoda cud, sąsiednie Tatry w "zasięgu ręki". Z wierzchołka zjazd po fajnym śniegu. Pędząc w dół udało nam się zjechać z zaplanowanej trasy w stronę Solniska. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Korygujemy trasę przez las i polanę Kocurka. Zjazd tym terenem jest boski. Później profil trasy jest lekko w dół lub ciut w górę co bez fok nie jest zbyt komfortowe zwłaszcza dla dziewczyn, na których twarzach rysowała się lekka dezaprobata. Od Obidowca (1106) opuszczamy główny grzbiet i bardzo fajnym zjazdem, miejscami bardziej wymagającym obniżamy się do Tobołowa (tu z 3 krótkie, łagodne podejścia, większość "z łyżwy"). W przeciwieństwie do szlaku podejścia tu śnieg był dobry i ciągły. Spod Tobołowa (994) całkiem przyzwoitą i nawet stroma nartostradą błyskawicznie zjeżdżamy na parking aż do auta na nartach. Całość ok. 17 km i 720 m przewyższenia.
  
Linia 30: Linia 45:
  
 
{{wyjazd|Beskid Żyw. - Pilsko|<u>Tomasz Jaworski</u> |20 01 2024}}
 
{{wyjazd|Beskid Żyw. - Pilsko|<u>Tomasz Jaworski</u> |20 01 2024}}
 
 
Start z przełęczy Glinne gdzie na parkingu zostawiam auto. Granicznym szlakiem niebieskim na Pilsko. Na dole śniegu nie wystarczająco do zjazdu więc przy podejściu rozkminiam jak tu zjechać w stylu dowolnym. Na szczęście z każdym metrem przewyższenia warunki poprawiały się. Kopuła szczytowa to już prawdziwa zima i warunki całkiem niezłe. Zjeżdżam w stronę Byka do wysokości 950 m – potem pojawia się zbyt dużo kamieni. Przepinka  
 
Start z przełęczy Glinne gdzie na parkingu zostawiam auto. Granicznym szlakiem niebieskim na Pilsko. Na dole śniegu nie wystarczająco do zjazdu więc przy podejściu rozkminiam jak tu zjechać w stylu dowolnym. Na szczęście z każdym metrem przewyższenia warunki poprawiały się. Kopuła szczytowa to już prawdziwa zima i warunki całkiem niezłe. Zjeżdżam w stronę Byka do wysokości 950 m – potem pojawia się zbyt dużo kamieni. Przepinka  
 
i powrót na szczyt następnie zjazd wzdłuż niebieskiego szlaku do auta. Dolny odcinek czujnie. Po zeszłotygodniowych przebiegach Michała przemilczę dystans a przewyższenia wyszło 1300 m.     
 
i powrót na szczyt następnie zjazd wzdłuż niebieskiego szlaku do auta. Dolny odcinek czujnie. Po zeszłotygodniowych przebiegach Michała przemilczę dystans a przewyższenia wyszło 1300 m.     
Linia 38: Linia 52:
  
 
{{wyjazd|SŁOWACJA: Beskid Żyw. - Dedovka |Teresa i <u>Damian Szołtsik</u> |14 01 2024}}
 
{{wyjazd|SŁOWACJA: Beskid Żyw. - Dedovka |Teresa i <u>Damian Szołtsik</u> |14 01 2024}}
 
 
Po karnawałowych szaleństwach krótka przebieżka skiturowa na Dedovkę (975) w rejonie Wielkiej Raczy. Podejście znacznie dłuższym szlakiem na wierch, zjazd nartostradą do parkingu po nawet fajnym śniegu. Po za nartostradą leży śnieg lecz niżej jest go niezbyt dużo więc właśnie nartostrada był dobrym wyborem. Pogoda średnia. Mgła i lekki minus.
 
Po karnawałowych szaleństwach krótka przebieżka skiturowa na Dedovkę (975) w rejonie Wielkiej Raczy. Podejście znacznie dłuższym szlakiem na wierch, zjazd nartostradą do parkingu po nawet fajnym śniegu. Po za nartostradą leży śnieg lecz niżej jest go niezbyt dużo więc właśnie nartostrada był dobrym wyborem. Pogoda średnia. Mgła i lekki minus.
  
 
{{wyjazd|Beskid Żyw. - wycieczka skiturowa|<u>Michał Wyciślik</u> |13 01 2024}}
 
{{wyjazd|Beskid Żyw. - wycieczka skiturowa|<u>Michał Wyciślik</u> |13 01 2024}}
 
 
Start siódma rano z przełęczy Glinka. Od razu na nartach. Granicą Państwa idę w kierunku południowym na Javorina i Oszusta. Mijam totalne pustkowia, cisza jest niesamowita. Pierwszego turystę spotykam dopiero na Wielkiej Rycerzowej. W sumie na całej trasie było ich ośmiu. Idąc dalej szlakiem granicznym, który jest genialnie oznakowany słupki betonowe są co kilkadziesiąt metrów (można chodzić bez mapy) wchodzę na Banię, Bugaj oraz Orło. Warun jest idealny. Świeży suchy śnieg na solidnym podkładzie i prawie zerowa wilgotność powietrza. Przed Wielką Raczą doganiam dwóch skiturowców, tylko tylu spotykam na całej trasie. Z Raczy udaje się do Zwardonia gdzie o 19:30 kończę turę na kasie w Lewiatanie. Wyjazd udany, pogoda i śnieg znakomity. Całość 2150m podejścia i 44 km na nartach.  
 
Start siódma rano z przełęczy Glinka. Od razu na nartach. Granicą Państwa idę w kierunku południowym na Javorina i Oszusta. Mijam totalne pustkowia, cisza jest niesamowita. Pierwszego turystę spotykam dopiero na Wielkiej Rycerzowej. W sumie na całej trasie było ich ośmiu. Idąc dalej szlakiem granicznym, który jest genialnie oznakowany słupki betonowe są co kilkadziesiąt metrów (można chodzić bez mapy) wchodzę na Banię, Bugaj oraz Orło. Warun jest idealny. Świeży suchy śnieg na solidnym podkładzie i prawie zerowa wilgotność powietrza. Przed Wielką Raczą doganiam dwóch skiturowców, tylko tylu spotykam na całej trasie. Z Raczy udaje się do Zwardonia gdzie o 19:30 kończę turę na kasie w Lewiatanie. Wyjazd udany, pogoda i śnieg znakomity. Całość 2150m podejścia i 44 km na nartach.  
  
Linia 54: Linia 66:
  
 
{{wyjazd|W dolinie Bierawki |<u>Damian Szołtsik</u>|09 01 2024}}
 
{{wyjazd|W dolinie Bierawki |<u>Damian Szołtsik</u>|09 01 2024}}
 
 
W przeciwieństwie do ostatniego wypadu rowerowego w błocie i wodzie teraz funduję sobie (a właściwie warunki)  mróz i śnieg, choć dzień słoneczny. Rzeka Bierawka to prawy dopływ Odry. Tu gdzie jechałem (okolice Nieborowic) stanowi północną granicę Parku Krajobrazowego - Lasy Cystereskie. Było wprawdzie tylko -13 st ale i to wystarczyło by błyskawicznie siadała elektronika (nawigacja na telefonie) oraz przestały mi działać przerzutki. W lesie teren właściwie nie przetarty więc brnę w kilkucentymetrowej warstwie śniegu co znacząco spowalnia tempo. Po drodze mijam miejsce - "Ruskie mostki", skąd w 1968 r. siły zbrojne Ukł. Warszawskiego ruszyły na interwencję do Czechosłowacji. Trasa ciekawa choć ze względu na warunki i tak ją jeszcze skróciłem (na 22 km). Po za tym traciłem czucie w palcach rąk i nóg.
 
W przeciwieństwie do ostatniego wypadu rowerowego w błocie i wodzie teraz funduję sobie (a właściwie warunki)  mróz i śnieg, choć dzień słoneczny. Rzeka Bierawka to prawy dopływ Odry. Tu gdzie jechałem (okolice Nieborowic) stanowi północną granicę Parku Krajobrazowego - Lasy Cystereskie. Było wprawdzie tylko -13 st ale i to wystarczyło by błyskawicznie siadała elektronika (nawigacja na telefonie) oraz przestały mi działać przerzutki. W lesie teren właściwie nie przetarty więc brnę w kilkucentymetrowej warstwie śniegu co znacząco spowalnia tempo. Po drodze mijam miejsce - "Ruskie mostki", skąd w 1968 r. siły zbrojne Ukł. Warszawskiego ruszyły na interwencję do Czechosłowacji. Trasa ciekawa choć ze względu na warunki i tak ją jeszcze skróciłem (na 22 km). Po za tym traciłem czucie w palcach rąk i nóg.
  
Linia 60: Linia 71:
  
 
{{wyjazd|Jura - jaskinia Żar |Emil i Daniel|07 01 2024}}
 
{{wyjazd|Jura - jaskinia Żar |Emil i Daniel|07 01 2024}}
 
 
Opis wkrótce lub tu: https://www.facebook.com/profile.php?id=100064782635640
 
Opis wkrótce lub tu: https://www.facebook.com/profile.php?id=100064782635640
  

Wersja z 23:22, 29 sty 2024

I kwartał

Tatry Wys. - Hala Gąsienicowa; Szkolenie Zimowe kursantów

26 - 29 01 2024
Uczestnicy: Asia Piskorek, Magda Dacy, Staszek Dacy, Mateusz Balcer, Miłosz Pawlik,Michał Przybycień

No i doczekaliśmy się. Pierwszy kursowy wyjazd Zimowy.

Niestety, tym razem bez jaskini. Wyjeżdżamy w Piątek wieczorem, dojazd do Brzezin - bezproblemowy. Tak samo błyskawicznie docieramy do miejsca naszego noclegu - Betlejemki. My kursanci, jesteśmy tam pierwszy raz - szybkie oprowadzanie, planowanie działań na następny dzień i w kimę - prosto na strych.

Sobota. Prognozy się potwierdziły - mocny wiatr i duży opad śniegu. Po prostu idealne warunki na szkolenie lawinowe. Zaczynamy od wykładu na temat lawinowego ABC i jego użycia. Posiadając nową wiedzę, wychodzimy ją przećwiczyć. Staszek ze stoperem w ręce obserwował nasze działania (czasami bardziej, czasami mniej udane). Gdy my (kursanci) opanowaliśmy dostatecznie praktyczne wykorzystanie nowych umiejętności - zostaliśmy wysłani na przerwę, z informacją o wieczornej akcji. Chwila na ogrzanie się i wychodzimy. Tym razem na zewnątrz było już ciemno, a warunki atmosferyczne się nie zmieniły - dalej wiało i padało.

Tym razem oprócz standardowego znalezienia i wykopania "Zenka Damiana" (manekina) trenowaliśmy resuscytację krążeniowo-oddechową pod namiotem awaryjnym. Po ogłoszeniu pełnego sukcesu, kończymy sobotnie szkolenie. Ciężki dzień kończymy wizytą w Schronisku Murowaniec.

Niedziela. Pogoda na zewnątrz dużo lepsza, brak opadów, brak porywistego wiatru. Po szybkim śniadaniu i pobraniu sprzętu, wychodzimy okiełznać zimowe poruszanie się w górach. Szybkie szkolenie pod pilnym okiem naszego instruktora - Asi - chodzenia w rakach, następnie nauka hamowania czekanem i ulubiona część instruktorów - zrzucanie kursantów w przepaść (koloryzowane). Na zakończenie - omówiliśmy i przećwiczyliśmy asekurację w terenie śnieżnym.

Jeszcze raz chcielibyśmy podziękować Magdzie i Staszkowi! Bez nich te szkolenie nie było by tak rozbudowane.

Dziękujemy także instruktorowi - Asi! To był jej instruktorski debiut w Tatrach.

Foto:http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2024%2Fkurs_zima

Chorzów - IX bieg z sercem - WOŚP

29 01 2024
Uczestnicy: Karol Pastuszka, Daniel Bula

Bierzemy z Bulim udział w corocznym biegu charytatywnym w ramach finału WOŚP w Chorzowie. Trasa to ok. 7 km pętla wokół Parku Śląskiego z metą w "kotle czarownic". Buli kończy bieg jako drugi zawodnik z czasem ok. 26 min, ja natomiast przybiegam 6 min później na metę. Średnie tempo poprawiono z porównaniu z zeszłym rokiem. Z 5 km/min na 4min 35s km/min, także jestem zadowolony.

Beskid Żyw. - Trawers Cyla i Diablaka

28 01 2024
Uczestnicy: Damian Szołtysik, Tomasz Hansel

Na dojeździe do Zawoji nic nie wskazywało, że nasza trasa skiturowa odbędzie się w tak wspaniałych warunkach śniegowych. Startujemy z parkingu przy wyciągach w Zawoji Czatoży. Od parkingu na nartach szlakiem i bez podchodzimy na przełęcz pod Jałowcowym Garbem (1017). Stąd niemal ciągle do góry na Cyla (Mała Babia Góra - 1517). Pruszył śnieg i była pochmurno a na szczycie Cyla widoczność bardzo ograniczona i dość mocna wiało. Na fokach zjeżdżamy na Przełęcz Brona (1408) i dalej podejście na szczyt Diablaka (Babia Góra - 1724). Nasza radość była ogromna gdy nagle wyszliśmy z opończy mgieł w krainę błękitu, bieli i słońca. Nad oceanem chmur górowały tylko Tatry i nasza Babia. Na krótkim odcinku zakładamy raki a później na wierzchołek już na nartach. Dość sporo osób na szczycie i o dziwo niemal nie było wiatru. Zjazd w stronę Krowiarek najpierw w olśniewającym słońcu a później (gdzieś od 1400 m) znów w mgle. Od Sokolicy zjeżdżamy szlakiem narciarskim po fajnych śniegach. Na Krowiarkach przypinamy foki i płajem wędrujemy do schroniska gdzie robimy krótki odpoczynek. Zjazd szlakiem narciarskim w stronę Markowej. Najpierw po szreni lecz niżej znów po dobrym śniegu. Przed Markową trawersujemy do nieb. szlaku i nim w zapadającym mroku przy czołówkach docieramy na nartach aż do auta. Zrobiliśmy 28 km i 1360 m przewyższenia.

Foto: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2024%2FBabia

AUSTRIA: "Zgrupowanie szkoleniowo-kondycyjne", czyli jaskinia i narty w Salzburgu

19 - 21 01 2024
Uczestnicy: Mateusz Golicz, Marek Wierzbowski (UKA), Małgorzata Czeczott (UKA), Magdalena Sitarz (ST), Joanna Zdżalik (AKG)

Trzydniowy obóz rozpoczęliśmy w piątek rozgrzewką. Na ten dzień kierownictwo zaplanowało ok. 600 m przewyższenia. Z powodu złej pogody ćwiczenia odbywaliśmy w jaskini przy drodze. Przy okazji kadrowiczka z najmniejszym doświadczeniem jaskiniowym zdobyła nieco wprawy w czołganiu, w szczególności w czołganiu w błocie, a także w korzystaniu z przyrządów jaskiniowych. Dosyć znana salzburska grota okazała się bardzo praktycznym obiektem treningowym. Jak zapewniali kadrowiczkę instruktorzy, jaskinia ta jest przecież w końcu praktycznie obszerna, praktycznie czysta, praktycznie idzie się w niej tylko do góry, praktycznie nie używa się sprzętu, i praktycznie, mimo wszechobecnej wody, człowiek się nie moczy. Kadrowiczka zdawała się nie podzielać tego entuzjazmu. Jej rzucaniu się na kolana lub przystawianiu się do wspinaczki w błocie często towarzyszyło zrezygnowane westchnięcie: "o Boże...". Wspominała też coś o suchych, czystych i obszernych jaskiniach alpejskich, ale kto jej czegoś takiego naopowiadał, tego już nam nie powiedziała. Koniec końców powtórzyliśmy "klasyczną wycieczkę" nad studnię King Kong, którą m.in. odbyliśmy razem z Markiem siedem lat temu. Tym razem jednak - wraz z różnymi elementami kursowymi, takimi jak nauka wpinania rolki zjazdowej w linę - cała akcja zajęła nam ponad dziewięć i pół godziny. Kursantce-kadrowiczce to przejście zostało zaliczone jako trzy jaskinie zimowe jednocześnie. Po wyjściu z dziury sprawnie przemieściliśmy się do willi na stoku w miejscowości Piesendorf u stóp Wysokich Taurów. W późnych godzinach wieczornych miały jeszcze miejsce warsztaty dietetyczne prowadzone przez kwalifikowanego instruktora PZA.

Aby zoptymalizować logistykę, dalsze zajęcia odbywały się na stokach pobliskich pagórków. W sobotę, w mroźną, ale bardzo słoneczną i niemal bezwietrzną pogodę instruktorzy demonstrowali prawidłowe tempo treningowe. W ramach tych ćwiczeń wyszliśmy na przełączkę (ok. 2550) pod szczytem Grüneckkogel. Mówiąc ściślej, nie wszyscy wyszliśmy, bo jedna z kadrowiczek samowolnie pozostała na wysokości ok. 2400. To była kropla, która przelała czarę goryczy i uruchomiła srogość instruktorów. Posypały się kary dyscyplinujące. Nadzorujący przebieg obozu prezes PZA spojrzał na objawy hipotermii kadrowiczki z politowaniem, a potem udzielił jej ustnej reprymendy i zalecił codzienne podbiegi na Nosal, jak również plan dietetyczny. Innej z kadrowiczek, mimo tego, że ukończyła cały program przewidziany na sobotę, pani instruktor i tak zaordynowała tysiąc kilometrów po trasach zjazdowych. Te wybuchy gniewu były jednak chyba trochę nieuzasadnione, ponieważ wobec pokonania 1780 m przewyższenia, dzień bardzo trudno było uznać za niezadowalający. Szczególnie, że przez jakieś z lekksza siedemset metrów przewyższenia zjazd z rzeczonej przełączki przebiegał w puchu o głębokości do kolan. Był to przy tym puch przeważająco nierozjeżdżony, ponieważ w tę słoneczną sobotę spotkaliśmy w sumie jakieś piętnaście osób, a w tej liczbie ani jednego obywatela republiki czeskiej. Dalej był wprawdzie nieco nieprzyjemny fragment zabetonowanych kolein przykrytych warstwą puchu oraz las, w którym trzeba było momentami walczyć o życie. Zrekompensowaliśmy sobie te niedogodności następującym po nich szaleńczym zjazdem drogą "wyratrakowaną" przez jakiś bliżej niezidentyfikowany pojazd gąsienicowy.

Po południu kontynuowaliśmy wątek warsztatów dietetycznych. Tym razem kadrowiczki gotowały same i trzeba przyznać, że wyszło im to świetnie. Warto w tym miejscu dodać, że na potrzeby tego wyjazdu zostaliśmy zaopatrzeni przez PZA w specjalne woreczki ryżu o powiększonej gramaturze 150 g, których nie sposób było przejeść. By zbilansować liczbę kalorii - tych wydatkowanych oraz tych przyjętych w pożywieniu - byliśmy zmuszeni spożyć oscypka z żurawiną, następnie curry z ryżem, a także Germknödle z mrożonki i owoce. W utrzymaniu odpowiedniego poziomu nawodnienia pomogły nam napoje regionalne. Suplementacja na tym wyjeździe została ograniczona do niezbędnego minimum.

W niedzielę, już nie tak słoneczną i mroźną, ale i tak słoneczną i mroźną, trasa wycieczki została wybrana przez kierownika ponownie w sposób genialny. Mieliśmy dużą dolinę niemal tylko dla siebie; w ciągu całego dnia minęliśmy się w terenie w sumie z dwiema osobami. Dotarliśmy z Markiem i Aśką na szczyt Glanzgschirr (2653). Może i było po drodze jakieś zagrożenie lawinowe, ale dzięki profesjonalnemu zabezpieczeniu ratowniczemu naszego obozu, w ogóle nie musieliśmy się takimi drobiazgami przejmować. Przez pierwsze 1100 m przewyższenia zjazd przebiegał znów w puchu, choć już na ogół mniej głębokim, niż poprzedniego dnia. Potem nie było żadnych niedogodności, a jedynie szaleńczy zjazd znów tę samą, "wyratrakowaną" drogą. Program treningowy na ten dzień został zrealizowany z naddatkiem, poprzez przekroczenie wartości 1800 Hm. Ja chyba zrobiłem jakis życiowy rekord, bo na szczyt wdrapałem się w 4h 10m, z jedną przerwą po drodze i jednym szybkim postojem na uzupełnienie płynów. Do samochodu pakujemy się jakoś za piętnaście czwarta i przez śródferyjne korki metodycznie przebijamy się z powrotem do kraju. Podsumowując krótko: mieliśmy tym razem fantastyczną pogodę oraz warunki śniegowe i wykorzystaliśmy to do cna!

CYPR: wędrówki po wyspie

14 - 21 01 2024
Uczestnicy: Paweł Szołtsik, Bianka (os. tow.)

Lądujemy na lotnisku w Larnace. Tego samego dnia zwiedzamy krótko ścisłe centrum miasta Ayia Napa w pd.-wsch. Cyprze gdzie zostajemy na 2 noce. Nazajutrz wynajmujemy rowery (miejskie bo innych nie mieli) i robimy fajną wycieczkę ok. 30 km wzdłuż wybrzeża i wokół przylądka Greco. Następnego dnia wcześnie jedziemy ponownie busem do Nikozji gdzie odbywamy parogodzinny spacer wzdłuż strefy buforowej podzielonej stolicy. Oprowadza nas tam przewodniczka Eleni urodzona na Cyprze ale z polskimi korzeniami. Nocujemy w Nikozji ale po stronie tureckiej już w Cyprze północnym. Następnego dnia rano wynajmujemy samochód w północnej Nikozji (niestety nie można łatwo przekraczać granicy autem wynajętym w Cyprze południowym ponieważ firmy nie chcą brać odpowiedzialności i jest problem z ubezpieczeniem). Na Cyprze północnym odwiedzamy od niedawna udostępnioną część miasta Famagusta-Waroshia. Widoki tam trochę przypominają Czarnobyl. Z Famagusty kierujemy się na pn.-wsch. w kierunku Dipkarapaz z zamiarem dotarcia do Zefer Bunu. Niestety tego dnia do 16-tej musimy oddać auto w Nikozji, przedostać się przez granice i złapać busa do Pafos. Docieramy daleko za Dipkarazapaz do monastyru na wybrzeżu i wracamy wzdłuż północnego Wybrzeża wyspy skąd odbijamy do Nikozji. Zgodnie z planem docieramy wieczorem do Pafos. Nazajutrz jedziemy w góry Troodos gdzie robimy krótki treking wokół najwyższego szczytu Cypru - Olimpu. Na sam szczyt nie można wejść bo jest tam baza wojskowa. Zwiedzamy też okoliczne wioski i wracamy do Pafos. Ostatni pełny dzień schodzi nam na przejście całego kanionu Avakas (na szczęście poziom wody był niski) i okolice miasta Polis na północnym wybrzeżu. Na krótko przed wylotem udaje nam się zwiedzić park archeologiczny w Pafos. Powrót do Polski z lotniska w Pafos.

Gorce - Turbacz

21 01 2024
Uczestnicy: Teresa i Damian Szołtsik, Tomek Hansel, Edyta (KW W-wa)

Start na skiturach z Koninek szlakiem przez Suchy Groń i Czoło Turbacza na Turbacz (1310). Na większości podejścia śniegu tylko tyle aby iść na nartach. Sporo kamieni. U góry warunki świetne. W schronisku i obok mnóstwo ludzi i nie wiele mniej psów. Pogoda cud, sąsiednie Tatry w "zasięgu ręki". Z wierzchołka zjazd po fajnym śniegu. Pędząc w dół udało nam się zjechać z zaplanowanej trasy w stronę Solniska. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Korygujemy trasę przez las i polanę Kocurka. Zjazd tym terenem jest boski. Później profil trasy jest lekko w dół lub ciut w górę co bez fok nie jest zbyt komfortowe zwłaszcza dla dziewczyn, na których twarzach rysowała się lekka dezaprobata. Od Obidowca (1106) opuszczamy główny grzbiet i bardzo fajnym zjazdem, miejscami bardziej wymagającym obniżamy się do Tobołowa (tu z 3 krótkie, łagodne podejścia, większość "z łyżwy"). W przeciwieństwie do szlaku podejścia tu śnieg był dobry i ciągły. Spod Tobołowa (994) całkiem przyzwoitą i nawet stroma nartostradą błyskawicznie zjeżdżamy na parking aż do auta na nartach. Całość ok. 17 km i 720 m przewyższenia.

Foto: http://foto.nocek.pl/index.php?path=./2024/Turbacz

Beskid Żyw. - Pilsko

20 01 2024
Uczestnicy: Tomasz Jaworski

Start z przełęczy Glinne gdzie na parkingu zostawiam auto. Granicznym szlakiem niebieskim na Pilsko. Na dole śniegu nie wystarczająco do zjazdu więc przy podejściu rozkminiam jak tu zjechać w stylu dowolnym. Na szczęście z każdym metrem przewyższenia warunki poprawiały się. Kopuła szczytowa to już prawdziwa zima i warunki całkiem niezłe. Zjeżdżam w stronę Byka do wysokości 950 m – potem pojawia się zbyt dużo kamieni. Przepinka i powrót na szczyt następnie zjazd wzdłuż niebieskiego szlaku do auta. Dolny odcinek czujnie. Po zeszłotygodniowych przebiegach Michała przemilczę dystans a przewyższenia wyszło 1300 m.

Beskid Śląski - Szczyrkowski klasyk

14 01 2024
Uczestnicy: Mateusz Golicz, Aleksandra Skowrońska-Golicz (WKTJ)

Wycieczka dyżurna na trudne warunki - bo bezpieczna. Z Soliska podchodzimy na fokach zamkniętą Golgotą i dalej wzdłuż wyciągu. Potem pod Malinowem wbijamy się w opadający trawers zbocza i leśnymi drogami obchodzimy całą dolinę Potoku Malinów, docierając do grzbietu w połowie drogi między Malinowską Skałą a Kopą Skrzyczeńską. Dalej na Małe Skrzyczne i zjazd trasami ośrodka narciarskiego. W górnych partiach Beskidów sroga i groźna zima. Mgła, mróz, zawieje, te rzeczy. Gdzieniegdzie były jakieś ślady nart, ale niemałą część drogi przez las torowaliśmy w dziewiczym puchu. Na grzbiecie było już trochę ludzi, a w ośrodku narciarskim to już w ogóle tłumy. Myśleliśmy, że wyjazd o siódmej pozwoli nam uniknąć korków w Szczyrku, ale gdzie tam! W sumie 650 m podejścia i 10.7 km.

SŁOWACJA: Beskid Żyw. - Dedovka

14 01 2024
Uczestnicy: Teresa i Damian Szołtsik

Po karnawałowych szaleństwach krótka przebieżka skiturowa na Dedovkę (975) w rejonie Wielkiej Raczy. Podejście znacznie dłuższym szlakiem na wierch, zjazd nartostradą do parkingu po nawet fajnym śniegu. Po za nartostradą leży śnieg lecz niżej jest go niezbyt dużo więc właśnie nartostrada był dobrym wyborem. Pogoda średnia. Mgła i lekki minus.

Beskid Żyw. - wycieczka skiturowa

13 01 2024
Uczestnicy: Michał Wyciślik

Start siódma rano z przełęczy Glinka. Od razu na nartach. Granicą Państwa idę w kierunku południowym na Javorina i Oszusta. Mijam totalne pustkowia, cisza jest niesamowita. Pierwszego turystę spotykam dopiero na Wielkiej Rycerzowej. W sumie na całej trasie było ich ośmiu. Idąc dalej szlakiem granicznym, który jest genialnie oznakowany słupki betonowe są co kilkadziesiąt metrów (można chodzić bez mapy) wchodzę na Banię, Bugaj oraz Orło. Warun jest idealny. Świeży suchy śnieg na solidnym podkładzie i prawie zerowa wilgotność powietrza. Przed Wielką Raczą doganiam dwóch skiturowców, tylko tylu spotykam na całej trasie. Z Raczy udaje się do Zwardonia gdzie o 19:30 kończę turę na kasie w Lewiatanie. Wyjazd udany, pogoda i śnieg znakomity. Całość 2150m podejścia i 44 km na nartach.

Beskid Mały - Leskowiec

13 01 2024
Uczestnicy: Karol Pastuszka

Wracam do marszobiegów na Leskowiec przy okazji wizyt u rodziców Iwony. Tym razem udało się w pięknej zimowej scenerii.

Tatry Wys. - Skitura na Kasprowy

10 - 11 01 2024
Uczestnicy: Asia Piskorek, Staszek Dacy

Gościnnie spędzam kilka dni w okolicy Hali Gąsienicowej i Zakopanego. W wolnej chwili wybieramy się ze Staszkiem na szybki skiturowy wypad na Kasprowy Wierch, start z Betlejemki. Idziemy wzdłuż nartostrady na Kasprową Przełęcz, gdzie postanawiamy zakończyć turę. Choć środek tygodnia, to na szczycie tłumy, a ja pierwszy raz w sezonie na nartach więc palę się do zjazdu. Następnego dnia, zjeżdżam do Brzezin, gdzie zostawiłam samochód. Śnieg do samego dołu, aczkolwiek na krótkim odcinku trzeba uważać na wystające na szlaku kamienie.

zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2024%2FKasprowy

W dolinie Bierawki

09 01 2024
Uczestnicy: Damian Szołtsik

W przeciwieństwie do ostatniego wypadu rowerowego w błocie i wodzie teraz funduję sobie (a właściwie warunki) mróz i śnieg, choć dzień słoneczny. Rzeka Bierawka to prawy dopływ Odry. Tu gdzie jechałem (okolice Nieborowic) stanowi północną granicę Parku Krajobrazowego - Lasy Cystereskie. Było wprawdzie tylko -13 st ale i to wystarczyło by błyskawicznie siadała elektronika (nawigacja na telefonie) oraz przestały mi działać przerzutki. W lesie teren właściwie nie przetarty więc brnę w kilkucentymetrowej warstwie śniegu co znacząco spowalnia tempo. Po drodze mijam miejsce - "Ruskie mostki", skąd w 1968 r. siły zbrojne Ukł. Warszawskiego ruszyły na interwencję do Czechosłowacji. Trasa ciekawa choć ze względu na warunki i tak ją jeszcze skróciłem (na 22 km). Po za tym traciłem czucie w palcach rąk i nóg.

Foto: http://foto.nocek.pl/index.php?path=./2024/Bierawka

Jura - jaskinia Żar

07 01 2024
Uczestnicy: Emil i Daniel

Opis wkrótce lub tu: https://www.facebook.com/profile.php?id=100064782635640

Tatry Wys. - Hala Gąsienicowa

30 12 2023 - 01 01 2024
Uczestnicy: Asia Piskorek, Łukasz Piskorek

Spędzamy Sylwestra i Nowy rok na Hali Gąsienicowej. Wyjazd bardziej towarzyski niż turystyczny, ale udaje się trochę pospacerować w okolicy i poczuć zimowy klimat.

zdjęcia: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2024%2FHalaGasienicowa

Beskid Śl. - Hala Skrzyczeńska

31 12 2023 - 01 01 2024
Uczestnicy: Teresa, Paweł, Kamil, Damian Szołtsik, Kasia (os. tow.), Bianka (os. tow.). Odwiedziny w chatce na Czyrnej naszych klubowych przyjaciół m. in. Adam , Tomek, Artur, Ania Szmatłoch, Agnieszka. Z Basią i Takiem minęliśmy się. W Szczyrku odwiedziliśmy Krzyśka Hilusa (b. czł. klubu)

Nocna przechadzka pieszo - skiturowa (skitury mieli Damian i Teresa). Żółtym szlakiem (jeszcze tu wcześniej nie podchodziliśmy) najpierw lasem bez śniegu a potem nartostradą na Halę Skrzyczeńską. W lesie znajdujemy fajne osłonięte miejsce i robimy ognisko witając Nowy Rok. Wiatr huczał w koronach drzew a z dołu dochodziły odgłosy charakterystyczne dla tej nocy. Później ja z Esą zjeżdżamy na nartach do parkingu po całkiem niezłym śniegu a pozostała czwórka schodzi z buta zaglądając do chatki naszych przyjaciół. Jeszcze przed wyjazdem z Szczyrku zaglądamy do domu Krzyśka gdzie godzinkę przegadaliśmy w miłej atmosferze.

Foto:http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2024%2FHalaSkrzycz

zaloguj się