Wyjazdy 2009
I kwartał
Tatry Zach. - jaskinia Kalacka + wypad skiturowy na Kondratową Przeł.
Sytuacja luksusowa. Marcin z Gosią jeżdżą na Żarze, więc nie musimy wracać do auta. Na Żar wjeżdżamy wagonikiem z tłumami ludzi (brrrr). Potem czerwonym szlakiem idziemy a potem brniemy na Kocierz (879) Stąd generalnie na przełaj zjeżdżamy do doliny Kocierzanki. Jak dotarliśmy w głębokich śniegach do drogi akurat nadjechali nasi znajomi i wróciliśmy do domu.
SŁOWACJA: skiturowy wypad na południową stronę Pilska
Po ośnieżonych drogach docieramy do Oravskiego Vesela (800)skąd zielonym szlakiem podchodzimy na kopułę szczytową Pilska. Po ostatnich opadach szlak jest kompletnie nie przetarty więc mamy dodatkową robotę brnąc po kolana w puchu. Im wyżej tym gorsze warunki. W szczytowych partiach śnieżna zadymka, widoczność ograniczona do kilkunastu metrów. Śnieżne zaspy sięgają 2 metrów i tworzą coś w rodzaju tarki. Zmagamy się jeszcze w białym świecie lecz gdzieś na 1500 pokornie zawracamy. Tylko dzięki GPS udaje nam się trafić do granicy lasu (w miejsce gdzie go opuściliśmy) bo wiatr zatarł ślady. Tu wśród kilku zacisznych świerków przepinamy się do zjazdu. Śnieg lotny więc zjazd nie wyglądał najgorzej. W dolnej części modyfikujemy zjazd i jakoś z innej strony docieramy do auta w Oravskim Veselu wraz z zapadającym zmrokiem. Cóż, chyba nie po raz ostatni musieliśmy uznać wyższość natury.
Romantyczne Skitu(o)rowanie walentynkowe :)
W głębokim i ciągle padającym śniegu robimy trasę Ustroń Polana PKP-Czantoria (wzdłuż nartostrady)-Soszów -Stożek-Wisła Głębce PKP(zjazd nartostradą). Droga piękna i urokliwa, ale warunki pogodowo-śniegowe mało sprzyjające tj. śniegu po pas, odcinki do torowania, a jazdy w dół narty odmawiają- zapadamy się gdy tylko lekko opuścimy ubitą trasę…Wracamy z przygodami, mocno zmęczeni.
Szczyrk Narty
Wyjazd na narty do Szczyrku, warunki średnie, śnieg mokry.
Lipowa Skrzyczne
Tym razem wyjazd calkowicie rekreacyjny. W lipowej brak śniegu, Skrzyczne lekko osypane śniegiem.Impreza do bialego rana.Rano przejazd do Szczyrku.Wychodzimy na polanę Młaki.Tutaj spotykamy się z resztą rodziny.Wieczorem wracamy do domu.
Panta Rei- czyli ski-water-tour na Pilsko ;)
Na przekór pogodzie ruszamy rano do Korbielowa. Całą drogę leje. Zatrzymujemy się pod wyciągami na Pilsko i stamtąd o dziwo już od samego dołu zasuwamy na nartach nartostradą na sam szczyt Pilska. Podczas podejścia pogoda nas rozpieszcza a zza chmur wychodzi słońce. Na szczycie dopada nas mgła i lekko padający śnieg. W gęstniejącej mgle zjeżdżamy na dół (niestety też nartostradą). Warunki kiepskie (czasami nawet fatalne) ale wyjazd uznajemy za udany.
Tatry Zach. - jaskinia Kalacka + wypad skiturowy na Kondratową Przeł.
W Zakopcu totalna chlapa. Halny. Plusem było to, że nie kursowała kolejka na Kasprowy więc ludzi mniej. Śnieg ledwo sięgał do Kuźnic. Podchodzimy na nartach a ostatni stromy odcinek w lesie na nogach. W jaskini Kalackiej jesteśmy pierwszy raz i nie jest to znów taka mała bździna. Docieramy na koniec do małego syfoniku (ktoś próbuje lub próbował tu kopać) a w drodze powrotnej wchodzimy w boczne zakamarki choć tylko jeden jest nieco dłuższy i kończy się błotnym namuliskiem. W jaskini generalnie błotnisto i mokro. W partiach przyotworowych ładne formy lodowe. Po wyjściu (było już dość późno) kontynujemy wycieczkę na halę Kondratową i dalej na przełęcz. Powyżej granicy lasu podmuchy halnego chciały nas zwalać z nóg. Pułap chmur oparł się na przełęczy Kondratowej. Ostatni stromy odcinek niesiemy narty i musimy uważać by z tym wszystkim nie odfrunąć. Na przełęczy przepinka do zjazdu. Wszystko trzeba uważnie trzymać bo wiatr chciał nam ukraść dobytek. Zjazd tą samą drogą. Początkowe metry beton. Dalej kilkadziesiąt metrów schodkujemy w dół bo podmuchy wiatru oraz pękające pod nartami płyty odebrały nam jakoś odwagę. Dopiero nieco niżej gdzie śnieg był miększy a wiatr nieco ścichł ruszamy odważnie w dół. Tym razem śnieg jest mokry i ciężki. Raz przyśpieszenia raz hamulce. Dopiero w dolinie jazda jest przewidywalna i gnamy co sił w dół bo gonił nas zmrok. Nie spotykając nikogo docieramy do Kuźnic równo z nastaniem nocy. Można rzec, iż był to ekscytujący i urozmaicony wypad.
Wyjazd narciarski w Beskid Śląski
Aby być pierwszymi osobami na stoku wyjeżdżamy o 6:30 z Zabrza. Plan jest taki: ja wysiadam wcześniej i na skiturach dochodzę do reszty ekipy szusującej na Stożku. Jako, że był to mój pierwszy raz na skiturach wycieczkę dobrałem krótką, ale bogatą w walory widokowe. Cały dzień pogoda słoneczna i lekki mróz, czyli idealna. Po spotkaniu z ekipą, Tomek z zazdrości kradnie mi skitury i znika, więc teraz ja muszę się ustawić w kolejce do wyciągu i jeździć tą samą, wyjeżdżoną, nudną trasą i oglądać się wkoło żeby w nikogo nie wrąbać… bez porównania!!! Tak się w te skitury wkręciłem, że już planuje kolejne wycieczki. Karnety przestają działać o 17:00 więc pakujemy się i wracamy zmęczeni i zadowoleni do domu.
Sopotnia Wielka-skitur
Ruszamy żółtym szlakiem z Sopotni Wielkiej (na przełęcz Przysłopy), by następnie czarnym przez polanę Malorkę dojść na Halę Mizową. Stamtąd po krótkiej przerwie idziemy na Rysiankę. Jako drogę powrotną wybieramy piękny zjazd lasem wzdłuż niebieskiego szlaku do Sopotni Wielkiej Kolonii. Pogoda dobra, warunki śniegowe nie najlepsze( dobrze było tylko u góry).
Tatry Zach. - jaskinia Czarna, partie Wawelskie
Brnąc w śniegach i drażniąc się z zimnem dotarliśmy do N otworu Czarnej. W trakcie akcji zwiedziliśmy dość dokładnie partie Wawelskie, osiągliśmy najwyższy punkt Czarnej +141 m oraz zjechaliśmy Mleczną Studnią do Szmaragdowego Jeziorka skąd wróciliśmy "klasycznym" ciągiem do Ślimaka i ponownie weszliśmy w Wawelskie by ściągnąć linę i zwiedzić pozostałe ciągi. Dotarliśmy nad Żlobisty Komin oraz do kilku innych zakamarków. Ciekawy i warty obejrzenia fragment jaskini. Kilka zdjęć z akcji: http://foto.nocek.pl/index.php?path=.%2F2009%2FCzarna-Wawelskie
Tatry Zach. - wyjazd narciarski
Dzień mimo iż plany były ambitne miał rozpocząć się o godzinie 6 pobudką wszystkich członków wyprawy, jednak lenistwo zwyciężyło i około 2 godzin później wszyscy meldowali się na wspólnym śniadaniu. Wyprawa rozpoczęła się wędrówką przez dolinę Kościeliską do punktu docelowego jakim miał być Starorobociański. Jak zdążyłem się już przekonać droga tą doliną potrafi się ciągnąć w nieskończoność jednak podczas pieszej wędrówki, jak zawsze zresztą, mogliśmy liczyć na cenne uwagi od Pana Tadeusza odnośnie topografii tudzież nazw poszczególnych polan, co bardzo umilało, przynajmniej moją pieszą wędrówkę. Uzbrojeni w snowboardy oraz narty żwawo...tempem (cytuję) starych bab docieramy do Iwaniackiej Przełęczy. Tam decydujemy wspólnie, że to nie koniec wędrówki i kierujemy się wyżej na Starorobociański Wierch. Niestety podczas drogi nie cieszymy oka widokami z uwagi na gęstniejącą mgłę. Po dotarciu na Wolarnię maszerujemy po grani i z uwagi na bardzo ograniczoną widoczność ciężko zlokalizować nasze położenie dochodzimy chyba do Siwej przełęczy. Po podjęciu decyzji, że pieszej wędrówki już kres zakładamy wszyscy deski, tudzież stoły- zwał jak zwał, i uradowani zaczynamy cieszyć się zimowym szaleństwem, jak się okazało za moment, radość nasza była przedwczesna. Z uwagi na zbyt duże zagrożenie lawinowe wycofujemy się ze zjazdu po zboczu. Wracamy pieszo po śladach tą samą drogą i sprzęt zapinamy dopiero przy zjeździe z Wolarni w kierunku Iwaniackiej Przełęczy. I tu zaczęła się namiastka tego co misie lubią najbardziej...dla zaawansowanych snowboardzistów był to raj na ziemi w postaci dosyć sporej warstwy puchu śniegu i zjazdu pomiędzy drzewami. Dla mniej zaawansowanych, czytaj amatorów, których byłem jedynym przedstawicielem wśród ekipy była to walka o przetrwanie :) Jednak po ochłonięciu stwierdzam że nie zamieniłbym ani jednej chwili z tego dnia gdyż przede wszystkim chodziło tu o zabawę. Wyprawa kończy się w dolinie Chochołowskiej gdzie znowu maszerujemy ale już przy świetle czołówek. Dzień zakończony posiłkiem(postawionym przez Panią Basię) w postaci czerwonego barszczyku jemy w jednej z karczm, które znajdują się w dolinie . Zmęczeni, po 10 godzinach obcowania z górami udajemy się na zasłużony odpoczynek.
Nasze kochane kobiety Barbara oraz Ania Szmatłoch nie wybrały się z nami w pieszą wędrówkę lecz podążyły swoimi ścieżkami. Spokojnie oraz spacerowo przeszły dolinę Chochołowską aż do schroniska, gdzie uraczyły się ciepłym posiłkiem:)
Beskid Śl. - wypad pieszo narciarski na Muronkę
Wystartowaliśmy zielonym szlakiem z Ostrego. Przez ostatni tydzień z kotliny Żywieckiej śnieg zniknął. Teresa nawet nie zabrała nart z auta. Ja cierpliwie niosłem bagaż by wyżej iść już na nartach po śniegu. Osiągamy szczyt Muronki i wracamy ściśle grzbietem spowrotem. Najpierw zjazd fajny ale potem szreń łamliwa. Do auta znów muszę nieść narty. Pogoda dość słoneczna, było ciepło i w górach jakoś tak spokojnie.
Tatry
Samotny wypad w Tatry z zamiarem zrobienia Czerwonych Wierchów zimą. Pierwszego dnia podejście pod Ciemniak, jednak tempo marszu po kolana w śniegu i w wietrze 70/h zmusiło do wycofu tą samą drogą. Następnego dnia próba od drugiej strony; wejście na Kasprowy. U góry wieje jeszcze gorzej niż wczoraj, strażnik TPN surowo zakazuje mi dalszej wędrówki:) Zejście nieczynną nartostradą do Murowańca. Stamtąd wycieczki w wysokie, w oczekiwaniu na poprawę warunków. Poprawa nie nastąpiła, przyszła odwilż, zaczęły spadać lawiny, więc z żalem rozpoczęłam odwrót do cywilizacji.
Brenna Bukowa- niedzielny spacer skiturowy
Robimy krótką, ale niezwykle urokliwą trasę. Zaczynamy żółtym szlakiem do Szczyrku. Dochodzimy nim na Karkoszczonkę i zmieniamy szlak na czerwony w kierunku Przełęczy Salmopolskiej. Dochodzimy na Kotarz i od pięknej rozległej polanki zjeżdżamy już na dół prosto do samochodu pozostawionego na parkingu przy wyciągach narciarskich.
Beskid Śl. - wypad skiturowy na Baranią Górę
Wyjście z zjazd z Baraniej Góry od strony Węgierskiej Górki
SZWAJCARIA: Wyjazd narciarski
Przez tydzień bawiliśmy w szwajcarskich Alpach w rejonie 4 Dolin (4 Vallees) położonym między Mt. Blanc a Matterhornem (oba szczyty dobrze widoczne z wyższych przełęczy). Jest to duży kompleks narciarski z setkami km tras zjazdowych i siecią przeróżnych wyciągów. Można podszlifować jazdę na przygotowanych trasach co też intensywnie czyniliśmy. Są tu również wyzn aczone trasy skiturowe, które kilka razy użyliśmy do zjazdu. Są to trasy nieprzygotowane przez ratraki na ogół na stromych zboczach z morzem muld. Te zjazdy naprawdę poczuliśmy w nogach (zjeżdżała tam tylko męska część naszej ekipy). Ciekawy był również zjazd z najwyższego w rejonie szczytu Mt. Fort (3330) na poziom 1400 mnpm (16 km zjazdu w różnorodnym terenie, początek jako trasa skiturowa). Cały tydzień królowało słońce na lazurowym niebie (dosłownie jak w folderach). Dziennie kończyliśmy zjazdy przy drzwiach naszego domku na trasie zjazdu. Kilka innych refleksji: teren dobry dla ludzi lubiących wygodę, istnieje ryzyko zderzenia z innymi pędzącymi narciarzami, wielu glajciarzy ryzykancko lądujących na trasach zjazdowych. Jak dla mnie brakowało tu "majestatu gór" i z wielkim utęsknieniem czekam na zwykłą skiturową harówkę.
Góry Sokole - jaskinia Studnisko
Zjazd i zejście na dno jaskini
SLOWACJA: Skitur na Pilsko i Palenicę
Puste drogi to jedna z zalet pierwszego dnia stycznia więc niebywale szybko dojeżdżam do Sopotni Wielkiej przy wylocie doliny Cebulowego Potoku. Jestem sam bo raczej ciężko w takim dniu znaleźć chętnych na kondycyjne wyczyny. Szkoda bo pogoda była wymarzona. Od wylotu doliny podchodzę zboczem na Buczynkę. Wiedzie nawet tędy nie oznaczona na mapie ścieżka rekreacyjna czy coś takiego. Szlak nie przetarty choć śladów zwierząt jest mnóstwo, zwłaszcza dzików. Na podejściu wspaniałe widoki na grupę Romanki i Rysianki. Docieram w głębokich śniegach na halę Jałowcową a wkrótce potem do Hali Miziowej. To tak jakby nagle dostać się do centrum miasta. Wyciągi, narciarze, skutery śnieżne. Szybko śmigam na szczyt Pilska słowackiego. Widoki nieziemskie choć tak dobrze mi znane. Na szczycie wieje więc zmykam na dół. Teraz granicznym szlakiem zjazd i krótkie podejście na Munczolik, zjazd i podejście na Palenicę (1359). Stąd cudowny zjazd przez halę Cudzichową a dalej rzadkim lasem do doliny Cebulowego Potoku. Leśną drogą śmigam szybko do jej wylotu. Przy wylocie doliny natknąłem się na parkę młodych narciarzy, którzy w swej nieświadomości a może niefrasobliwości zamiast do Korbielowa zjechali na drugą stronę góry o czym w ogóle nie mieli pojęcia. Mieli tylko zwykły sprzęt zjazdowy a dziewczyna była bardzo zmęczona. Cóż, zawożę ich do Korbielowa gdzie mieli kwatery i potem dopiero wracam do domu. W mojej ocenie trasa, którą przemierzyłem jest jedną z ciekawszych w Beskidach.
NORWEGIA: Sylwester
Sylwestra 2008/2009 spędziliśmy w Norwegii. Warunki nie były łatwe... trochę pochodziliśmy na nartach, a trochę bawiliśmy się na śniegu... Szerszy opis tutaj.